Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Ligi zagraniczne > Premiership
Premiership: sztucer Didiera Drogby2010-02-07 19:20:00 Jerzy Cierpiatka

Program 25. kolejki Premier League zamykał londyński szlagier na Stamford Bridge. Chcąc odzyskać fotel lidera, stracony wczoraj na rzecz Manchester United, musiała Chelsea pokonać Arsenal. To nastąpiło dzięki skuteczności Didiera Drogby.


W jesiennym meczu tych drużyn na Emirates Stadium Chelsea wygrała aż 3-0, zaś poza pechowym Thomasem Vermaelenem (bramka samobójcza) na listę dwukrotnie wpisał się Didier Drogba. Dziś już po 23 minutach słynny snajper z Wybrzeża Kości Słoniowej miał na koncie ustrzelenie dubletu. W 8. minucie Florent Malouda egzekwował pierwszy rzut rożny dla Chelsea i z centry Francuza urodził się gol. W górę energicznie wyskoczył John Terry i zagrał piłkę głową na lewy słupek bramki Manuela Almunii. A tam już czekał Drogba i zrobiło się 1-0. Później inicjatywę przejął Arsenal, co zresztą nie dziwiło wcale. Od razu wyszła jednak na jaw doskonała forma Petra Cecha, który bardzo pewnie strzegł przestrzeni między słupkami i w całym polu karnym. Zaś wręcz fantastycznie zachował się Cech, kiedy po krzyżowym podaniu Cesca Fabregasa obronił ostry strzał Andrieja Arszawina z powietrza.

Schowanie się Chelsea za podwójną gardę miało jednak wiele z celowej prowokacji. Polegała ona na szukaniu szansy w kontrakcjach. Z tej zabójczej broni skorzystali piłkarze Carlo Ancelottiego podczas akcji wykreowanej przez Franka Lamparda. Nicolas Anelka ściągnął na siebie uwagę defensorów Arsenalu, tymczasem Lampard wybrał Drogbę. Ten łatwo ograł Gaela Clichy’ego i następnie nieuchronnie wypalił z lewej nogi. „Kanonierzy” po raz drugi zostali ukarani nokdaunem... Krótko przed gwizdkiem na pauzę bezbłędnie prowadzącego zawody Mike’a Deana polała się krew. Rozpędzony Malouda mimowolnie sfaulował Vermaelena, ale najbardziej ucierpiała akurat głową sprawcy. Polała się z niej krew, z kolei przy lewym oku Belga pojawił się krwiak koloru fioletowego.

Arsenal był początkowo po zmianie stron cokolwiek rozkojarzony. Świadczyło o tym choćby beznadziejne wybicie piłki przez Almunię na aut boczny. Hiszpańskiemu bramkarzowi mógł zagrać na nosie Lampard, ale nie dopiął swego, gdy znalazł się w ekwilibrystycznej pozycji. Goście odzyskali wigor po zagraniu Alexandra Songa Billonga, Samir Nasri jednak niepotrzebnie zwlekał z oddaniem strzału. Do nadzwyczajnego zagrożenia bramki Cecha doszło po sfaulowaniu Nicklasa Bendtnera przez Ricardo Carvalho. Z wolnego chytrze uderzył Fabregas, a Cech interweniował bezbłędnie, choć William Gallas mocno ograniczał mu pole widzenia. Później Cech, oprócz Drogby najlepszy zawodnik na boisku, w ostatniej chwili uprzedził Bendtnera.

Ale główna uwaga wciąż koncentrowała się na Drogbie. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy piekielnie huknął z rzutu wolnego i bezradnego Almunię uratowała poprzeczka. Za moment z bliskiej odległości przestrzelił Anelka. Pod przeciwną bramką to samo zrobił Fabregas. Z kolei Ashley Cole popisowo zneutralizował ciałem szarżę Tomasa Rosicky’ego.  Cole zresztą też zagrał znakomicie w meczu, którego wynik może przekreślać nadzieje Arsenalu na kontynuowanie skutecznej walki o tytuł.

Przystawką do niedzielnego obiadu, czyli megahitu Chelsea - Arsenal, był mecz Birmingham City - Wolverhampton Wanderers. Faworytami była ekipa Alexa McLeisha, ale zagrożone degradacją „Wilki” z Wolverhampton zagrały z wielką determinacją i gdyby nie Kevin Phillips mogły nawet niespodziewanie wyjść górą z tego spotkania.

Goście objęli prowadzenie krótko przed pauzą. Po zagraniu Kevina Foleya nadzwyczaj pechowo interweniował stoper stoper Birmingham, Roger Johnson, który trafił w słupek własnej bramki. Kevin Doyle stanął przed łatwym zadaniem i podopieczni Micka McCarthy’ego schodzili z jednobramkową zaliczką na pauzę.

W 63. minucie McLeish zdecydował się na danie szansy Kevinowi Phillipsowi i była strzał w „10”. Bo to właśnie 36-letni weteran, w przeszłości reprezentant kraju i w barwach Sunderlandu król strzelców Premier League (w sezonie 1999/2000) dwukrotnie trafił do siatki Marcusa Hahnemanna. Najpierw po zgraniu piłki głową przez innego rezerwowego, Craiga Gardnera. To się nazywa mieć nos, Mr McLeish... Chwilę później Phillips poszedł na całość. Tym razem centrował Stephen Carr, a bohater meczu po przyjęciu piłki na pierś oddał kapitalny strzał z półobrotu...

Chelsea - Arsenal 2-0 (2-0)

1-0 Drogba 8
2-0 Drogba 23
Sędziował Dean. Żółte kartki: Żirkow, J. Cole - Song Billong, Fabregas. Widzów 41 794.
CHELSEA:
Cech - Ivanović, Carvalho, Terry, A. Cole, Ballack (81 Żirkow), Mikel, Lampard, Malouda, Drogba (90 Kalou), Anelka (87 J. Cole).
ARSENAL: Almunia - Sagna (74 Eboue), Vermaelen, Gallas, Clichy, Diaby (74 Rosicky), Song, Fabregas, Nasri, Walcott (64 Bendtner), Arszawin.

Birmingham City - Wolverhampton 2-1 (0-1)

0-1 Doyle 42
1-1 Phillips 80
2-1 Phillips 85
Sędziował Probert. Żółte kartki: Hart, R. Johnson, Dann, Ferguosn, Bowyer - Mancienne, Jones, Henry. Widzów 24 165.
BIRMINGHAM
: Hart - Carr, R. Johnson, Dann, Ridgewell, Larsson (68 Gardner), Ferguson, Bowyer, McFadden (74 Fahey), Jerome, Benitez (63 Phillips).
WOLVERHAMPTON: Hahnemann - Zubar, Craddock, Berra, Ward, Foley (88 Ebanks-Blake), Henry, Mancienne, Jones (67 Guedioura), Jarvis (88 Surman), Doyle.

1. Chelsea 25 58 60-20
2. Manchester Utd.
25 56 61-20
3. Arsenal
25 49 60-30
4. Liverpool
25 44 43-26
5. Tottenham
25 43 45-25
6. Manchester C.
23 41 45-32
7. Aston Villa
24 41 31-18
8. Birmingham
24 37 24-24
9. Everton
24 32 33-35
10. Fulham
25 31 27-28
11. Stoke
23 29 22-26
12. Blackburn
25 28 25-43
13. Sunderland
24 25 31-41
14. Hull
25 24 25-50
15. Burnley
24 23 25-47
16. Wigan
23 23 25-48
17. Bolton
23 22 29-44
18. West Ham
24 21 30-40
19. Wolverhampton
24 21 20-42
20. Portsmouth
24 15 19-41

 

7.02.2010 16:59 Aktualizacja 19:20

 

Więcej o ligach zagranicznych - tutaj


Jerzy Cierpiatka



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty