Nicki Pedersen w tegorocznym cyklu Grand Prix ma tylko jeden cel. Jest nim odzyskanie tytułu indywidualnego mistrza świata, który Duńczyk stracił w 2009 roku. Planu może jednakże pokrzyżować fakt, iż w ostatnim czasie żużlowiec stracił dwóch znaczących sponsorów.

- Możecie być pewni, że jestem zdeterminowany, by ponownie zostać indywidualnym mistrzem świata. To daje mi wielką motywację, choć muszę wystartować z numerem szóstym na plastronie - mówi Nicki Pedersen na łamach serwisu Speedway Grand Prix.

Duńczyk w 2009 roku zajął w Grand Prix dopiero szóstą pozycję. Z tego powodu w tegorocznym cyklu wystartuje właśnie z tym numerem. Za wszelką ceną chce odzyskać palmę pierwszeństwa na żużlowych arenach. Niestety w ciągu kilku tygodni ze współpracy z nim wycofało się dwóch kluczowych sponsorów. Oznacza to, że sytuacja ekonomiczna ekipy może nie być najlepsza w 2010 roku. Pedersen ma jednakże receptę na problemy.

- Mam swoje oszczędności i cała ekipa na bieżąco będzie otrzymywała wypłaty. Z pewnością też nie będę szukał oszczędności w sprzęcie - deklaruje Nicki Pedersen.

Czy takie zabezpieczenia wystarczy na cały długi sezon? Starty w rozgrywkach ligowych, walka w Grand Prix oraz Drużynowym Pucharze Świata wymagają dużych nakładów finansowych. Żużlowiec natomiast już w minionym roku poniósł znaczne starty z powodu niestabilności finansowej Włókniarza Częstochowa, którego barw bronił w Speedway Ekstralidze. Dołożyła się do tego kontuzja odniesiona w eliminacjach do Drużynowego Pucharu Świata, która nie pozwoliła zawodnikowi na występy w decydujących bataliach tego prestiżowego turnieju. W cyklu Grand Prix też nie wszystko szło po myśli Pedersena, co dało odległą szóstą lokatę.

Jak poradzi sobie Nicki Pedersen z kłopotami, którym musi sprostać? Bez wątpienia jego ambicja nie pozwoli na oddanie pola bez walki. Czas pokaże jakie będą jej efekty.