Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Szczęśliwe trzy punkty

Płaszowianka Kraków - Czarni Staniątki 1-0 (0-0)

1-0 Zdebski 79

Sędziowali: Kazimierz Dzióbek oraz Michał Kowalski, Tomasz Patalita. Żółte kartki: Perdał, Drobniak, Machlowski (Cz). Widzów 150.
PŁASZOWIANKA: Pietrzyk – Trojański, Leśniak, Mroczka, Pazdyk, K. Chróściel (90 Sadowski), Szafraniec, Gawin (46 A. Chróściel), Szmalec, Flasiński (90 Wajda), Praňo (46 Zdebski).
CZARNI: Machlowski - Mięso, Starowicz, Stokłosa (54 W. Klima), Perdał, Sośnicki, Rożek, Gruszka, Sikora (75 R. Klima), Drobniak (83 Jach), Gawlik (67 Łach).

Obie drużyny walczą o utrzymanie w lidze, mecz był więc tym z gatunku za „6 punktów”. Przez większą część potyczki przeważali Czarni, ale to Płaszowianka zgarnęła całą pulę.

Od początku ton grze nadawali Czarni. Już w 3. minucie Piotr Gruszka próbował zaskoczyć groźnym strzałem Wojciecha Pietrzyka, ale bramkarz Płaszowianki wybił piłkę na rzut rożny. Chwilę później grający trener gości przymierzył z wolnego i choć piłka zmierzała w lewe "okienko" bramki, to piękną paradą popisał się golkiper gospodarzy. W 16. minucie kolejną groźną akcję przeprowadził zespół przyjezdnych. Zagraną w drugie tempo piłkę za plecy obrońców przejął Sośnicki i choć znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem to nie potrafił go pokonać. Bardzo dobrze się spisujący Pietrzyk nie ustrzegł się jednak błędów. Po strzale Drobniaka z 18 metrów wypuścił piłkę z rąk. Dopadł do niej Gawlik, ale błyskawicznie ruszył do niego bramkarz gospodarzy i odważną interwencją klatką piersiową zażegnał niebezpieczeństwo.

Gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce przeciwnika w 31. minucie - bardzo niecelnie uderzył Flasiński. Ten sam zawodnik niebawem strzelił już bardziej precyzyjnie i dużo mocniej, lecz i tym razem piłka nie poszybowała w bramkę. W ostatniej minucie I połowy bliscy objęcia prowadzenia byli Czarni. Rajd lewą stroną boiska przeprowadził Rożek, ale akcję zakończył minimalnie niecelnym strzałem. Bilans po 45 minutach był zdecydowanie na korzyść gości, którzy na bramkę Płaszowianki uderzali aż 11–krotnie przy zaledwie 4 próbach gospodarzy.

W II połowie znowu atakowali goście ze Staniątek, którzy do 65. minuty zdążyli zagrozić bramce Płaszowianki aż sześć razy. Nie potrafili jednak znaleźć recepty na szalejącego na linii bramkowej Pietrzyka.

W 78. minucie zza pola karnego na bramkę gości uderzał wprowadzony na boisko po przerwie Zdebski, a piłka trafiła w rękę obrońcy Czarnych. Sędzia podyktował karnego, nie był jednak w 100 procentach pewny swojej decyzji i udał się na konsultacje do liniowego, aby rozsądzić czy ręka była w polu karnym czy tuż przed. Asystent potwierdził obserwację głównego i gospodarze stanęli przed szansą na objęcie prowadzenia. Do piłki podszedł Zdebski i strzałem w środek bramki szczęśliwie pokonał Machlowskiego. Sędzia nakazał jednak powtórkę karnego i pomimo pretensji gospodarzy podtrzymał swą decyzję. Ponownie oko w oko z golkiperem gości stanął Zdebski i pewnym uderzeniem po ziemi w lewy róg bramki dał prowadzenie Płaszowiance.

Minutę później wyrównać mogli Czarni. Drobniak znalazł się w dogodnej sytuacji po precyzyjnym podaniu z drugiej linii, ale jego plasowane uderzenie minęło lewy słupek bramki gospodarzy. Goście do samego końca próbowali doprowadzić do remisu goście, ale krakowianie skutecznie się bronili.

Nie krył zadowolenia ze zdobytych trzech punktów trener Płaszowianki Wojciech Rajtar:

– Dzisiaj odnieśliśmy szczęśliwe zwycięstwo, bo moja drużyna nie zaprezentowała najwyższych umiejętności. To Staniątki częściej strzelały, ale w piłce nożnej liczą się bramki, a to nam udało się ją zdobyć i dzięki temu wygrać. Cieszę się ze zwycięstwa, teraz najbardziej potrzebne są nam punkty, a nie ładny dla oka futbol. Nie da się ukryć, że Wojtek Pietrzyk, nasz bramkarz, zagrał dzisiaj na 110 procent swoich możliwości. Powstrzymał praktycznie sam Czarnych. Rywale mogą mieć pretensje tylko do siebie. Byli szalenie nieskuteczni. Doceniam moich zawodników, pokazali dzisiaj, że potrafią walczyć i za to im chwała.

Zdobywca bramki Artur Zdebski powiedział:
- Nie uważam się za bohatera. Myślę, że na wynik zapracowała cała drużyna. Dzisiaj był to mecz walki, ambicji. Na szczęście mieliśmy w swoich szeregach Wojtka Pietrzyka, który uratował nas z opresji.


Wojciech Pietrzyk był z pewnością cichym bohaterem w drużynie gospodarzy. Obronił 19 strzałów i to w znacznej mierze dzięki niemu Płaszowianka zapisała na swoim koncie trzy punkty.

Marek Mroczek

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty