Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowa Małopolska
Damian Drzewiecki: Garbarnia walczy, Garbarnia śpiewa...2015-05-29 08:32:00

Damian Drzewiecki pochodzi z Łęcznej, ale już w wieku juniora przeniósł się do Krakowa, gdzie strzegł bramki Cracovii. W zimowym okresie przygotowawczym wystąpił w kilku sparingach Garbarni i sprawił na tyle korzystne wrażenie na trenerach, że wiosną stał się numerem jeden pomiędzy słupkami bramki Młodych Lwów. Szybko zaskarbił sobie przychylność kibiców, a jego znakiem firmowym jest gra wysoko na przedpolu własnej "świątyni".

 

- Zaczynałeś w Bogdance, później był Górnik. Łęczna to Twoje rodzinne miasto?

- Tak, jestem wychowankiem Górnika, Łęczna to moje rodzinne miasto, natomiast urodziłem się w Lublinie.

 

- Co zadecydowało o Twojej przeprowadzce do Krakowa?

- Rozgrywki mistrzostw Polski juniorów młodszych, w których spotkaliśmy się z drużyną Cracovii. Po tym dwumeczu niestety odpadliśmy z dalszych gier, ale dostałem propozycję przyjazdu na testy do Pasów. Właśnie wtedy rozgrywany był mecz kontrolny przeciwko Garbarni, w którym myślę że pokazałem się z dobrej strony. Po rozmowach z trenerem Władysławem Łachem i działaczami Cracovii wspólnie podjęliśmy decyzję o pozostaniu w Krakowie.

 

- Przybliż nam swoją przygodę z Cracovią. W jakich drużynach Pasów grałeś?

- Na początku trenowałem i grałem w drużynie Młodej Ekstraklasy. Po sezonie dostałem możliwość trenowania z pierwszą drużyną, u trenera Dariusza Pasieki. Wyjechałem na zgrupowania do Hiszpanii i Turcji. 

Miałem wtedy 17 lat i było to dla mnie niesamowite przeżycie. Pojawiła się możliwość zbierania doświadczenia od starszych kolegów, którzy zawsze mi pomagali.

W pierwszym zespole trenowałem przez dwa lata i rozgrywałem mecze w drużynach rezerw i juniorów. Z zespołem juniorów prowadzonym przez trenera Pawła Zegarka i trenera bramkarzy Macieja Palczewskiego, osiągnęliśmy spory sukces, zdobywając brązowy medal mistrzostw Polski w Grudziądzu, gdzie także zainkasowałem indywidualną nagrodę dla najlepszego bramkarza.

 

- Czy zdarzyło Ci się zagrać przeciwko np. juniorom Garbarni? Jeśli tak, to czy pamiętasz kogoś z boiska?

- Oczywiście, że tak. Te drużyny często się spotykają w rozgrywkach juniorskich, a także w okresie przygotowawczym rozgrywają między sobą mecze kontrolne. Z boiska zapamiętałem Tomka Kalickiego, który prezentował nieprzeciętne umiejętności, a także Piotrka Kaczora - "Kaczkę".

 

- Czy od zawsze chciałeś grać na pozycji bramkarza?

- Tak, zawsze chciałem być bramkarzem. Natomiast gra w polu nie jest mi obca. Gdy przydarzała mi się jakaś kontuzja - przykładowo palca - to często uczestniczyłem w treningach jako nominalny zawodnik z pola. W juniorach w kilkunastu meczach ligowych grałem jako napastnik i udawało mi się strzelać sporo bramek.

 

- W bramce grasz wysoko na przedpolu. Kibicom takie występy bardzo się podobają, ale niosą za sobą ryzyko, że nie będzie Cię pomiędzy słupkami w ostatnim momencie. Skąd taki styl? Kto jest Twoim wzorem bramkarza?

- Może dlatego że kiedyś grałem jako zawodnik z pola staram się grać wysoko i być tym przysłowiowym ostatnim obrońcą. Nie mam swojego idola, ale lubię oglądać takich bramkarzy jak chociażby Manuel Neuer, Iker Casillas, Andre Ter Stegen.

 

- Do Garbarni trafiłeś w przerwie zimowej i od razu zostałeś numerem jeden. Jak przyjęli Cię koledzy z drużyny?

- Tak, do Garbarni trafiłem zimą po przykrej dla mnie kontuzji kolana, natomiast teraz już wszystko jest w porządku. Jest to duża zasługa mojego rehabilitanta Pawła Zborowskiego z Zakopanego. Wdzięczny jestem także trenerom Garbarni Mirosławowi Hajdzie i Maciejowi Palczewskiemu oraz całemu sztabowi szkoleniowemu za możliwość powrotu do gry po tak długim okresie rekonwalescencji.

Oczywiście nie od razu zostałem numerem jeden, w bramce Brązowych rywalizowałem z Jakubem Sypniewskim i Damianem Paździorem. Koledzy przyjęli mnie bardzo dobrze, szybko złapaliśmy wspólny język, atmosfera w szatni jest rewelacyjna.

 

- Który mecz tej rundy określiłbyś jako najlepszy, a który najgorszy rozegrany przez siebie?

- Najlepsze to mam nadzieję, że są przede mną, natomiast najgorzej wspominam pierwszy nasz przegrany mecz w tej rundzie, z Popradem Muszyna.

 

- Był taki moment w tym sezonie, że Garbarnia mogła włączyć się do walki o pierwsze miejsce w lidze. Tak się nie stało. Czy ciężko było się pogodzić z tym, że już mniej więcej w połowie rundy te szanse się oddaliły?

- W każdym meczu staramy się grać o trzy punkty, niestety nie udawało nam się to zawsze, więc nie mamy możliwości grania o najwyższy cel. Każdy z nas na pewno liczył na więcej, niestety taka jest piłka, gramy dalej.

 

- Ile Twoim zdaniem trzeba strzelić goli, aby nie przegrać meczu? Z Hutnikiem strzeliliście trzy, wszystkie nieuznane przez arbitra…

- Nie chcę się wypowiadać na temat pracy arbitrów, moim zdaniem nie powinniśmy przegrać tego meczu.

 

- Czy wiążesz swoje plany na następne sezony z Garbarnią? Czy ktoś z klubu już z Tobą rozmawiał o przyszłości? Czy też masz już inne propozycje?

- Swoje plany wiąże z najbliższym meczem, staram się nie skupiać na tym co będzie po sezonie.

 

- Odejdźmy na chwilę od piłki. Co robi Damian Drzewiecki poza futbolem?

- Planuje zacząć studia w najbliższym czasie (uśmiech).

 

- Co jest Twoją życiową pasją? Czy masz czas na zainteresowania nie związane z piłką?

- Główną moją pasją życiową jest sport. Poza piłką nożną interesuję się wędkarstwem, kiedy jestem w domu często wybieram się z tatą na ryby.

 

- Uchylisz rąbka tajemnicy, jeśli zapytam o rodzinę? Gdzie mieszkają i co robią rodzice, rodzeństwo?

- Rodzice mieszkają w Łęcznej, czyli tam gdzie się wychowałem. Mam siostrę, która wyszła za mąż i obecnie pracuje i mieszka w Warszawie.

 

- Jakiej muzyki słuchasz?

- Słucham głownie polskiego rapu, a także piosenek na czasie, czyli wszystkiego tego, co wpada w ucho.

 

- Co ostatnio czytałeś?

- Biografię Grzegorza Szamotulskiego, bardzo ciekawa i życiowa lektura.

 

- 25 czerwca skończysz 21 lat. Jakie masz plany, a jakie życzenia dla siebie na przyszłość?

- Tak, niedługo skończę 21 lat. Plany są takie, aby być w jak najlepszej formie. Życzyłbym sobie przede wszystkim zdrowia, omijania kontuzji i szczęścia w dalszej przygodzie z piłką.

 

- Podpisuję się obiema rękami pod tymi życzeniami. Myślę, że kibice Garbarni także. Chciałbyś im coś przekazać?

- Przede wszystkim serdecznie pozdrowić i podziękować za spontaniczny doping. Utkwiły mi w głowie przyśpiewki i okrzyki, których nie słyszy się często na innych stadionach. Zwłaszcza "Garbarnia bije!" i "Garbarnia walczy, Garbarnia śpiewa!" (uśmiech).


Z Damianem Drzewieckim rozmawiał Artur Bochenek

www.garbarnia.krakow.pl


drzewiecki.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty