W sobotę Edwin Van Der Sar wrócił między słupki bramki Manchesteru United i zachował czyste konto w wygranym 3:0 meczu z Burnley. Holender był bardzo szczęśliwy, że po blisko dwóch miesiącach znów znalazł się w pierwszym składzie "Czerwonych Diabłów".

- Dobrze było ponownie zagrać, choć przed meczem byłem bardzo zdenerwowany - przyznał 39-letni Holender, który w bramce drużyny z Old Trafford zastąpił Tomasza Kuszczaka.

- To był bardzo dobry tydzień dla mnie i zespołu. Mieliśmy kilka treningów w Katarze, a w meczu z Burnley odnieśliśmy przekonujące zwycięstwo - stwierdził bramkarz.

Van der Sar jest przekonany, że sobotnia wygrana potwierdziła, że Manchester nadal liczy się w walce o mistrzostwo Anglii. - Bardzo chcieliśmy zdobyć trzy punkty, żeby nie stracić dystansu do Chelsea. Zrobiliśmy to i mamy nadzieję, że będziemy rosnąć w siłę, zwłaszcza teraz, kiedy kilku naszych podstawowych zawodników wraca po kontuzjach - powiedział.

Sobotnie spotkanie przeciwko Burnley było dla holenderskiego bramkarza pierwszą okazją do gry od 21 listopada ubiegłego roku. Długi okres absencji spowodowany był najpierw kontuzją, a potem chorobą żony. W czasie nieobecności Van Der Sara pierwszym bramkarzem Manchesteru United był Tomasz Kuszczak.