Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Co błąd, to bramka

Bronowianka Kraków - Raba Dobczyce 4-1 (2-0)

1-0  Kolański 28
2-0 Piwowarski 32

3-0 Kolański 67

3-1 Kawalec 70

4-1 Zegarek 86

Sędziowali Tomasz Wygaś oraz Tomasz Gajewski i Paweł Grochal. Żółte kartki: Jóźwik, Równiatka - Kawalec, R. Budzowski, Choroba, Brytan, Ruman. Czerwona kartka: Latoń (81, 2. żółta). Widzów 50.
BRONOWIANKA: Wiecheta - Walczak, Białko, A. Kubik, Ł. Kubik - Piwowarski, Wójcikowski (75 Gilarski), Małodobry, Jóźwik (84 Osowski) - Zegarek (87 Równiatka), Kolański (84 Kozioł).
RABA: Ruman - Latoń, D. Wyroba, Grudzień, Choroba (79 Rapacz) - Krawczyk (75 B. Budzowski), Hyży, Kawalec, R. Budzowski (65 Brytan) - Gorzkowski (62 Flak), Limanówka.

To miał być jeden z najciekawszych meczów kolejki - mierzyły się drugi i czwarty zespół tabeli. I od początku spełniał oczekiwania. Bronowianka skorzystała z potknięcia Słomniczanki i zmieniła ją na pozycji lidera tabeli. Zespół Janusza Sputy w dwóch pierwszych meczach wiosny prezentuje nową twarz - bezwzględnego tropiciela błędów przeciwnika, które natychmiast wykorzystuje. Tak było w meczu z Rabą. Choć trener zespołu z Dobczyc Arkadiusz Wyroba miał po meczu pretensje do sędziego aż o dwie bramki, to przyznawał też, że kiksy jego zawodników też się do porażki przyczyniły.         

Raba grała od początku z dużą determinacją, przez pierwsze 25 minut naciskała gospodarzy już na ich połowie. To tam właściwie toczyła się gra, ale wynikały z niej najwyżej rzuty wolne i rożne. Przy innych ciekawiej zapowiadających się akcjach w roli ostatniej instancji spisywał się bez zarzutu Arkadiusz Kubik, przy stałych fragmentach udanie interweniował bramkarz Bronowianki Michał Wiecheta. W 22 min na dużą próbę wystawił go Michał Kawalec, przymierzył z wolnego mocno i celnie, ale Wiecheta złapał piłkę.

 

Ofensywna otwartość miała dla Raby katastrofalne skutki. Goście nie zachowali bowiem wystarczającej czujności w defensywie i pierwsza wizyta rywali przed bramką Rumana skończyła się bramką. Pomógł Bronowiance Piotr Grudzień, który z linii pola karnego chciał wybić piłkę, ale właściwie podał ją do Bartosza Wójcikowskiego. Ten zgarnął piłkę, zobaczył wychodzącego na pozycję Radosława Kolańskiego, który z 12 m z prawej strony bramkarza posłał piłkę do siatki. Jeśli goście uznali tę stratę za przypadkową, to cztery minuty później mogli się już przekonać, że to czyhanie na okazję jest już stylem gry Bronowianki. Tym razem z błędu bramkarza Raby skorzystał Paweł Zegarek, który tak naciskał Rumana (ten powędrował aż pod linię boczną pola karnego), że wyłuskał mu piłkę i odegrał do wchodzącego w pole karne Filipa Piwowarskiego. Pomocnik Bronowianki z 7 metrów posłał piłkę do celu.
Raba się jeszcze nie poddawała, w 38 min groźnie główkował Hyży, Wiecheta jeszcze raz pewnie złapał piłkę. Na przerwę Bronowianka schodziła więc z dość dużą zaliczką.

Druga połowa wyglądała już inaczej. Bronowianka dominowała, w pierwszych 10 minutach mogła strzelić kolejne dwie bramki. W 51 min Wójcikowski wypuścił w uliczkę Zegarka, ten strzelając w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza. W 54 min Jóźwik zakręcił rywalami z lewej strony boiska, wpadł w pole karne, strzelał, ale piłkę wybił bramkarz, tylko, że wprost pod nogi Zegarka. Napastnik Bronowianki próbował się dobrze ustawić do strzału, ale gdy go oddał piłka poszybowała obok słupka. Powiodła się wreszcie kolejna próba Bronowianki. Akcję prawą stroną zainicjował Walczak, dogrywał piłkę do środka, wybił ją jeden z obrońców, ale znów tak, że przejął ją Zegarek, wypatrzył na lewej stronie Kolańskiego, który technicznym lekkim strzałem z paru metrów podwyższył na 3-0.


Raba odpowiedziała zaskakująco trzy minuty później. Po wrzucie z autu Kawalec z 30 metrów niespodziewanie dla bramkarza Bronowianki kropnął piłkę w kierunku bramki. Szybko leciała lobem i ponad wysuniętym Wiechetą wpadła do celu. - Czy mogłem być lepiej ustawiony? - zastanawiał się po meczu bramkarz Bronowianki. Zdaje się, że skłaniał się do wersji: - Nie, nie mogłem.

Można by z nią dyskutować.


Im bliżej końca, tym więcej nerwów było na boisku. Raba łapała kartki, a na koniec jeszcze jedną bramkę. Piłkę wybił sprzed swojej bramki A Kubik, poszedł za nią Zegarek, wyprzedził obrońcę i w sytuacji sam na sam pokonał Rumana.
Trener Arkadiusz Wyroba zaraz po meczu wygłosił pretensje wobec sędziów. Jakie? - Przed pierwszą bramką Kubik faulował mojego zawodnika, sędzia powinien przerwać akcję, ale tego nie zrobił. Z kolei czwarta bramka padła ze spalonego. Zegarek wychodził z naszej połowy. Sędzia nie dorównał do poziomu meczu. Inna rzecz, że Bronowianka potrafiła wykorzystać nasze błędy. Przez pierwsze 20 minut prowadziliśmy grę, a straciliśmy dwa gole...
Wyroba podkreślał jednak, że ta porażka nie burzy planów zespołu, bo o awansie raczej w Dobczycach nie myślą. - W  Rabie nie ma pieniędzy, tym co zespół osiągnął dotąd pod względem sportowym wyprzedził poziom organizacji  w klubie.

 

Trener gospodarzy Janusz Sputo  inaczej oceniał mecz: - Mogliśmy wygrać dwa razy wyżej, tyle było sytuacji. Gdyby boisko było lepsze, to efekty naszej pracy zimą byłyby jeszcze wyraźniejsze.

Po czym podjął zadumę nad tym, komu tym razem wręczyć oryginalną koszulkę Tomasza Rząsy (byłego reprezentanta Polski, a prywatnie zięcia trenera), którą zamierza nagradzać najlepszych swoich piłkarzy w zwycięskich meczach.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty