Reprezentacja Szwecji nie odnosi w ostatnich latach spektakularnych sukcesów na światowych arenach. W 2003 i 2004 roku żużlowcy kraju "Trzech Koron" sięgali po Drużynowy Puchar Świata. Ostatnie trzy sezony nie były dla nich tak udane.

- Drużynowy Puchar Świata jest zawsze bardzo ciężki. Nigdy nie wiadomo, jak potoczą się turnieje i czy ktoś nie sprawi wielkiej niespodzianki. Tak przecież uczynili przed rokiem Rosjanie - mówi Andreas Jonsson na łamach serwisu Speedway Grand Prix.

Andreas Jonsson, który jest liderem szwedzkiej kadry, wierzy, że jego drużynę stać na powrót do dawnej świetności. Skandynawowie w 2003 i 2004 roku byli przecież najlepsi na świecie. Później jeszcze w latach 2005 - 2006 inkasowali srebrne krążki. Porażką był dla nich sezon 2007, kiedy to nie stanęli na podium Drużynowego Pucharu Świata. Przez ostatnie dwa lata sięgali po brąz, ale do czołowych ekip straty mieli spore.

Andreas Jonsson liczy na to, że w 2010 roku Szwedzi stanął na wysokości zadania. Pod jego przewodnictwem Fredrik Lindgren, Magnus Zetterstroem, Antonio Lindbaeck i Jonas Davidsson mają wrócić da walki o najwyższe cele.

- Mamy w Szwecji kilku świetnych jeźdźców. Nie ma wątpliwości, iż stać nas na zbudowanie silnej ekipy, którą stać będzie na sukces. Jednakże trudno to zrobić, jak też utrzymać świetną formę wszystkich przez cały sezon. Gdybyśmy wszyscy zanotowali udany rok, Szwecję byłoby stać na medal, ale czy tak się stanie nie wiem - ocenia realistycznie Andreas Jonsson.

Sprawdzianem formy Szwedów będą turnieje Grand Prix, w których występować będą Jonsson, Lindgren i Zettesrstroem. Ich starcia z najlepszymi na świcie pozwolą ocenić dyspozycję w 2010 roku. Niewątpliwie jednak Drużynowy Puchar Świata, którego finały rozegrane zostaną w Gorzowie, rządzi się swoimi prawami i każdy rezultat jest w nim możliwy.