Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > V liga (Kraków I)
Wiele szans Bronowianki, Proszowianka bez punktów

Bronowianka Kraków - Proszowianka 1-0 (0-0)

1-0 Gilski 52, karny
Sędziowali Łkasz Piątek  oraz Dariusz Pokwiczał i Paweł Gałka. Żółte kartki: Osowski - Sowa.
BRONOWIANKA: Socharczenko - Florek, Gilski, Bogusz, Lipiński - Osowski (79 Socha), Małodobry, Ałłachwerdijew, Augustyn - Pietuchow - Gzyl. 
PROSZOWIANKA: Zawartka - Wrona, Jelonkiewicz, Szaporów, Sołek (88 Stopiński) - T. Przeniosło Gorzkowski, A. Przeniosło, Sowa (46 Krawiec) - Perlik (77 Kowalski), M. Przeniosło.

Mała niespodzianka w Bronowicach, i to nawet nie dlatego, że broniący się przed spadkiem gospodarze ograli tak solidnego V-ligowca jak Proszowianka, ale dlatego, że mogli, a nawet powinni, wygrać o wiele wyżej. Proszowianka lekko przeważała w pierwszej połowie, ale w dogodnych sytuacjach już wtedy był remis. Natomiast w drugiej połowie goście kompletnie się pogubili i całkiem oddali pole rywalom. Bronowianka stworzyła multum szans, a ponieważ wykorzystała tylko jedną - z rzutu karnego, mogła się tylko modlić, żeby nie sprawdziło się powiedzenie o zemście niewykorzystanych sytuacji...

W pierwszych 45 minutach szanse Proszowianki były klarowniejsze. W 19 min strzał A. Przeniosły z ostrego kąta wybił Socharczenko, M. Przeniosło próbował dobijać, ale kompletnie nieudanie. W 31 min Sowa wychodził sam na bramkarza Bronowianki, ten wybiegł z bramki na 16. metr i zablokował strzał. Trzy minuty później w sytuacji sam na sam znalazł się M. Przeniosło, Socharczenko też do niego wyszedł i utrudnił oddanie strzału, po jego biodrze piłka przemknęła obok bramki.

Bronowianka też miała swoje sytuacje. W 20 min po błędzie bramkarza zakotłowało się w polu karnym Proszowianki, golkiper już leżał, ale strzały gospodarzy blokowali goście i wyratowali się z tarapatów. Jeszcze bliżej gola było w 36 min - po podaniu Małodobrego piłka minęła obrońcę i trafiła pod końcową linię do Osowskiego, ten dośrodkował w pole karne, uderzającemu z 5. metra Augustynowi zdjął piłkę z nogi Wrona. Gola do szatni Bronowianka mogła też zdobyć w 45 min, po świetnym podaniu Ałłachwardijewa, Pietuchow zgrał sobie piłkę klatką  i pognał sam na bramkarza, ten lekko wyszedł z bramki i skrócił kąt, a szarżujący na niego rywal przymierzył ... obok lewego słupka.

Ta szansa Bronowianki była zapowiedzią tego, co w drugiej połowy stało się normą - gospodarze tworzyli coraz groźniejsze sytuacje, ale nie potrafili ich wykorzystywać. Udało się tylko raz w 52 min - gdy Gilski precyzyjnym strzałem w lewy róg wykorzystał rzut karny. Sędzia z Olkusza podyktował go za rękę Perlika, który stojąc w murze przy rzucie wolnym dla Bronowianki, nieopatrznie wyciągnął rękę w górę. Goście mieli wątpliwości, czy mur, a więc i ręka były już w polu karnym.

Już przed bramką Bronowianka miała znakomitą szansę - w 49 min, gdy strzał Augustyna z 4 metrów zablokował szczęśliwie Szaporów. Przy kolejnych dwóch okazjach Bronowianki fantastycznie bronił Zawartka - W 59 min wybił nad poprzeczkę świetny strzał Pietuchowa, a minutę później przy główce Gzyla wykazał się jeszcze bardziej - wybił piłkę, która wydawała się nieuchronnie zmierzać pod poprzeczkę na nią, piłka wyszła w pole, próbował ją dobijać Małodobry, ale strzał został zablokowany. To nie był koniec młyna, w który Proszowianka dała się wkręcić w tym okresie gry - w w 61 min Ałłachwerdijew uderzał obok prawego słupka, za chwilę po rogu Małodobremu zdjął piłkę z głowy obrońca.

W 73 min znów Proszowianka była w opałach - Małodobry wybił piłkę na uwolnienie, popędził za nią Gzyl między dwoma obrońcami, którzy tak się wystraszyli, że pogubili i piłka trafiła na lewą stronę do Augustyna, ten w biegu strzelał w bok bramki. Jeszcze po rogu główkował w ręce Zawartki Małodobry, a potem festiwal niewykorzystanych szans urządził sobie rezerwowy Socha, który łatwo wychodził na pozycje, a potem zbierał od kolegów razy, gdy je marnował. Z czterech szans dwie były naprawdę przednie - z rodzaju sam na sam. Młokos musi chyba więcej trenować, żeby wiedzieć jak się w podobnych sytuacjach odnajdować.


Niewykorzystane szanse mogły się zemścić, gdy Proszowianka zerwała się na dwie ostatnie minuty gry - po dośrodkowaniu z prawej strony próbował szczęścia Stopiński, ale zamiast mocno główkować z 4 metrów pozwolił się piłce zesunąć po czole. Za chwilę szarżującego A. Przeniosłę uprzedził Socharczenko.

I tak Bronowianka w meczu wielu szans skromnie pokonała Proszowiankę 1-0, powiększając wiosenny dorobek do 17 punktów.

mst

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty