Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka ręczna
Valčić: Prosiłem Karola, żeby mi wybaczył; Bielecki: Miałem pecha...2010-12-14 10:22:00

W meczu Bundesligi piłkarzy ręcznych Rhein-Neckar Löwen wygrał z VfL Gummersbach, a Karol Bielecki zdobył dla zwycięskiego zespołu 8 goli. W drużynie pokonanych wystąpił Chorwat Josip Valčić; to po starciu z nim reprezentant Polski pół roku temu stracił wzrok w lewym oku.


Z zawodnikami rozmawiał Sebastian Staszewski z dziennika "Polska The Times".

Valčić: Prosiłem Karola, żeby mi wybaczył

- Co powiedział Pan Bieleckiemu, kiedy wyściskaliście się po meczu?
- Pogratulowałem mu fantastycznego spotkania i kolejny raz przeprosiłem. Rozmawialiśmy też wcześniej, zaraz po przyjeździe do hali, i prosiłem Karola o to, żeby mi wybaczył.

- W niedzielnym meczu Bielecki był najlepszym piłkarzem na parkiecie. Zdobył osiem bramek. Bez niego Rhein-Neckar Löwen nie pokonałby Pańskiego Gummersbachu.
- Ciężko cieszyć się z porażki własnej drużyny, ale kiedy zobaczyłem, jak Karol zdobywa kolejne bramki, poczułem dużą ulgę. Bardzo czekałem na ten mecz. Wiedziałem, że to, co stało się w Kielcach, było moją winą. Nie chciałem tego, nie celowałem w jego oko, ale to mój palec tam wylądował. Uwierzcie, że świadomość tego strasznie męczy sumienie. Przez kilka nocy nie mogłem spać, ciągle myślałem o tym, co z Karolem. O tym, czy wróci jeszcze na boisko i będzie grał na wysokim poziomie.

- Po meczu, w którym doszło do tego wypadku, był Pan załamany. Podobno w nocy płakał Pan w hotelowym lobby?
- Poszedłem do pokoju i długo nie mogłem zasnąć. Rozmawiałem też z moją dziewczyną Anią. W tym czasie odwiedzili mnie bracia Lijewscy. Obaj znali z Hamburga mojego kolegę Domagoja Duvnjaka. Rozmawialiśmy o Karolu, o tym, co się z nim będzie działo. Chciałem do niego zadzwonić, ale uznałem, że lepiej będzie dać sobie spokój. Tam toczyła się walka o oko Karola, nie chciałem nikomu zawracać głowy.

- Pan naprawdę bardzo to przeżywa. Powrót Karola na boisko musiał być więc ogromną ulgą.
- To była jedna z najlepszych informacji w moim życiu. Codziennie z Anią przeglądaliśmy internet i szukaliśmy wiadomości o stanie Bieleckiego. Kiedyś trafiłem na zdjęcie, na którym widać mój palec w jego oku. Uwierz, że przez cały dzień miałem podły humor. Zresztą, o tym, co wydarzyło się w Kielcach, nie zapomnę już nigdy.

- Chce Pan dalej utrzymywać kontakt z Bieleckim?
- Przyjaciółmi nie będziemy, ale jestem przekonany, że porozmawiamy jeszcze wielokrotnie. Mimo to chciałbym powiedzieć kolejny raz: Karol, przepraszam.

Bielecki: Po prostu jeden z nas miał pecha

- Spodziewał się Pan aż tak wylewnego zachowania ze strony Josipa Valčicia? Chorwat wyściskał Pana jak dobrego znajomego.
- Już wcześniej koledzy mówili, że Valčić bardzo czeka na ten moment i chce ze mną porozmawiać. Spotkaliśmy się przed meczem. Pytał, co z moim okiem, jak się czuję. Widziałem, że bardzo przejmuje się moim zdrowiem. Nie mam jednak do niego żadnych pretensji. To naprawdę nie jego wina. Czasem myślę sobie, że bardziej to ja nadziałem się na ten palec niż on trafił mnie w oko. A po meczu Valčić życzył mi powodzenia.

- Wasza rozmowa ograniczyła się tylko do tych dwóch momentów? Po meczu nie spotkaliście się na kawie albo piwie?

- Nie, każdy pojechał w swoją stronę. Tak naprawdę, to o czym mieliśmy rozmawiać? Ta historia nie ma żadnych podtekstów. Jeden z nas miał pecha i już. Trafiło na mnie. Josip za nic nie musi mnie przepraszać. Nie oczekuję tego.

- Okulary nie ograniczają Panu, i tak zwężonego już, pola widzenia?
- Może troszeczkę przeszkadzają ramki. Ale nadrabiam przewidywaniem. Mam już spore doświadczenie i pewne rzeczy jestem w stanie przewidzieć. Dodatkowo muszę być cały czas skupiony. Myśleć o każdym przyjęciu piłki. Pomału wchodzi to w nawyk, a będzie coraz lepiej.

- Choć to pewnie wisielczy humor, niektórzy mówią, że dzięki temu wypadkowi gra Pan lepiej niż przed kontuzją.
- Gram nieźle, osiem bramek to naprawdę dobry wynik. Cieszy mnie jednak to, że nie odstaję od reszty chłopaków. Druga rzecz: ufają mi. Dogrywają piłki, a bez podań nie trafiałbym przecież do bramki. Na moją dobrą postawę wpływać może też pełna koncentracja. Kiedy nic ci nie jest, czasami sobie odpuszczasz, pobawisz się. Teraz nie ma takiej możliwości. Należy być czujnym od pierwszej do ostatniej minuty. Poza tym ciągle uczę się nowego grania. Za dwa miesiące będzie jeszcze lepiej.

- Wydaje mi się, że chciałby Pan, aby wszyscy o tym incydencie zapomnieli. Żeby pisali o Karolu Bieleckim, a nie o Bieleckim, który gra bez jednego oka?
- Rozumiem te pytania, bo mój powrót to rzecz niecodzienna, ale przyzwyczajmy się do tego, że wciąż gram. Nowego oka już nie będę miał. Poza tym czasami tak sobie myślę - życie z jednym okiem też może być fajne.

Rozmawiał Sebastian Staszewski, "Polska The Times"





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty