Dariusz Kapciński nie jest już trenerem oświęcimskiej Soły. Po porażce na własnym boisku z outsiderem z Piotrowic (0-1) oddał się do dyspozycji zarządu, a ten przyjął jego rezygnację. Soła Oświęcim traci już sześć punktów do liderującego w A klasie oświęcimskiej Zatora.

W założeniach Soła miała walczyć o awans do wadowickiej klasy okręgowej. Temu podporządkowano transfery, sprowadzając zawodników z wyższych lig: Sebastiana Stemplewskiego (BKS Bielsko-Biała), Adama Janeczkę (Szczakowianka Jaworzno), Rafała Gałgana (Przeciszów, ostatnio Zatorzanka Zator), Tomasza Borowczyka (wychowanek Górnika Brzeszcze, później Garbarnia Kraków, Alwernia, Czaniec), a z wypożyczenia do Brzezinki powrócił Michał Tobik, utalentowany wychowanek Soły.

W sparingach Sole szło całkiem dobrze. - To dlatego, że graliśmy z mocniejszymi od siebie ekipami, nawet trzecioligowcami, więc oni grali swoje, a nasze ruchy kadrowe nie robiły na nich wrażenia - przypomina Dariusz Kapciński, były już trener Soły. - Tymczasem w klasie A mamy do czynienia z "młócką" i w niej nie ma miejsca na techniczne granie piłką. Obowiązuje walka, walka i jeszcze raz walka. Może i nasza siła rażenia na papierze wygląda dobrze, ale jakoś nie mogliśmy się opędzić od remisów, a zanotowaliśmy ich aż cztery. Owszem, zdarzało nam się rozgromić rywali, ale głównie tych, którzy przed nami po prostu się położyli. Ci, którzy podjęli walkę, urywali nam punkty. Porażka z Piotrowicami przelała czarę goryczy.

Dymisją chciał pobudzić zawodników do walki. - Trzeba ratować to, co jeszcze zostało - uważa Dariusz Kapciński. - W dwunastozespołowej klasie A, gdzie jest mało meczów, każda strata punktów jest trudna do odrobienia. Wierzę jednak, że zespół w końcu się przełamie i będzie grał tak, jak się tego do niego oczekuje.

Obowiązki trenera ma przejąć Sebastian Stemplewski.

Mateusz Migalski