Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > V liga (Tarnów-Nowy Sącz)
Psy szczekają, a karawana…

Skalnik/Bogdański Kamionka Wielka – Dunajec Zakliczyn 0-1 (0-0)

0-1 Cabała 87
Sędziował Łukasz Królczyk z Nowego Targu. Żółte kartki: Kłębczyk (2), Klimek, Znamirowski – Kusiak, Włodarczyk, Cabała. Czerwona kartka: Kłębczyk (S, druga żółta – 84 min).
SKALNIK:
Cisowski – Znamirowski, Pożóg, Michalik, Kłębczyk – Ożóg (46 G. Ziobrowski), Homońcik, Hasior, Chochla – Klimek (60 Głód), K. Ziobrowski (46 Dara).
DUNAJEC: Ludwa – Maciosek, Pietras, Oświęcimski, Mazgaj – Włodarczyk (70 T. Kubik), Potok, Jarosz, Kusiak - Cabała, Słeć (70 P. Kubik).

Wiele boisk piłkarskich ma swoją specyfikę. W Niedźwiedziu koło Limanowej najważniejszą postacią podczas meczu jest człowiek w woderach, który łowi piłkę wykopywaną przez tzw. futbolistów ponad kilkumetrowej wysokości siatką wprost do miejscowej rzeki. W Kamionce Małej (boisko Skalnika leży na pograniczu obu Kamionek) specyfika polega na towarzystwie dwóch wilczurków, które bronią posesji położonej na zachód od boiska. Piłkę może oddać wyłącznie właściciel działki, bądź osoba z nim zaprzyjaźniona.
Przed przerwą miejscowi zrobili wiele, by sympatyczne pieski mogły bronić kolejnych futbolówek. Inna rzecz, że przeważali zakliczynianie, lecz też nie potrafili napocząć wyniku. W 21 min Łukasz Słeć główkował nad poprzeczką, lecz już po chwili Mateusz Ludwa bronił uderzenie Łukasza Ożoga. W 25 min Marek Chochla czekał na tyle długo, by wybrać najlepszy moment na uderzenie, że Ludwa zdołał uniemożliwić mu skuteczny strzał. W 45 bramkarz gości minął się z piłką, lecz po główce jednego z miejscowych czujność mogły wykazać wilczurki.
Po przerwie, atakując w stronę budynku klubowego, miejscowi zyskali przewagę, lecz gdy zbliżał się koniec gry, goście przeprowadzili decydującą akcję. Mateusz Kusiak dośrodkował z lewej strony, a Dominik Cabała uderzył mocno głową nie dając szans Dawidowi Cisowskiemu. Wilczurki nie miały powodu do reakcji, bo piłka zatrzymała się w siatce bramki.
Przed końcem gry z sąsiedniej posesji zwrócono wszystkie piłki. Miejscowa karawana, wbrew przysłowiu, daleko nie zajechała, choć psy szczekały donośnie.
Mecz oglądało około 100 osób, lecz trudno by było ich więcej, skoro dokładnie o tej samej porze 8 kilometrów dalej Sandecja gromiła Łódzki Klub Sportowy.
(ACH)

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty