Bieżanowianka Kraków - Proszowianka Proszowice 1-1 (0-1)

0-1 Wrona 40
1-1 Boratyński 80
Sędziował Paweł Sikora.
BIEŻANOWIANKA: Banasik - Bieda, Boratyński (82 Kącki), Grochola, Łukasik, Mac (75 Czerw), Moroński, Sosnowski, Spolitakiewicz, Wiewióra, Woźniak (46 Kukla).
PROSZOWIANKA: Zawartka, Jasielski, M. Gorzkowski, Szaporów, Stanula, M. Przeniosło, T. Przeniosło, O. Gorzkowski (75 Gałkowski), Jarzmik (70 Stopiński), Wrona, Maśnica (80 Sowa).

- Szkoda tych straconych punktów - mówi grający trener Proszowianki, Robert Stanula. - Mieliśmy tyle sytuacji, że powinniśmy bez problemu wygrać, a tymczasem Bieżanowianka oddała raptem pół strzału w całym meczu i to wystarczyło na remis. Cóż, sami sobie jesteśmy winni. Tak to jest jeśli się nie wykorzystuje tylu okazji...

Proszowianka objęła prowadzenie na 5 minut przed końcem I połowy. Stanula wrzucił piłkę z wolnego, a Wrona zamknął podanie na "długim" rogu i nie miał problemów z trafieniem do siatki. Wcześniej goście mieli kilka dobrych sytuacji, a najlepszą w 35. minucie gdy Maśnica znalazł się sam na sam z bramkarzem krakowian, ale przegrał z nim pojedynek. Po przerwie przyjezdni mieli kolejne okazje (m.in. dwukrotnie "sam na sam" był Wrona), ale gole pieczętującego wygraną nie zdobyli. Pomogli natomiast gospodarzom wyrównać. Obrońcy proszowiccy zagrali do środka, Bieżanowianka przejęła piłkę, Boratyński dostał prostopadłe podanie i wykorzystał sytuację "sam na sam". Bramkarz jeszcze próbował podbić piłkę, ale ta jednak wpadła do siatki.

- Dostaliśmy prezent od Proszowianki, nasz remis to bardzo szczęśliwy dla nas rezultat, bo rywale byli lepszą drużyną - przyznaje Artur Banasik, bramkarz Bieżanowianki, a zarazem prezes klubu. - Powiem nieskromnie, że zremisowaliśmy także dlatego, że parę razy udało mi się obronić w sytuacjach sam na sam...

Fakt. Gdyby nie interwencje Banasika, gol uzyskany przez gospodarzy w końcówce mógł być jedynie honorowym, a nie na wagę remisu.

RK