Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC o Wiśle, żeby nie doszło do powtórki z roku 1964, 1984 i 1995...
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (523)

Pouczające nauki z historii

Nie bardzo wiadomo, skąd bierze się ta okropna maniera, aliści każdorazowe spotkanie i rozmowa z Mieczysławem Gwiżdżem, schodzi na temat… spadku Wisły z ekstraklasy! Traumatyczne dla niego wspomnienie dotyczy 1964 roku, kiedy to podczas meczu na Reymonta z Górnikiem Zabrze (remis 3:3) bramka Romana Lentnera postawiła degradacyjną kropkę nad i…


Gwiżdż, znany człowiek, od lat mieszkający w Nowym Sączu, powszechnie znany działacz samorządowy, biznesmen, udzielający się na niwie sportowej jako działacz piłkarski, oprócz Sandecji kibicuje z dala Wiśle. W tamtym meczu, przesądzającym o pierwszym spadku Białej Gwiazdy, zdobył nawet bramkę i wyniósł z niego dożywotnią pretensję do swoich kolegów z defensywy. Ponoć tak nieprzyjemnie obchodzili się z Lentnerem, że ten wyłamał się z przyjaznego wobec Wisły nastawienia kolektywu zabrzańskiego i walnął tego wyrównującego na 3:3 gola, który ostatecznie pogrążył gospodarzy. Byłem na tym meczu, stąd jestem dla Mietka sposobnym rozmówcą, zwłaszcza że dziś jemu przychodzą do głowy rozmaite analogie z aktualną sytuacją krakowskiego klubu. Kiedy dochodzimy do wspólnego wniosku o diametralnej różnicy sportowo-organizacyjnej tamtej i obecnej Wisły, mój rozmówca objawia pewien rodzaj zniecierpliwienia, zwłaszcza kiedy pojawia się temat zagrożenia bytu sportowego z powodów materialnej oziębłości samorządu Krakowa…


Obserwuje pilnie rozwój wydarzeń z pozycji niezwykle kompetentnego spektatora. Szmat czasu spędził w sądeckim Ratuszu jako radny i przewodniczący komisji. Był animatorem i żyrantem niezwykle hojnego traktowania potrzeb finansowych Sandecji. Zawsze znajdował taki zestaw argumentów natury społeczno-ekonomicznej, że Rada Miasta Nowego Sącza i Prezydent Ryszard Nowak w ciągu swoich trzech kadencji nie tylko wyprowadzili klub z poziomu bankruta, czekającego na zgaszenie świateł, ale doprowadzili go na wyżyny ekstraklasy! Kluczem do ogarnięcia tego fenomenu jest konstatacja o decydującej roli budżetu miasta na prawach powiatu, w kreowaniu sportowego statusu Sandecji. Ktoś może pogrymasić, jak było możliwe, iż w regionie o rekordowym nasyceniu bogatych firm i ich właścicieli-milionerów, nie udało się wyłonić spośród nich strategicznego sponsora, ale prawda jest okrutna: no, nie udało się!


Nie udaje się też Wiśle, a ten fakt w prostej asocjacji Gwiżdża prowadzi do skarbnika miasta Krakowa, siedzącym na kasie 10-krotnie większego niż Nowy Sącz  budżetu. Z miejsca wypala z grubej rury, że „sobie nie wyobraża” braku reakcji na to, co wisi w powietrzu i o czym sternicy Wisły jasno mówią… I natychmiast podpiera się najświeższym argumentem konsekwentnej postawy rady i prezydenta Wrocławia, którzy w tych dniach znowu wyjęli z kieszeni parę milionów złotych, aby opędzić pilne luki w finansach piłkarskiego WKS Śląsk! W swoim stylu, lokalnego patrioty z kalkulatorem w ręku, ironizuje: a przecież Kraków toczy rywalizację z Wrocławiem o tytuł stolicy naszej proeuropejskości, gospodarności, nowoczesności i paru innych ważnych kategorii, ba, nawet mówi się, że jak po rozum, to DO Krakowa…


Ustalamy więc pospołu, że rozumu nie będzie pod dostatkiem, w sytuacji, kiedy hoduje się węża w kieszeni. Dalej już poglądy nam się nie rozjeżdżały, szczególnie, gdyśmy doszli do przekonania o granicach opierania egzystencji wielce zasłużonego klubu na wpływach z biletów i karnetów meczowych, crowdfundingu, kibicowskich ściepach na opłacenie kontraktów zawodniczych. Operacja ratunkowa na granicy cudu licencyjno-organizacyjnego i sportowego, jaka udała się na przełomie roku, drugi raz udać się nie może. Tym bardziej potrzebna jest interwencja gospodarzy miasta! Aby do niej doszło poprawie musi ulec komunikacja pomiędzy Reymonta, a Pałacem Wielopolskich. Dialog wymaga posługiwania się językiem wzajemnej wyrozumiałości, unikania wymuszającej presji i stawiania spraw na ostrzu noża, a przede wszystkim operowania kategorią imposybilizmu prawnego… Inaczej przybliżymy się do powtórki z roku 1964, 1984 i 1995!

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty