Po dwóch sezonach Dawid Stachyra opuszcza Marmę-Hadykówkę i przenosi się do Lotosu Gdańsk. To zaskakujący zwrot wypadków, bo żużlowiec wymieniany był w gronie jeźdźców, którzy powalczą z rzeszowianami o awans do ekstraligi. - Marma zwlekała z odpowiedzią na moją propozycję. Podjąłem więc negocjacje z gdańskim klubem i, o dziwo, wszystko przebiegło błyskawicznie - mówi Stachyra.

- Czyżby w Gdańsku płacili lepiej?
- Nie chciałbym opowiadać o warunkach, jakie mi zaproponowano nad morzem, aczkolwiek ta oferta mnie zadowala. Myślałem, że kolejny sezon spędzę w Rzeszowie, jednak stało się inaczej. Będę startował dla klubu, który mnie chciał.
- Podczas meczu w Rzeszowie serce mocniej zabije?
- Poniekąd tak, jakiś sentyment pozostaje, aczkolwiek w trakcie spotkania punkty zdobywać będę dla swojej nowej drużyny. Rywalami będą dawni koledzy, ale to tylko na torze. Taka praca.
- Cele na nowy sezon?
- Chciałbym jak najlepiej punktować w kraju i zagranicą. Przedłużyłem umowę z Ipswich Witches, po nowym roku być może dojdzie jeszcze umowa z zespołem z kolejnej ligi.