Karpaty Siepraw - Halniak Maków Podhalański 2-1 (2-0)

1-0 Szczytyński 17 (karny)

2-0 Zając 30 (karny)

2-1 Balonek 89

Sędziował Rafał Szopa (Oświęcim). Żółte kartki: Galas – Chrapkiewicz, Rokowski. Widzów 100.

KARPATY: Zachariasz  – Galas, Juszczak, Szablowski, Suder – Kęsek, Dobosz, Hyży (20 Gruchacz), Morawiec – Szczytyński (76 Stefański), Zając.

HALNIAK: Kościelnik – Gruca, Balonek, Dyduch, Pacyga – Kaczmarczyk (70 Żabicki), Marzec, Gałuszka - Raczek (46 Rokowski) – Chrapkiewicz (65 D. Szymoniak), Piecha (78 Sobinek).

W 9. kolejce, po porażce na własnym stadionie ze Świtem, sieprawianie stracili przodownictwo w tabeli IV ligi krakowsko-wadowickiej. Dzisiaj znów są na czele, a ułatwiła im to oświęcimska Soła, która nieoczekiwanie uległa Orłowi Balin.

Karpaty wygrały w niedzielę z Halniakiem 2-1, a jest to ich piąte kolejne zwycięstwo. - To niewątpliwie nasz sukces, wszak na ławce rezerwowych miałem tylko dwóch graczy. Na dodatek pierwszy musiał pojawić się na murawie już po 20 minutach, bowiem kontuzji doznał Hyży. Ma uszkodzoną kość śródstopia, co wykazało prześwietlenie wykonane w szpitalu i z pewnością w tej rundzie już go nie zobaczymy - mówi szkoleniowiec zespołu z Sieprawia, Robert Nowak. - Po dwóch kwadransach prowadziliśmy 2-0, a oba gole padły z rzutów karnych. Przewinienia były ewidentne i nikt nie może mieć pretensji do arbitra. Najpierw Kęska faulował Pacyga, a później Zając minął bramkarza i ten powalił go na murawę - dodał Nowak.

Miejscowi powinni odnieść bardziej przekonywujące zwycięstwo. W pierwszej połowie Galas znalazł się sam przed golkiperem i trafił w boczną siatkę. Po przerwie Szczytyński najpierw przymierzył w poprzeczkę, a później - po kombinacyjnej akcji - zamiast strzelać próbował podawać i golkiper przeciął to zagranie. 

Goście byli groźni głównie po stałych fragmentach gry. Zresztą po wolnym z bocznej strefy i główce Balonka zdobyli kontaktowego gola. 

(AnGo)