Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Ligi zagraniczne
Jacek Gmoch: Ta robota mnie kręci2010-11-16 07:50:00

- Informacje o zakończeniu Pańskiej trenerskiej kariery okazały się mocno przesadzone.
- Zgadza się. Zostałem trenerem Panathinaikosu i mam zamiar wykonać tu dobrą robotę. Po zwolnieniu Nikosa Niobliasa, właściciele klubu, którzy są moimi przyjaciółmi, zwrócili się do mnie o pomoc, więc nie odmówiłem.


- Zna Pan tę drużynę? Wie jaki jest jej problem?
- Jestem blisko, bo przecież tak naprawdę współpracuję z klubem od dwóch lat. Współtworzę akademię piłkarską Panathinaikosu. Wiem co w trawie, a właściwie w koniczynie, piszczy. Nie będę się jednak teraz rozwodził nad składem i taktyką, ponieważ nie mam na to czasu. Poza tym asystentem w dalszym ciągu będzie Krzysztof Warzycha. Wtajemniczy mnie we wszystko natychmiast.


- Dlaczego Nioblias stracił pracę?
- Wypalił się, zmęczył, nie był w stanie zrobić wyniku na miarę oczekiwań. Nie wiem. Ale chyba nie ma tu żadnych podtekstów. O co w tym sezonie może jeszcze powalczyć drużyna Koniczynek? W lidze o wszystko. Przecież strata do lidera jest zaledwie kilku punktowa. Tutaj naprawdę są ciekawi zawodnicy i wspaniała atmosfera, aby osiągać sukcesy.


- Został Pan trenerem tymczasowym?

- Tak się umówiliśmy. Mam pracować dopóki klub nie znajdzie kogoś odpowiedniego, kto mógłby przejąć tę drużynę na stałe. Ale wie pan jak to w futbolu bywa. Nigdy nic nie wiadomo na sto procent.

 

- Na dzień dobry zagra Pan w Atenach z Barceloną w Lidze Mistrzów. Gdyby Pan wygrał, nikt nie byłby w stanie wygryźć Pana z trenerskiej posady. Cała piłkarska Europa mówiłaby o Gmochu...
- A wie pan,że czuję się na siłach, aby jeszcze jako trener powalczyć. Niby mam swoje lata, ale energii mi nie brakuje. O sławie nie muszę marzyć. Nie narzekam na brak popularności. I pamiętam czasy, kiedy Europa o mnie mówiła.


- Z tym, że w pierwszym meczu na Camp Nou Grecy wypadli kompromitująco, przegrywając 1-5.
- Zdaję sobie sprawę, że zagramy z najlepszą drużyną świata, ale nie przeraża mnie to. Jedno mogę zagwarantować. Tak słabego meczu w naszym wydaniu kibice już nie zobaczą. To będzie prawdziwa walka. Zapraszam do oglądania. Niby w czterech meczach Champions League zdobyliśmy tylko dwa punkty, ale do wzięcia jest jeszcze sześć. Teraz zmierzymy się z Barcą, a później jeszcze z Kopenhagą.

 

- Ma Pan tremę?
- Tremę? Raczej stres. Ale taki pozytywny. Na pewno nie chorobliwy. Jeśli ktoś jest bez przerwy zestresowany, to wówczas wymaga opieki medycznej. Nie mogę też powiedzieć, że się zupełnie nie boję. Tylko głupi się niczego nie boją. W takich sytuacjach w życiu byłem już jednak setki razy. Mnie nigdy nic nie przychodziło z łatwością. Potrafię mierzyć się z problemami. Jestem silny, zwarty i gotowy. Tak to się chyba mówi (śmiech).

 

- Kiedy pracował Pan ostatnio jako trener?
- W 2004 roku. Również na prośbę przyjaciół ratowałem Ionikos przed spadkiem z pierwszej ligi. Udało mi się utrzymać drużynę. Niestety, nie uratowałem prezesa. Dwa miesiące później zmarł, niestety, na atak serca.

 

- Niespodziewanie po czternastu latach mamy polskiego trenera w Lidze Mistrzów. Wcześniej udało się to tylko Pawłowi Janasowi i Franciszkowi Smudzie.
- Zapewniam, że wstydu nie przyniosę. Pozdrawiam wszystkich kibiców w Polsce i proszę, aby trzymali za mnie kciuki.


- Tryska Pan energią i optymizmem...
- A co pan myślał, że jeśli ktoś jest po siedemdziesiątce to już nie nadaje się do pracy? Myli się pan. Wreszcie dostałem robotę, która mnie naprawdę kręci.


- Ooo i zgrabnie posługuje się Pan młodzieżowym slangiem.

- Bo jestem młody i na co dzień mam do czynienia z młodymi. Powiem więcej. W Panathinaikosie jest mi zaje...cie!

Z Jackiem Gmochem, nowym trenerem Panathinaikosu Ateny,
rozmawiał Cezary Kowalski, Polska The Times


gmoch1.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty