Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- VIII Omnibus Sportowy w Darłowie - konkurs korespondencyjny
- VIII Omnibus sportowy w Darłowie - PYTANIA ELIMINACYJNE
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
W nowym roku życzyliby sobie przede wszystkim zdrowia. Bo sukces już osiągnęli. Byli na samym szczycie, ale chwila zdecydowała, że z niego spadli. Marcin Wasilewski i Karol Bielecki. Dwaj reprezentanci Polski, którzy w mijającym roku stoczyli niełatwą walkę o powrót do tego, co kochają.
Obaj wygrali pojedynek z losem. Marcin znów jest podporą defensywy Anderlechtu Bruksela, a Karol błyszczy na parkietach handballowej Bundesligi.
Na nowy rok będziemy sobie życzyć spełnienia marzeń. Wasilewskiemu do spełnienia swojego zabrakło mniej niż 24 godziny. Marcin od zawsze powtarzał, że chciałby zagrać w najlepszej lidze świata - Premiership. On, twardziel z krwi i kości, pasował do wyspiarskiego stylu idealnie. Kiedy kilka dni przed feralną kontuzją "Wasyla", zadzwonił do mnie znajomy menedżer i zdradził, że Hull City jest zdecydowane na transfer Polaka, pomyślałem sobie: "Wreszcie ktoś, kto nie będzie miał pełnych majtek, dlatego że zagra przeciwko Drogbie albo Rooneyowi".
Kibice Anderlechtu płakali
"Wasyl" nigdy nie pękał. Miejscowi dziennikarze żartowali czasami, że nasz rodak poluje na rekord w liczbie otrzymanych żółtych kartek. Ale to wynikało z jego waleczności. Nigdy z chamstwa czy z chęci zrobienia krzywdy. W niedzielę 30 sierpnia 2009 r. Marcin miał zagrać swój ostatni mecz w lidze belgijskiej. Z Standardem Liege, największym rywalem Anderlechtu. Kilka miesięcy wcześniej obie drużyny zmierzyły się w spotkaniach barażowych decydujących o pierwszym miejscu. Nikt się nie oszczędzał, a sędzia pozwolił na ostrą grę. Tamten mecz "Wasyl" kończył z obandażowaną głową. Tym razem miało pójść łatwiej. Stawka nie była tak wysoka, sezon dopiero się zaczął.
Na trybunach zasiadła też delegacja z Hull. Anglicy od dwóch dni negocjowali transfer "Wasyla". Po niezakwalifikowaniu się do Ligi Mistrzów szefowie RSCA mieli zgodzić się na odejście Polaka. Trzy miliony euro, które proponowali działacze Hull, wydawały się rozsądną ceną. Cała sprawa miała wyjaśnić się po grze z Standardem. Dzień po meczu "Wasyl" powinien lecieć samolotem do Anglii. Ale samolot odleciał bez Wasilewskiego. On został w szpitalu, gdzie lekarze rozważali amputację jego nogi. Kibice Anderlechtu płakali.
Na transfer nie liczył Karol Bielecki, srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata w piłce ręcznej. "Kola" miał zapewnioną pełną stabilizację. Miesiąc wcześniej podpisał nowy, pięcioletni kontrakt gwarantujący mu świetne zarobki w czołowej drużynie Bundesligi. Najlepszej ligi globu. Bielecki był na topie. W Niemczech, gdzie piłka ręczna po futbolu jest sportem numer dwa, kibice uważali go za gwiazdę.
Bogdan Wenta, trener reprezentacji Polski, nie wyobrażał sobie drużyny bez "Koli". 11 czerwca 2010 r. w towarzyskim meczu przeciwko Chorwacji Bielecki wyszedł w podstawowym składzie. W 10. minucie spróbował zaatakować bramkę rywali i nadział się na kciuk Josipa Valčicia. Hala w Kielcach wypełniła się przeraźliwie głośną ciszą.
Nie wytrzymała gałka oczna. Zwyczajnie pękła. Bielecki poczuł na rękach nienaturalną maź. Nie wiedział, co się dzieje, na początku powiedziano mu, że to tylko łuk brwiowy. Po tomografii przeprowadzonej w Wojewódzkim Szpitalu w Kielcach sprawa była jasna: Bielecki stracił oko.
Nawet Karol nie wierzył
Lekarze próbowali ratować wzrok Polaka. Najpierw w specjalistycznej klinice okulistycznej w Lublinie, później, na koszt właściciela Rhein-Neckar Löwen Achima Niederbergera, w jednej z najlepszych klinik w Europie - w Tybindze. Pięć dni po tragedii dr Thomas Katlun nie pozostawił złudzeń: "Oko Karola nie odzyska siły widzenia". Sprawa cięższa nawet niż w przypadku Wasilewskiego. Oko to przecież nie kość, która może się zrosnąć.
Kiedy w lipcu odwiedziłem Bieleckiego w Niemczech, chyba bardziej niż on bałem się rozmowy. Uraz, szczególnie psychiczny, ciągle był świeży i ciężko było wyczuć, co Karola może urazić, a co nie. Po kilkunastu minutach zauważyłem jednak, że Bielecki brak oka traktuje jak najnormalniejszą rzecz na świecie. Może to była i jest tylko gra, ale Karol nie daje sobie współczuć.
Tak samo na boisku. Wtedy, w Wiesloch, Bielecki powtarzał: - Wiem, że rywale nie będą się litować nade mną i skupią się na swojej robocie. Będą chcieli to moje niedziałające oko wykorzystać, ustawiając obronę.
Miałem wątpliwości, czy to cynizm, czy tylko realistyczne spojrzenie na sprawę. Ale Karol mnie zaskoczył: - Wiesz, jedyny problem jest taki, że nie pogadam już z nikim w cztery oczy.
Komentarzem był śmiech. Ale tym jednym żartem Bielecki udowodnił, że faktycznie nie użala się nad sobą. Gdyby polska reprezentacja w piłce nożnej miała jedenastu Bieleckich, pewnie zastanawialibyśmy się teraz, czy w 2012 r. zajmiemy drugie, czy może jednak pierwsze miejsce? Później Bielecki powtarzał, że czasu już nie cofnie, że trzeba przyzwyczaić się do jednego oka i dać sobie z tym radę. Tak optymistycznie nie było jednak w czerwcu. Diagnoza lekarzy była bezlitosna. Kariera Karola, ich zdaniem, była zakończona. Mało kto wierzył, że Bielecki wróci. Chociaż… Chyba nikt w to nie wierzył. Nawet sam Karol. "Kola" nawet przyznał: - Lekarze w Polsce powiedzieli, że to koniec. Takie jest życie.
Dopiero w Tybindze pojawił się promyk nadziei. Jak się później okazało, ten promyk w zupełności wystarczył. Bielecki był zmotywowany jak nigdy. Narzucił sobie reżim treningowy. Siłownia, bieganie, rzuty na pustą bramkę, podania, znów siłownia i bieganie. Monotonia męczyła, ale siła woli wygrała. Po trzech tygodniach trenował już regularnie. Po miesiącu Karol wrócił do gry!
Kibice nie wiedzieli, co o tym myśleć. Z jednej strony każdy kibicował Polakowi, ale... No właśnie, było to odwieczne ale. Facet nie ma oka, biega też w ochronnych okularach. Ślad w psychice zostaje zawsze. Czy Bielecki da radę? - pytano. A Karol, jak gdyby nigdy nic, walczył, bronił, atakował i rzucał - na początek jedną bramkę TSB HN-Horkheim z IV ligi. Kilka dni później zagrał w charytatywnym meczu przeciwko Reszcie Świata. I znów trafiał.
Wybaczył rywalowi
Niedawno na parkiecie Bielecki spotkał się z Josipem Valčiciem. Oko w oko stanęli kat i ofiara. Panowie porozmawiali i wyjaśnili sobie wszystko. Chorwat przyznał na łamach "Polski", że prosił Karola o wybaczenie. Bielecki mu wybaczył, a następnie rzucił drużynie Valčicia osiem bramek. Został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. - Dzięki niemu przegraliśmy - powiedział Valčić. - Historia się kończy. Znów jestem tym samym piłkarzem. Z tym, że mam jedno oko - uśmiechał się Bielecki.
Valčiciem Bieleckiego dla Wasilewskiego był Axel Witsel. Próbowałem z Belgiem porozmawiać przez rok. Pomóc miał rzecznik prasowy klubu z Liege Sasha Dacourt. Trzy tygodnie temu wysłał mi wiadomość: "Cztery razy próbowaliśmy umówić spotkanie Axela z Marcinem. On zawsze odmawiał. Witsel nie będzie rozmawiał o tej sprawie. Pozdrawiam, Shasha". Przeciwnie do Valčicia, który choć z trudem, to opowiadał o nieszczęściu Bieleckiego.
Różnica jest też taka, że o ile w przypadku Chorwata mamy pewność, że jego działanie nie było zamierzone, o tyle sytuacja, w której Witsel złamał nogę Wasilewskiemu, nie jest jednoznaczna. Gwiazdor Standardu mógłby uniknąć kontaktu, gdyby chciał. Chociaż w ferworze walki wszystko jest możliwe. Tak czy inaczej nadepnięta kość Marcina nie wytrzymała. Trzask było podobno słychać na całym boisku.
Wasilewski, podobnie jak Bielecki, na boisko wracał poprzez krew, pot i łzy. Żmudne godziny spędzone w salce rehabilitacyjnej były nieporównywalnie większym wysiłkiem niż najcięższy trening. Najgorsze i tak były operacje. Ich liczba - pięć - może Na powrót po takich katuszach mógł zdecydować się tylko prawdziwy twardziel. - Wojownik - mówili o Wasilewskim lekarze.
Niemożliwe nie istnieje
Do samego poskładania nogi niezbędne były trzy zabiegi. Doktorzy z Antwerpii sprawili się jednak świetnie i operacje przebiegały bez żadnych komplikacji. Kilkanaście dni po tragicznej kontuzji "Wasyl" mówił dziennikarzom: - To jest dramat! Ból jest okropny, kiedy tylko schodzi znieczulenie, musisz jak najszybciej wziąć leki przeciwbólowe, żeby nie oszaleć!
Marcin, teoretycznie, do pełnej sprawności wrócił po dziewięciu miesiącach. Mówiono o tym jak o istnym cudzie. Wcześniej podobne złamania mieli m.in.: David Busst z Coventry i Luc Nilis z Aston Villi. Obaj byli zmuszeni do zakończenia swoich karier (Busst miał… 26 operacji!).
Wasilewski wracał z wielkimi nadziejami. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała chęci Polaka i dała mu sygnał, żeby się nie śpieszył. W lutym 2010 r. "Wasyl" zaczął biegać, ale nie ukrywał, że doskwiera mu potworny ból. - Wcześniej biegałem co prawda po mechanicznej bieżni, ale to zupełnie co innego. Przy normalnym biegu inaczej odczuwa się obciążenie ciała - tłumaczył. Ból doskwierał mu cały czas. Podczas rehabilitacji, którą odbywał w Krakowie, podczas truchtów w bazie treningowej RSCA, a także w trakcie codziennych czynności.
Polakowi pomagał słynny Belg współpracujący z AC Milan Lieven Maesschalck. Wasilewski dziś znów jest podstawowym obrońcą Anderlechtu. Zdobył też pierwszą po powrocie bramkę. Dedykował ją kibicom, którzy wspierali go cały czas. Mówi, że chciałby zagrać na Euro 2012. Bielecki natomiast wciąż czeka na złoty medal mistrzostw świata. Najbliższa okazja już w styczniu 2011 r. To ich marzenia. Powodzenia. Tacy ludzie jak Bielecki i Wasilewski wierzą, że niemożliwe nie istnieje.
Sebastian Staszewski, Polska The Times
- PIŁKA RĘCZNA. Jota Gonzalez selekcjonerem biało-czerwonych
- Puchar Polski wraca do Kielc
- PIŁKA RĘCZNA. Polki z awansem na MŚ
- Polska z Pucharem Prezydenta IHF
- MŚ PIŁKARZY RĘCZNYCH. 40 goli z Gwineą
- MŚ PIŁKARZY RĘCZNYCH. 42 gole z Kuwejtem
- MŚ PIŁKARZY RĘCZNYCH. Wygrana z Algierią
- MŚ PIŁKARZY RĘCZNYCH. Kosztowna porażka ze Szwajcarią
- MŚ PIŁKARZY RĘCZNYCH. Remis z Czechami
- MŚ PIŁKARZY RĘCZNYCH. Niemcy górą
- Norweżki z dziesiątym mistrzostwem Europy
- PIŁKA RĘCZNA. Macedonia Północna rywalem Polek
- PIŁKA RĘCZNA. ME 2030 i 2032 w Polsce
- EHF EURO 2024. Rumunki pokonane
- EHF EURO 2024. Porażka z Czarnogórą
- EHF EURO 2024. Węgierki za mocne
- EHF EURO 2024. Szwedki górą
- EHF EURO 2024. Biało-czerwone poznały rywalki
- EHF EURO 2024. Polki wygrały z Hiszpankami!
- EHF EURO 2024. Wygrana z Portugalkami
- EHF EURO 2024. Wysoka porażka z Francuzkami
- PIŁKA RĘCZNA. Dwie porażki ze Szwedkami
- PIŁKA RĘCZNA. Białoczerwoni pokonali Rumunię
- Sławomir Szmal prezesem ZPRP
- KAMIL SYPRZAK: CHCIAŁEM ZAPISAĆ SIĘ W HISTORII
- PIŁKA RĘCZNA. Barca po raz jedenasty
- Marcin Lijewski komentuje losowanie
- MŚ PIŁKARZY RĘCZNYCH. Mocni rywale biało-czerwonych
- Gladiatory ORLEN Superligi 2024
- Płock stolicą polskiej piłki ręcznej
- Polacy z awansem na MŚ 2025
- Puchar Polski dla Wisły Płock
- HEIDI LØKE: WESZŁAM NA SZCZYT NA PRZEKÓR WSZYSTKIEMU
- Biało-czerwone poznały grupowe rywalki na EHF EURO 2024
- MŚ piłkarek ręcznych w 2031 roku odbędą się w Polsce
- Wygrana z Brazylijkami
- Arne Senstad przedłużył kontrakt
- Biało-czerwone znów pokonały Kosowo i zagrają w ME 2024
- Biało-czerwone o krok od awansu
- MONIKA KOBYLIŃSKA: NAJWYŻSZY CZAS, ŻEBY WEJŚĆ NA WYŻSZY POZIOM
- 2024, PIŁKA RĘCZNA. Francja mistrzem Europy
- PIŁKA RĘCZNA. Słowacja lub Izrael rywalami Polaków
- ME PIŁKARZY RĘCZNYCH. Wygrana z Farerami na pożegnanie
- ME PIŁKARZY RĘCZNYCH. Słowenia górą, Polacy bez awansu
- ME PIŁKARZY RĘCZNYCH. Porażka z Norwegią
- 31 Superligowców powołanych na Mistrzostwa Europy
- Rekord świata na inaugurację ME piłkarzy ręcznych
- MARCIN LIJEWSKI: CHCĘ MIEĆ KADRĘ WALCZĄCYCH WARIATÓW
- Piłka ręczna. Wysoka wygrana ze Słowacją
- Piłka ręczna. Biało-czerwoni lepsi od Serbii
więcej wiadomości >>>