Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Ligi zagraniczne > Wiadomości ligi zagraniczne
Barcelona – Atletico. A może po prostu kosmici kontra ziemianie?2016-01-28 19:39:00

Aż wierzyć się nie chce, że jest na tej planecie zespół, który uparł się, by dotrzymywać im kroku. Przynajmniej na razie. Przynajmniej w ligowej tabeli. Atletico Madryt stoi przed niewiarygodną szansą odzyskania pozycji lidera La Liga, o ile tylko nie zostanie zdeptane przez Barcelonę. Najważniejszy sprawdzian w sezonie piłkarzy Diego Simeone już w sobotę o 16:00 na Camp Nou.


Ziemia to dla nich za mało. Gdyby to było możliwe, Barcelona byłaby pierwszym zespołem, który można byłoby wysłać w kosmos. O Messim, Suarezie i Neymarze napisano już wszystko, bo opasłe tomy książek na ich temat śmiało wypchałyby w niejednym domu całą biblioteczkę. Na zdrowy rozsądek nie chce się wierzyć, że zespół z pokaźnym dorobkiem 48 punktów na krajowym podwórku ma tak groźnego konkurenta, bo „Atleti” zajmuje drugie miejsce tylko ze względu na gorszy bilans bramkowy.


Można nawet sobie zadać pytanie czy przypadkiem goście sobotniego starcia za wcześnie nie zaczęli rozmyślać o Barcelonie, bo odpadli w środku tygodnia z rozgrywek Copa del Rey z Celtą Vigo (2:3, pierwszy mecz 0:0). Styl nie był zły, ale indywidualne błędy sprawiły, że zespół Simeone przedłuża serię meczów bez zwycięstwa do trzech. A to dość niepokojące, bo mecz z Sevillą w ostatniej kolejce La Liga też zakończył się klapą i bezbramkowym remisem. Barcelona z kolei standardowo nie zwalnia tempa i zameldowała się już w półfinale rozgrywek o Puchar Króla po spokojnym wyeliminowaniu Athletiku Bilbao (2:1 na wyjeździe i 3:1 w rewanżu). Simeone i jego sztab może uspokajać fakt, że „Duma Katalonii” zupełnie przedreptała pierwszą połowę swojego ostatniego spotkania. Oczywiście koniec końców indywidualne popisy Suareza i Neymara zrobiły swoje, ale jest światełko w tunelu – zdarza im się przysypiać w pracy. 


Zwłaszcza że madrytczycy praktycznie w ogóle nie tracą bramek w La Liga. Jan Oblak skapitulował zaledwie 8 razy w 20 kolejkach (średnia 0,4 straconego gola na mecz). Statystyka jest o tyle nieprawdopodobna, że przy niemal dwa razy gorszej średniej dwukrotnie po Trofeum Zamory (dla bramkarza tracącego najmniej bramek w lidze) w przeszłości sięgał poprzednik Słoweńca na Vicente Calderon – Thibaut Courtois.


Lepszego momentu na test tej rangi dla „Atleti” nie można sobie wyobrazić, bo „Blaugrana” we wszystkich rozgrywkach nie przegrała już od 25 meczów. Passa tak czy siak może wkrótce dobiec końca, bo luty będzie morderczym miesiącem dla Katalończyków. W 30 dni przyjdzie im rozegrać aż 10 meczów. Dodatkowo ekipa Luisa Enrique zmaga się z epidemią anginy. Problem dopadł w ostatnich dniach Andresa Iniestę, Ardę Turana i Sergio Busquetsa. Tylko ten ostatni dostał kilka minut gry w rewanżu dwumeczu ćwierćfinału Pucharu Króla.


Jedyne, co może mącić nastroje w perfekcyjnie działającej maszynie to zamieszanie wokół Neymara. Media przekrzykują się tylko w kolejnych tytułach łączących Brazylijczyka z Realem Madryt. Operacja – z góry w zasadzie skazana na niepowodzenie – to najnowsza idea Florentino Pereza. Prezydent „Królewskich” wymyślił sobie plan, by pozbyć się Cristiano Ronaldo, którego zastąpiłby „nowy Figo”. Jeszcze większym kłopotem niż samo przekonanie zawodnika do przeprowadzki do Kastylii jest... zakaz transferowy. Real łudzi się, składa odwołania i liczy, że latem będzie mógł przystąpić do prawdziwej ofensywy. Na stole miałoby się pojawić 190 milionów euro stanowiące klauzulę odejścia Neymara. Sam piłkarz miałby legitymować się najlepszymi zarobkami w futbolu, sięgającymi nieziemskich, absolutnie monstrualnych kwot rzędu 35 milionów euro. Koledzy z „Blaugrany” ostro ucinają te spekulacje. - Nie ma mowy, żeby odszedł. Sam chce tu być, więc nie ma tematu – ucinał po meczu z Bilbao pomocnik Sergi Roberto.  


O wiele łatwiej doszukać się bardziej przyziemnych kłopotów, z którymi zmaga się Atletico. Przede wszystkim straciło superrezerwowego Angela Correę, który wypada z gry za kartki. Napastnicy zresztą przyprawiają kibiców „Los Colchoneros” o największy ból głowy od początku rozgrywek. O ile obrona funkcjonuje wyśmienicie, o tyle z przodu odpowiedzialność spada praktycznie na samego Antoine’a Griezmanna. Francuz zdobył we wszystkich rozgrywkach już 19 bramek. Drugi najlepszy w klasyfikacji zespołowej Correa pięć, choć tym razem nie będzie można na niego liczyć. 


Niektórzy zapytają – a co z legendarnym Fernando Torresem? Ekhm – dwie bramki. „Marca” i „As” są zgodne – kontrakt „El Nino” nie zostanie przedłużony i piłkarz w czerwcu pożegna się z klubem. Paradoksalnie jest łączony z Barceloną. Nie wiadomo, jakim kluczem „Blaugrana” szuka zawodnika na ławce, ale w plotkach musi być przynajmniej ziarenko prawdy, bo pogłoski pojawiają się we wszystkich największych dziennikach od kilku dobrych dni, łącznie z katalońskim „Mundo Deportivo”. 

Statystyki byłego gracza Chelsea i Liverpoolu są dramatyczne pod każdym względem, bo ma on średnią 0,08 bramek na mecz. Aż tak źle nigdy nie było, nawet kiedy mówiło się o jego gigantycznym kryzysie. Zmierzch 32-latka to jednak sprawa schodząca w tym momencie na dalszy plan. „Rojiblancos” rozważają zresztą sprowadzenie z wypożyczenia do Eibaru rewelacyjnego Borjy Bastona. 23-latek zgromadził na swoim koncie aż 14 trafień w lidze, ale nawet jeśli wróci na Calderon, nie stanie się to przed meczem z Barçą. 


Dlatego kluczowe może się okazać to, co potrafi powalić na kolana nawet najlepsze zespoły - zmęczenie. Z obozu Atletico nie docierają żadne informacje na ten temat, a w imieniu Katalończyków głos zabiera jedynie bramkarz „Blaugrany”, Marc-Andre Ter Stegen. - Podejdziemy do tego meczu maksymalnie wypoczęci, bo przecież mamy trzy dni na odpoczynek. „Atleti” z kolei powinno przez trzy doby jak najszybciej zapomnieć o rozwianych marzeniach o zdobyciu Pucharu Króla w tym sezonie i skupić się na tym, by Barcelona znów nie wyglądała na tle swojego rywala jak przybysze z kosmosu.


www.arskomgroup.pl





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty