Hans Andersen zajął drugie miejsce w turnieju o Grand Prix Włoch, który w minioną sobotę został rozegrany w Terenzano. Po serii tegorocznych niepowodzeń Duńczyk wrócił do formy i ma szansę na utrzymanie w gronie najlepszych na 2010 rok.

- Niesamowicie cieszę się z drugiego miejsca. Oczywiście rewelacyjnie byłoby, gdybym wygrał, ale Gollob był bardzo szybki. Jestem w tej chwili ósmy w klasyfikacji generalnej i to bardzo dobra wiadomość. Zdaje sobie sprawę z faktu, że ten sezon w moim wykonaniu był bardzo słaby - komentuje Hans Andersen na łamach swojego serwisu internetowego.
Żużlowiec w minionych latach regularnie walczył o podium indywidualnych mistrzostw świata, tymczasem w 2009 roku był cieniem samego siebie. W wielu odsłonach cyklu Grand Prix nie potrafił nawiązać walki z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Zwiódł również z reprezentacją swego kraju w Drużynowym Pucharze Świata.
- Popełniliśmy w moim teamie wiele błędów w tym roku. Po pierwsze zrezygnowałem z ligi angielskiej i to okazało się być fatalnym posunięciem. Po drugie miałem zbyt wiele sprzętu. Kupiłem 11 nowych motocykli i właściwie nie wiedziałem, na czym mam jechać. Jak widać nadmiar sprzętu też nie jest dobry - stwierdza Andersen.
W ostatnim czasie zawodnik oddał silniki do przeglądu swemu mechanikowi i po ich odbiorze nie kryje zadowolenia. Wydaje się, że w końcówce rozgrywek znalazł optymalne ustawienia, czego efektem stało się drugie miejsce w Grand Prix Włoch.
- Czułem, że na tych motocyklach mogę jechać bardzo dobrze i udało się. Mam nadzieje, że bez większych problemów utrzymam się w cyklu, bo wiem, że mogę w nim jeździć dużo lepiej, niż wskazuje na to aktualne miejsce w klasyfikacji - wierzy Andersen.
Obecnie z dorobkiem 88 punktów zajmuje ósmą pozycję. Do zakończenia sezonu pozostał ostatni turniej w Bydgoszczy. Na polskim owalu padną decydujące rozstrzygnięcia.