Trwa trenerska karuzela w zachodniej Małopolsce. W ciągu tygodnia doszło do zmiany trzech trenerów. Tym razem z posadą pożegnał się Grzegorz Szulc ze Skawy Wadowice. Jego obowiązki do końca rundy przejął Stanisław Sobczyński, wiceprezes klubu i zarazem szef sekcji piłkarskiej. To pod jego wodzą wadowiczanie walczyli jesienią w V lidze krakowsko-wadowickiej.

Wcześniej w Chełmku (także V liga) działacze podziękowali za pracę Jackowi Dobrowolskiemu, którego zastąpił Krzysztof Duch, a z kolei w czwartoligowym Olkuszu dymisją działaczy zaskoczył Roman Madej, którego zastąpił Marian Ginter.

Zimą w Skawie to właśnie Sobczyński odkrył dla seniorów Grzegorza Szulca, który wcześniej szkolił juniorów. Była to jego pierwsza seniorska praca.

Co się zatem stało, że pełen zapału do pracy szkoleniowiec tak szybko się „wypalił”? – Pisemną rezygnację złożyłem jeszcze przed wyjazdem do Zakliczyna, ale dopiero po weekendzie „klepnął” ją zarząd – powiedział Grzegorz Szulc. – Umowę z klubem miałem do końca czerwca, więc zarząd musiał wyrazić zgodę na rozstanie się za porozumieniem stron. Cieszę się, że uszanował moją decyzję. Skoro nie mam żadnych instrumentów do motywowania zespołu do dalszej walki, uznałem, że moja misja dobiegła końca – podkreślił na odchodnym szkoleniowiec, który - podejmując się pracy z pierwszym zespołem - zdawał sobie sprawę z tego, że nie uchroni go przed spadkiem z V ligi krakowsko-wadowickiej, ale liczył na bardziej honorowe pożegnanie z tym szczeblem rozgrywek, tymczasem wiosną Skawa ugrała tylko 4 punkty.

kamil