Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowa Małopolska
Suchy Stawy: Koniec gierek, czas na męskie decyzje2011-02-17 20:49:00 MAS

- Każdy powinien płacić swoje rachunki i tego oczekujemy od naszych partnerów. Proponujemy hutniczym stowarzyszeniom stawki za korzystanie z obiektów przy ulicy Ptaszyckiego uwzględniające wyłącznie koszty eksploatacji - mówi ks. Andrzej Augustyński, szef stowarzyszenia „U Siemachy”, które jest operatorem obiektów na Suchych Stawach.


Od blisko pół roku ani Nowy Hutnik 2010, ani Stowarzyszenie Pomocy Młodym Talentom Sportowym Hutnik nie zapłaciły choćby złotówki za korzystanie z nich. Przedłużający się serial ich oczekiwań, że za darmo będą korzystać z obiektów, za chwilę może się zmienić w coś, co skończyło się już wielkim krachem na Suchych Stawach. Hutnik SSA padł m.in. dlatego, że też zostawiał za sobą niezapłacone rachunki.

Adam Gliksman, wiceprezes Nowego Hutnika 2010, przekonuje, że jego stowarzyszenie nie zamierza tak działać: - Nigdy nie było tak, że nie chcieliśmy w ogóle płacić, ale kiedy zaczynaliśmy działać, prezydent Jacek Majchrowski obiecał, że jesienią będziemy korzystać z obiektów za darmo. W sierpniu to potwierdził też dyrektor ZIS Krzysztof Kowal. Wiemy, że jakieś koszty musimy ponosić, ale jesteśmy w trudnej sytuacji, oczekujemy pomocy miasta. Z Siemachą chcemy dalej negocjować.


Siemacha  także jest stowarzyszeniem i samodzielnie pozyskuje środki na działalność, dzięki której kilka tysięcy dzieci codziennie korzysta z jej pomocy. Model pomagania, który proponuje, nie opiera się jednak na rozdawnictwie. Jak zdobywa pieniądze? - Jest to możliwe dzięki wypracowanym partnerstwom z administracją publiczną, zawdzięczamy to też ponad 15 tysiącom naszych indywidualnych darczyńców 1% i wielu firmom społecznie odpowiedzialnym, które wspierają naszą działalność statutową. W poniedziałek po kilku miesiącach starań: spotkań, prezentacji, wielu czynności formalnych podpisaliśmy umowę z fundacją największego polskiego banku PKO Bank Polski. Dzięki niej otrzymamy w tym roku 600 tysięcy złotych na działalność naszych placówek dla dzieci w Krakowie, Tarnowie i we Wrocławiu. Fundacja PKO Bank Polski i inni nasi darczyńcy podkreślają, że wspierają naszą działalność, bo jesteśmy dynamicznie rozwijającą się organizacją, która stawia na efekty, a nie epatuje hasłami o biednych dzieciach. Stowarzyszenie Siemacha nie pobiera przy tym żadnych opłat od swoich wychowanków, uczestników zajęć sportowych i klientów psychoterapii. Do tego prowadzimy działalność całkowicie przejrzyście - podkreśla ks. Augustyński.

I to jest właśnie ta różnica, która przy ustalaniu zasad korzystania z obiektów na Suchych Stawach, dzieli stowarzyszenia. W artykułach prasowych publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" przedstawiciele SPMTS Hutnik jednoznacznie twierdzą, że oni muszą dostać wszystko za darmo, bo nie stać ich na płacenie. - Klubów, które mają kłopoty jest wiele, ale żadnemu nie przychodzi do głowy, żeby nie płacić za siebie. Zaraz odłączono by im prąd i ogrzewanie. Niepłacenie na Suchych Stawach trwało pół roku, a nawet dłużej, bo od kwietnia, gdy zrezygnował z bycia operatorem Hutnik SSA, ale nie może trwać w nieskończoność. Każdy musi płacić swoje rachunki. Miasto nie ma możliwości rozdawania niczego, organizuje konkursy grantowe, przez nie kluby mogą się starać o pieniądze - mówi Krzysztof Kowal, dyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie.

- Jeśli zajdzie taka potrzeba jesteśmy gotowi organizować dzieciom treningi, a trenerom zapewnić dobre warunki pracy i czytelne finansowanie ich działalności - zadeklarował dziś na konferencji prasowej ks. Augustyński. To ważna deklaracja zwłaszcza dla rodziców młodzieży z hutniczych stowarzyszeń, którzy słyszą, że dla ich dzieci może zabraknąć piłkarskiej oferty w Nowej Hucie. Na razie jednak i Siemacha, i ZIS widzą w szefach stowarzyszeń partnerów, którzy będą potrafili realizować ważne misje z poczuciem odpowiedzialności.

 

Siemacha od września jest operatorem obiektów na Suchych Stawach i jasno wylicza: - W ciągu minionych trzech miesięcy całkowite koszty funkcjonowania obiektów wyniosły 201 874,76 zł. Całkowite przychody od użytkowników, poza wspominanymi dwoma Stowarzyszeniami i Klubem Sportowym Tomex (ten od miesiąca nie płaci też za energię - przyp. red), które nic nie płacą, wyniosły 84 956,70 zł. Do funkcjonowania obiektów musieliśmy dołożyć w tym czasie bardzo znaczącą kwotę 116 918,06 zł. Ta sytuacja nie może trwać dłużej. To zły, niesprawiedliwy i chyba nie mający precedensu w skali cywilizowanego świata obyczaj. Oczekujemy jedynie tego, aby każdy płacił swoje rachunki - mówi ks. Augustyński.


Dziś Siemacha zaapelowała publicznie o uregulowanie zasad współpracy ze stowarzyszeniami na przyszłość, przede wszystkim dlatego, że nie może środków, które sama pozyskuje, przekazywać na pokrywanie zobowiązań innych stowarzyszeń - zabrania tego prawo.  - Od wielu tygodni rozmawiamy z reprezentantami Stowarzyszeń korzystających z obiektów na Suchych Stawach. Zmagamy się z trudnościami w przekonywaniu, że udostępnienie obiektów po kosztach nie oznacza za darmo - mówi Andrzej Augustyński.


Maciej Malski, dyrektor Com-Com Zone, którym Siemacha z sukcesami zarządza od 2008 roku (w 2010 r. z wszystkich funkcji obiektu skorzystało 234 016 osób czyli prawie 20 tys. osób miesięcznie), przedstawił wykaz opłat za korzystanie z obiektów, które zaproponowano hutniczym stowarzyszeniom. To na przykład  12 zł (!) za 90 minut na ligowym boisku naturalnym czy 16 zł (!) brutto za ligowe boisko ze sztuczną nawierzchnią bez oświetlenia, 104 zł za 1,5 godz. pod balonem i 1188 zł za główną płytę boiska. - To wyizolowane koszty za ten czas eksploatacji, nie uwzględniające żadnych kosztów pośrednich - podkreśla Maciej Malski.

- To jest ostateczna propozycja, która uwzględnia jedynie bezpośrednie koszty eksploatacyjne. Wzywamy w ten sposób do zaprzestania prowadzonej od miesięcy gry na zwłokę i podjęcia męskiej decyzji. My jesteśmy gotowi do podpisania stosownych umów na przedstawionych warunkach opartych o bardzo precyzyjne wyliczenia
- mówi ks. Augustyński.

Na spotkaniach 20 i 26 stycznia z udziałem przedstawicieli ZIS oba stowarzyszenia zaakceptowały zasady, że będą pokrywać koszty swojej działalności, ale potem znów wróciły do swojej gry i wygląda na to, że ona może trwać. - Dostaliśmy propozycję umowy od Siemachy 1 lutego. Czy te sumy za wynajem wydają mi się za duże? Nie. Wierzę, że odpowiadają kosztom, ale chcemy poznać szczegóły tych wyliczeń, po to, żeby później nie było niedomówień. W umowie są też inne sprawy, które widzielibyśmy inaczej - mówi Adam Gliksman. - Od tego są negocjacje, żeby obie strony mogły uzgodnić warunki jak najbardziej im odpowiadające. Oczekujemy spokojnego podejścia do tej sprawy i pomocy miasta. Przecież koszty użytkowania głównego stadionu nie byłyby tak duże, gdyby nie to, że został przebudowany i to nie na potrzeby nasze, tylko Cracovii i Wisły. Teraz nawet za licencję na sztuczną murawę trzeba miesięcznie płacić wykonawcy. Utrzymujemy się ze składek naszych członków, wystąpiliśmy o środki z grantów, rozmawiamy też ze sponsorami, ale nie jest to łatwe, bo ciąży na nas przeszłość Hutnika SSA. Nie mamy długów, a nie dostaliśmy ani złotówki z miasta. Nie mam zamiaru się użalać, ale wydaje mi się, że miasto też powinno wziąć odpowiedzialność za piłkę w Nowej Hucie. Przecież Wiśle i Cracovii pomogło w tak wielkim wymiarze, a od nas zależy los seniorskiej piłki w Nowej Hucie. Może miastu uda się znaleźć formułę wsparcia Hutnika w Nowej Hucie - podkreśla Gliksman. Przyznaje, że podoba mu się idea działania Siemachy - aktywnego starania się o partnerstwa i sponsorów, a nie wyciągania ręki po darmowe. - Ale my działamy dopiero kilka miesięcy i na trudniejszym polu, bo seniorskiej piłki nożnej.

To powtarzane od dawna argumenty, właściwie od dnia, w którym zaczął się walić hutniczy moloch. Bardzo podobne słychać było, gdy Hutnik SSA próbował uniknąć płacenia swoich długów. Zdaje się, że operator Suchych Stawów i ZIS właśnie obracanie takimi argumentami mają na myśli, gdy mówią "Dość" grze na zwłokę. Na starcie swojej działalności Nowy Hutnik 2010 bardzo wyraźnie się od tych argumentów odcinał i wytykał je nawet poprzednikom, apelując o działanie zgodne z zasadami rozsądnego gospodarowania. Sam dotąd się na nich opierał. Teraz nadchodzi czas płacenia za siebie, bardzo trudny dla młodych działaczy, być może to pierwsza tak poważna próba dla ich entuzjazmu. Droga budowania partnerstw wydaje się jedną z wartych rozpatrzenia.


- Szkoda na te gierki czasu. Suche Stawy potrzebują, by zająć się perspektywami ich rozwoju, co służyłoby mieszkańcom całej Nowej Huty i Krakowa. To dużo pracy - mówi ks. Augustyński. Dyrektor ZIS Krzysztof Kowal zdradza, że od pół roku prowadzone są rozmowy z potencjalnymi inwestorami, którzy mogliby - na przykład w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego - uczestniczyć w inwestycjach w Suche Stawy. - Podstawowa funkcja terenów - sportowa - zostanie utrzymana. To niepodważalny warunek inwestycji. Mają tu być nowoczesne obiekty sportowe, ale wiadomo, że się same nie utrzymają. Potrzeba szerszej koncepcji, która gwarantowałaby powodzenie finansowe projektu. Prowadzimy rozmowy z wieloma podmiotami i jest zielone światło dla tej koncepcji - przyznaje Kowal.

 

Czytaj także:

Oświadczenie Nowego Hutnika 2010


MAS


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty