Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > IV liga (Kraków-Wadowice)

Zieleńczanka Zielonki - Karpaty Siepraw 1-3 (0-1)

0-1 Szczytyński 45+1 (karny)

0-2 Szymoniak 64

0-3 Witko 67

1-3 Szumiec 68 (karny)

Sędziowali: Bartłomiej Serafin - Przemysław Tokarczyk, Paweł Gargula (Nowy Sącz). Żółte kartki: Szumiec, Kierzkowski, Kubiak. Widzów 60.

 

ZIELEŃCZANKA: Szot - Kuciel (76 Krzysztonek), Szumiec, Kukla - Pogan, Kawa, Kierzkowski (90 Dragosz), Zgoda (60 Duda), Dudek - Katarzyński (69 Bulak), Kubiak.

KARPATY: Zachariasz - Juszczak, Cichoń, Szablowski, Morawiec - Komperda (46 Witko), Szymoniak, Sikora, Szczytyński (69 Galas), Kubera (89 Szych) - Zając (87 Suder).

 

 

Trener Robert Nowak kontynuuje z Karpatami świetną passę. Po porażce w debiucie z Mogilanami 0-2 (6. kolejka), jego podopieczni w następnych dziesięciu spotkaniach wygrali cztery razy i zanotowali sześć remisów (kolejnych!).

- Mecz nie stał na najwyższym poziomie, ale dla nas najważniejsze są punkty. Niepotrzebnie fragmentami dostosowaliśmy się do gry gospodarzy, którzy operowali długimi piłkamiM - podsumował szkoleniowiec.

 

Początek należał do Zieleńczanki, ale z upływem czasu coraz więcej do powiedzenia mieli goście próbujący uderzać z dalszej odległości. Czynili to Szczytyński w 17 minucie (piłka odbita od ręki obrońcy wyszła na róg), Szymoniak  w 24 i Szablowski w 28 z wolnego. Miejscowi mieli okazję w 34 minucie po kiksie Szablowskiego, ale strzał Katarzyńskiego minął słupek.

Tuż przed przerwą pokazał się niewidoczny dotąd Zając (usprawiedliwia go zatrucie pokarmowe), który znalazł się sam przed bramkarzem. Za długo się jednak zastanawiał, a powinien wcześniej zagrać do osamotnionego Komperdy. Po chwili ponownie dał znać o sobie Zając; w polu karnym ograł Pogana i ten musiał się ratować faulem. Podyktowaną "jedenastkę" pewnie wykorzystał Szczytyński.

 

Po przerwie zaatakowali miejscowi, którzy w 57 minucie mogli wyrównać. Strzelał z 16 metrów Pogan, lecz przymierzył mało precyzyjnie i Zachariasz sparował futbolówkę nogą. W odpowiedzi z rzutu wolnego dośrodkował Zając, a Szablowski miał tylko dołożyć głowę do piłki. Nie trafił i po szansie... W 64 minucie Szymoniak przeprowadził solową akcję, mijał na luzie obrońców i mając sporo czasu trafił w róg z linii pola karnego.

 

W 67 minucie miała miejsce kuriozalna sytuacja. Po faulu na Szablowskim piłkarze Zieleńczanki wybili piłkę na aut. Witko chciał oddać rywalom futbolówkę i z własnej połowy kopnął w kierunku bramkarza, co nie do końca było fair. Szybująca przez 60 metrów "Jabulani" odbiła się od ręki Szota i... wtoczyła do bramki! Przez kilka sekund trwała cisza, po czym arbiter wskazał na środek.

Jakby tego było mało, to Zieleńczanka wznowiła grę i po chwili egzekwowała rzut karny podyktowany za faul Cichonia za Kawie. Pewnie zamienił go na gola Szumiec.

W 80 minucie powinno być 4-1; po zagraniu Zająca sam przed golkiperem znalazł się Witko i trafił w słupek.

 

- Znów nie mieliśmy szczęścia. Zmieniliśmy ustawienie, bo traciliśmy za dużo bramek. Dzisiaj było lepiej i szkoda, że popełniliśmy dziecinne błędy, które podcięły nam skrzydła - mówił po meczu grający trener Zieleńczanki, Krzysztof Szumiec.

(AnGo)

 

***

Już po napisaniu relacji otrzymaliśmy maila od bramkarza Zieleńczanki, Krzysztofa Szota. Czytamy w nim m.in.:

 

Pomimo tego że strzał był oddany z 60 metrów i przepuszczenie go do siatki było ewidentnie moja winą, to wydaje mi się, iż bardziej napiętnowany powinien być strzelec. Czy takie oddanie piłki w formie strzału na bramkę jest zgodne z zasadą fair play?

Golkiper ma sporo racji, bo piłka powinna być wybita na aut, a nie w... światło bramki. Zapewne nie było intencją uderzającego w ten sposób strzelić gola. Po prostu niefortunny zbieg wydarzeń, stąd niecodzienny gol.

 

 

 

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty