Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > IV liga (Kraków-Wadowice)

Orzeł Piaski Wielkie - Sokół Przytkowice 2-0 (1-0)

1-0 Bodzioch 30

2-0 Wajda 64

Sędziowali: Michał Matyjaszek - Szymon Krawczyk, Sławomir Spiesz (Kęty/Oświęcim). Żółte kartki: Bodzioch, Wrzodek. Widzów 120.

ORZEŁ: Szymacha - Szuflita, Ciepły, Załęga, Targosz - Grzybczyk (62 Adamczyk), Wajda, Mróz, Juraszek (76 Wrzodek), Petho (73 Czyżowski) - Bodzioch (89 Łabuś).

SOKÓŁ: K. Żak - Zając, G. Stokłosa, Galos, M. Żak (73 Kawecki) - Rzeszótko, Skowronek (68 Siemieński), W. Stokłosa, Rzeszutko - Czara, Lelek (14 Pala).

Sokół wiosną dwa mecze wygrał i dwa zremisował, stąd przyjechał do Piasków Wielkich w roli faworyta. I przegrał po raz pierwszy, ale nie miał zbyt wielu argumentów. Na dodatek już w 14 minucie stracił ważne ogniwo - Łukasza Lelka, który bez kontaktu z przeciwnikiem doznał bolesnej kontuzji kolana i przy pomocy kolegów udał się do szatni. 

Orzeł rozegrał spotkanie dobrze taktycznie i grał przede wszystkim skrzydłami, bowiem przytkowiczanie mają dwóch wysokich stoperów, których wspomaga grający trener Roman Skowronek. Gospodarze unikali wrzutek i starali się rozciągać grę czym zaskoczyli Sokoła. Przyjezdni przeprowadzili kilka ciekawych akcji, ale oddawali zbyt mało strzałów, aby myśleć o pokonaniu Szymachy. Pierwsze uderzenie w światło bramki oddał dopiero w 50 minucie Skowronek i to z wolnego bitego z ok. 35 metrów. Później jeszcze próbował Rzeszótko, lecz zbyt słabo.

W 29 minucie Marcin Ciepły - po wrzutce Krzysztofa Petho - z bliska "główkował" i zabrakło kilku centymetrów, aby uczynił to bardziej prezycyjnie. Był to jednak sygnał do jeszcze lepsze gry Orła. Po chwili rzut wolny z lewej strony egzekwował Piotr Wajda i po jego mocnym dośrodkowaniu Paweł Bodzioch głową wpakował piłkę do bramki. W 37 minucie ponownie Ciepły - tym razem po zagraniu dobrze dysponowanego tego dnia Daniela Grzybczyka - uderzał głową, a zmierzającą pod poprzeczkę futbolówkę sparował Krzysztof Żak.

Po przerwie do ataku ruszyli goście, ale impetu wystarczyło im na kwadrans. W 64 minucie było już 2-0 po błyskotliwym kontrataku. Łukasz Adamczyk, który minutę wcześniej pojawił się na murawie, popędził prawą stroną murawy. Poradził sobie z Grzegorzem Stokłosą próbującym załatać dziurę po Mateuszu Żaku i dograł na 6-7 metr, a Wajda tylko dołożył nogę i trafił w górny róg.

- To był dobry mecz w naszym wykonaniu, choć także w zwycięskim spotkaniu z Karpatami nie było źle - podsumował szkoleniowiec Orła, Marek Holocher.

Andrzej Godny

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty