Bronowianka Kraków - Słomniczanka 0-2 (0-0)

0-1 Kura 72

0-2 Kwiatkowski 90

Sędziował Tomasz Żelazny z Krakowa. Żółte kartki: Jóźwik, Kowalczyk – Szwagrzyk, Jaworski, Trzeciakiewicz. Widzów 50.

BRONOWIANKA: Mrowiec – Skwarczeński, Białko (75 Barski), Walczak, Lipiński - Osowski, Góral, Małodobry, Jóźwik, Kowalczyk - Leśniewicz.

SŁOMNICZANKA: Niedźwiedź – Jaworski (46 Tochowicz), Kuczek, Styczeń, Konieczny – Szwagrzyk (46 Wierzbiński), Salamon, Zaranek, Trzeciakiewicz (46 Kwiatkowski) – Oleksiak (50 Kura), Drożniak.

Taki mecz jakie miejsca zespołów w tabeli. Bronowiankę tłumaczy wciąż to samo - tak trudna sytuacja kadrowa, że gdy urazu nabawił się w 55 min Białko, musiał wrócić na boisko i jeszcze przekuśtykać ponad 20 minut, bo nie było kogo wprowadzić na zmianę. Kiedy nie dał już rady grać, wszedł ambitny, ale całkowicie nieobyty z realiami V ligi zmiennik, który przed laty grywał w C-klasowych rezerwach Bronowianki. Co ciekawe walczył ambitnie i nawet strzelił raz tak, że mógł zaskoczyć Niedźwiedzia.

Słomniczanka, która w przerwie mogła dokonać trzech zmian, kompletnie nie mogła sobie poradzić z walczącymi na całego gospodarzami. To oni w I połowie częściej byli przy piłce, ale sytuacji podbramkowych nie tworzyli tak samo jak rywale.

Dopiero kiedy krakowianie zaczęli opadać z sił Słomniczanka strzeliła im dwie bramki. W 72 min po dograniu z lewej strony pola karnego Zaranka Kura głową z bliska wpakował piłkę w górny róg bramki. W 90 min zaś, gdy cały zespół gospodarzy rzucił się do przodu, by odrobić stratę, skończyło się to kontrą i samotnym wyjściem Kwiatkowskiego na Mrowca. Wcześniej ten bronił jeszcze strzały Salamona i Drożniaka.