Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > B klasa (Myślenice)
Trzy gole w pierwszych 163 sekundach!

Iskra Głogoczów – Jawor Jawornik 6-2 (3-2)

1-0 Wołek 1
2-0 Sułkowski 2
2-1 Piskorz 3
2-2 Węgrzyn 32
3-2 Wołek 44
4-2 Sułkowski 69
5-2 Wołek 72
6-2 Sułkowski 87

Żółte kartki: Kisielak, Kołacz (I). Czerwona kartka: Kisielak (I, 37).
ISKRA: Curkowski – Kisielak, Kołacz (46 Konarski), Burek (62 Półtorak), Kasperczyk – Maniecki, Bylica, Przęczek, Ziaja – Wołek, Sułkowski.
JAWOR: Ocetkiewicz – J. Cudak, Węgrzyn, Cygan (46 Bartosz) – Cebula (77 Kurowski), Piskorz, M. Łapa II, Morlak, M. Podoba – Hudaszek (75 F. Cudak), S. Łapa.

Jeżeli ktoś spóźnił się na ten mecz 163 sekundy albo jak kto woli 2 minuty 43 sekundy, ten nie obejrzał pierwszych TRZECH (!!!) bramek…

Strzelanie rozpoczął w sytuacji "sam na sam", po podaniu Sułkowskiego, napastnik gospodarzy Wołek w 12. sekundzie meczu (była to chyba najszybciej stracona bramka w dziejach Jaworu). Drugie trafienie, mocnym strzałem z narożnika pola karnego w "krótki" róg, zaliczył w 85. sekundzie asystent przy pierwszej bramce Sułkowski. Kontaktową bramkę po miękkiej wrzutce Hudaszka zdobył Piskorz w 2. minucie i 43. sekundzie.

Wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem rodem ze szczypiorniaka, jak się później okazało skończyło się tylko na rezultacie hokejowym. Ale po kolei. Jawor po koszmarnym początku szybko zdobył bramkę kontaktową i przez pierwsze 10 minut przeważał dążąc do wyrównania. Po kwadransie inicjatywę przejęła Iskra i kilka razy poważnie zagroziła bramce przyjezdnych. Do końca pierwszej połowy obraz gry wyglądał tak, iż akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. Najgroźniejszą w tym okresie sytuację stworzył sobie gracz miejscowych Przęczek, który po solowej akcji i minięciu 3 obrońców próbował zaskoczyć Ocetkiewicza sprytnym strzałem ze szpica. Golkiper Jaworu nie dał się jednak zaskoczyć. Po pół godzinie gry goście przycisnęli i zaczęli sobie stwarzać klarowne sytuacje, w 29. minucie minimalnie przestrzelił głową Hudaszek, ale po 3 minutach piłka zatrzepotała już w siatce gdy po centrze z rogu Hudaszka piłka spadła pod nogi Węgrzyna, a ten z najbliższej odległości nie mógł spudłować. Gdy w 37. minucie obrońca Iskry Kisielak "wyleciał" z boiska za dwie żółte kartki wydawało się, że rozpędzeni goście wyjdą na prowadzenie. Po chwili centymetrów do osiągnięcia tego celu zabrakło Węgrzynowi, który przymierzył po „długim” rogu. Tymczasem w 44. minucie po rzucie rożnym Jaworu Iskra przeprowadziła zabójczą kontrę, Sułkowski zagrał prostopadle za plecy obrońców, Wołek zostawił w blokach Cygana i J. Cudaka, po czym w sytuacji "sam na sam" strzelił tuż przy słupku.

Druga połowa zaczęła się zgodnie z oczekiwaniami od ataków Jaworu, dobrą okazję do wyrównania miał Hudaszek, który dostał piłkę w polu karnym i niczym Chuck Norris uderzył z półobrotu, lecz zbyt lekko, żeby zaskoczyć Curkowskiego. Grający w osłabieniu gospodarze mądrze się jednak bronili i kontratakowali najprostszym z możliwych sposobów – długimi podaniami za plecy obrońców z pominięciem drugiej linii. Jak się później okazało, taka broń okazała się zabójcza dla gości – sam Wołek po takich właśnie podaniach miał 5 (słownie pięć) sytuacji stuprocentowych, z których wykorzystał tylko jedną (w 72. minucie). Tak więc Jawor atakował, próbował strzałów z mniejszej lub większej odległości, a napastnik Iskry Wołek raz po raz pokazywał swój numer na koszulce obrońcom gości i seryjnie marnował dobre okazje.

W 69. minucie mecz się rozstrzygnął, rzut wolny z 35 metrów wykonywał Sułkowski, uderzył mocno w okolice "okienka", a piłka po rękach Ocetkiewicza wpadła do bramki. To trafienie podcięło skrzydła przyjezdnym, a nadzieję całkowicie odebrało wspomniane wcześniej trafienie Wołka z 72. minuty. Co prawda Jawor nadal starał się atakować, ale kompletnie graczom z Jawornika „nie siedziało”. Minimalnie z wolnego przestrzelił Hudaszek, kąśliwy strzał Piskorza sparował nogami bramkarz. Po drugiej stronie boiska idealną sytuację zmarnował Ziaja, który dobijał uderzenie Wołka. Egzekucję zakończył w 87. minucie Sułkowski, który nie pilnowany w polu karnym wepchnął piłkę do siatki kompletując, podobnie jak jego partner z ataku, hat-trick.

globusnc

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty