Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
W dokończonym meczu Bieżanowianka odrobiła straty

Bieżanowianka Kraków - Płaszowianka Kraków 3-2 (1-2)

0-1 Flasiński 9
0-2 Flasiński 20
1-2 Moroński 40
2-2 Sosnowski 56 (karny)
3-2 Łukawski 72

Sędziowali Dariusz Mirek oraz Michał Kowalski i Michał Gurgól. Żółte kartki: Wiewióra, Kukla - Flasiński, Leśniak. Widzów 50.
BIEŻANOWIANKA: Banasik - Wiewióra, Bieda, Więckowski (61 Mac), Spolitakiewicz - Moroński, Woźniak, Grochola, Boratyński - Łukawski (89 Kukla), Sosnowski.
PŁASZOWIANKA: Pietrzyk - Trojański, Leśniak, Maciej Roda, Pazdyk - K. Chróściel, Szmalec, Mroczka, Gawin (81 Mateusz Roda) - Flasiński, Proano (57 A. Chróściel).
W pierwszych 30 minutach w Płaszowiance grał w pomocy Szafraniec, dziś zastąpił go Maciej Roda.

Mecz ten składał się z dwóch części - z 30 minut rozegranych 27 marca i 60 dokończonych 21 kwietnia. W pierwotnym terminie gra została przerwana ze względu na wtargnięcie na boisko ok. 50-osobowej grupy zamaskowanych bandytów, którzy zaatakowali zawodników Bieżanowianki.

Tak było 27 marca

Płaszowianka objęła prowadzenie po dośrodkowaniu Szmalca z kornera - Flasiński uprzedził w polu bramkowym obrońców gospodarzy i głową zdobył gola. Goście mieli kontrolę nad wydarzeniami na boisku i w 20. minucie było już 0-2. Po przechwycie w środku pola nastąpiło podanie do Szmalca, ten od razu zagrał na lewe skrzydło do Gawina, który podciągnął do linii końcowej i dokładnie zacentrował na piąty metr. Tam Flasiński znów okazał się sprytniejszy od obrońców i zdobył swego drugiego gola. (Opis bramek z pierwszego meczu: www.plaszowianka.com)

Po tej bramce przewagę uzyskała Bieżanowianka, która oddała dwa strzały zza szesnastki. Gościom udało się raz skontrować, Szmalec został powstrzymany przed polem karnym przez Wiewiórę, a z wolnego Szafraniec uderzył nad poprzeczką.

W 30. minucie na boisko wtargnęli bandyci i mecz został przerwany.

Z załącznika do sędziowskiego protokołu:

W 30. minucie przy stanie 0-2 mecz został przerwany, gdyż na stadionie Bieżanowianki pojawiła się zorganizowana grupa zamaskowanych osób uzbrojona w maczety, pałki i noże (około 50 osób).
Osoby te wbiegły na boisko w czasie gry i główny atak skierowały na zawodników drużyny gospodarzy. Zawodnicy w popłochu uciekli forsując ogrodzenie w kierunku restauracji i tam się ukryli w oczekiwaniu na policję.
Zawody zostały przerwane.
Zdarzenie wyglądało na bardzo poważny incydent, dlatego zgodnie z art. nr 5 przepisów gry w piłkę nożną (str. 76) przerwanych zawodów nie kontynuowałem, gdyż nie było pewności, że grupa ta nie powróci na stadion. W wyniku zajścia groźnej rany głowy doznał kierownik drużyny Bieżanowianki - interweniowało pogotowie ratunkowe. Policja przybyła na stadion 10 minut po zajściach.

Dariusz Mirek (sędzia spotkania)

Tak było 21 kwietnia

Najpierw grano kwadrans (31-45), a po przerwie drugą połowę (46-90). Drużynę Bieżanowianki poprowadził nowy trener - Tomasz Polak, który zastąpił 5 dni wcześniej Tadeusza Polichta.

Wydawało się, że 2-0 to bezpieczny wynik i Płaszowianka może być spokojna o 3 punkty. Potwierdzało to pierwszych 10 minut z dokańczanej godziny meczu. Goście kontrolowali grę i mieli nawet optyczną przewagę. Tymczasem w 40. minucie nieoczekiwanie bramkę zdobyła Bieżanowianka. Grochola po indywidualnej akcji podał do Morońskiego, ten uprzedził obrońcę i strzelił z bliska obok bramkarza do siatki. Miejscowi złapali kontakt z rywalem. Mogli go stracić 3 minuty później gdy piłka wpadła do ich bramki, ale arbiter uznał, że w starciu o górną piłkę bramkarz Banasik był wcześniej faulowany.

Po przerwie grę starała się prowadzić Płaszowianka, ale bardzo dobrze zorganizowana w destrukcji, agresywnie grająca Bieżanowianka raz po raz rwała się do kontr. Po jednej z nich, przeprowadzonej lewą stroną boiska, przedzierający się w stronę bramki Boratyński został sfaulowany przez Trojańskiego w polu karnym. Jedenastkę pewnie na wyrównującego gola zamienił Sosnowski. Z bezpiecznego prowadzenia gości zrobił się remis 2-2!

Obraz gry nie zmieniał się. Płaszowianka próbowała zawiązać bramkowe akcje, ale gościom to całkowicie nie wychodziło. Piłkarze Bieżanowianki byli bardziej agresywni i lepiej umotywowani; przerywali akcje, sami zaś konstruowali dużo groźniejsze. W 72. minucie pod bramką przyjezdnych zrobiło się tłoczno, kąśliwie strzelał Bieda, a po chwili celną dobitką z ok. 10 metrów na 3-2 do siatki trafił Łukawski. w ekipie gospodarzy zapanowała wielka radość.

W 80. minucie powinno być 4-2. Po ładnym rajdzie prawą stroną Sosnowski idealnie dograł do środka, ale Grochola mając przed sobą pustą bramkę strzelił nad poprzeczką... 8 minut później bliski powodzenia był Łukawski, ale w akrobatyczny sposób uderzył nad bramką.

Płaszowianka przez godzinę stworzyła zaledwie jedną czystą sytuację bramkową. Przy prowadzeniu 2-1 Trojański dograł do Ekwadorczyka Proano, który będąc na 7. metrze nie trafił w piłkę jak należy... W 90+3. minucie goście mieli jeszcze ostatnią szansę mieli z wolnego, ale futbolówka po strzale Mateusza Rody przeleciała metr od słupka.

- Czuliśmy się zbyt pewni przed meczem i to nas zgubiło. A Bieżanowianka, taki nasz derbowy rywal, zagrała bardzo agresywnie i została za to nagrodzona - powiedział Krzysztof Pazdyk, prezes Płaszowianki, zarazem lewy obrońca drużyny.

Ciekawe, że na boisko występował także prezes Bieżanowianki - Artur Banasik w bramce... Z dwóch prezesów po meczu to on był w lepszym nastroju.

RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty