Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > V liga (Kraków I)
Piąty mecz z punktami Bronowianki, wiosna zaczęła się lepiej niż jesień

Bronowianka Kraków - Przemsza Klucze 1-0 (0-0)

1-0 Gilski 88, karny
Sędziowali Adam Budziński oraz Paweł Grochal i Tomasz Kowalski. Żółte kartki: Socha - Hys, G. Majcherkiewicz. Czerwona kartka: Hys (90, 2. żółta).
BRONOWIANKA: Socharczenko - Calik, Gilski, Bogusz, Kowalczyk - Socha, Kubik, Małodobry, Jóźwik - Gzyl - Bieda.
PRZEMSZA: Łaskawiec - Słaboń, Hys, Guguła, Porcz, Mól, Kulanty, Kulawik, Ziębiński, G. Majcherczyk, Wołkiewicz (30 M. Krawczyk, 65 Osuch).

Na koniec jesiennego grania Bronowianka zaczęła punktować. W ostatnich pięciu spotkaniach nie zaznała porażki, której smak tak dobrze poznała we wcześniejszej części sezonu. W tych pięciu meczach zdobyła 9 z 13 punktów, które uzbierała w całej rundzie. Na pożegnanie jesieni nie bez trudu pokonała Przemszę Klucze. Ale ten trud włożony w skromne 1-0 wcale nie wziął się z kiepskiej gry. Gospodarze grali nawet nieźle, stworzyli wiele podbramkowych sytuacji, ale mieli w swoich szeregach pechowca dnia. Mariusz Bieda zmarnował tyle szans, że ich rozpamiętywanie zajęłoby mu pewnie wiele długich zimowych wieczorów. Ale że skończyło się dobrze dla Bronowianki, to pewnie myślenia aż tyle nie będzie...

Oba zespoły pewnie chętniej by wiosny nie inaugurowały już jesienią, bo widać było na obu ławkach rezerwowych kadrowe pustki. Bronowianka zmienników właściwie nie miała, Przemsza zaledwie trzech, a dwóch musiała wykorzystać. Marcin Krawczyk po 30 minutach wszedł  już na boisko, by zastąpić kontuzjowanego Jonatana Wołkiewicza.


Gospodarze od początku mieli małą przewagę, ale bramki pierwsi mogli zdobyć goście. W 7 min  Wołkiewicz wyzwolił się z zamieszania pod swoją bramką i kontrę wieńczył strzałem z dystansu tuż obok słupka. W 22 min w o wiele większych opałach znalazł się bramkarz Bronowianki, ale wyszedł z nich znakomicie. Najpierw wybił strzał Kulawika z prawej strony pola karnego, potem po rożnym wypiąstkował piłkę spod poprzeczki, a po kolejnym ofiarnie wyłuskiwał rywalowi piłkę spod nóg na 9. metrze.

Potem przeważali goście, ale też nie byli skuteczni. W 32 min po akcji Marcina Gzyla i podaniu do Grzegorza Jóźwika po prawej stronie boiska, ten uderzył nad poprzeczkę. W 40 min, gdy Piotr Socha z prawej strony dobrze dograł piłkę przed bramkę, fatalnie po raz pierwszy, ale nie ostatni skiksował Bieda - z paru metrów wysyłając futbolówkę wysoko nad bramkę.

Po przerwie z przewagi gospodarze zrodziły się najpierw trzy rzuty wolne, po tym jak na 20. metrze od bramki zatrzymywali ich faulami piłkarze z Klucz. Marek Gilski z Jóźwikiem mierzyli, ale nie trafiali w ogóle w bramkę, z kolei Jakub Kowalczyk zbyt lekkim uderzeniem nie mógł zaskoczyć Łaskawca. W 67 min szykującego się do strzały w polu karnym Biedę zablokowali obrońcy, odbitą piłkę przejął Socha i uderzał z narożnika pola karnego, ale wprost w dobrze ustawionego bramkarza Przemszy.

 

W 76 min jeszcze jedną okazję miał Bieda, strzelał z lewej strony bramki Gzyl, Bieda miał tylko dziubnąć piłkę, żeby lecąca wzdłuż bramki wpadła w odsłonięty róg i zrobił to, tyle, że futbolówka przeszła obok słupka. Kiedy w 81 min napastnik Bronowianki po nieudanej pułapce ofsajdowej Przemszy wyszedł sam na bramkarza, wydawało się, że już musi przełamać strzelecki niefart. Widać było, że w ciągu tych kilku sekund biegu z piłką zastanawia się jak ominąć wychodzącego do niego bramkarza. Ten zdecydowaną interwencją odzyskał piłkę i było już pewne, że w sobotę Bieda nie trafi do bramki.

 

Nadzieja gospodarzy została wyłącznie w skutecznym we wcześniejszych meczach Gzylu. I faktycznie w 87 min wybrał się on z piłką w desperacki rajd na bramkę gości. I tuż za linią pola karnego został sfaulowany. Sędzia podyktował rzut karny, z daleka od ustawionej na jedenastym metrze piłki trzymał się pechowiec Bieda. Pewnie czuł się natomiast Marek Gilski i to on podszedł do piłki, by pewnym mocnym strzałem dać Bronowiance zasłużone prowadzenie. Goście jeszcze próbowali się odgryźć kontrą,  po której Andrzej Socharczenko bronił strzał Osucha.


Przemsza kończyła mecz bez punktów i w dziesiątkę, po tym jak dwie żółte kartki obejrzał Mateusz Hys.  Bronowianka liczy, że zainaugurowana zwycięstwem runda rewanżowa zapowiada lepszą wiosnę niż była jesień.

 

mst

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty