Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Wiadomości PN Podkarpacie
Krzysztof Korab wolałby się skupić tylko na trenerce2009-08-20 11:59:00

Rozmowa z Krzysztofem Korabem, grającym trenerem Wisłoka Wiśniowa

- Jak na beniaminka sezon zaczęliście z wysokiego "c"...
- No może nie aż tak, ale faktycznie nieźle. Z ilości punktów jestem zadowolony, ale z grą bywało różnie. Tak naprawdę mamy zespół piątoligowy i gramy niezbyt wyszukanie. Skupiamy się na obronie i kontrach. To wszystko nie przychodzi nam tak łatwo, jakby się mogło wydawać. Piłkarsko trochę odstajemy od rywali, ale walczymy na tyle na ile nas stać. Od początku musimy zbierać punkty, aby się utrzymać. A to jest nasz cel.

- Przed sezonem niektórzy typowali Was do pewnego spadku. Teraz chyba pojawia się na Waszych twarzach lekki uśmiech, że udało się co nie co udowodnić?
- Wiadomo. Papier wszystko przyjmie. Satysfakcja jakaś jest, ale na razie jest za wcześnie, aby się w pełni cieszyć. Jeszcze teraz czekają na relatywnie łatwiejsze mecze, ale później przyjdą trudniejsi rywale, a do tego mogą dojść problemy kadrowe. My działamy na zasadach amatorskich i niektórzy zawodnicy mogą nie być w stanie pogodzić pracy, czy szkoły z trenowaniem. U nas za treningi cały zespół zarabia tyle, co w części zespołów dwóch zawodników. Obiecać mogę jednak, że ambicji na pewno nam nie zabraknie. 

- W porównaniu z poprzednim sezonem Wasz skład w zasadzie się nie zmienił. Wychodzi więc na to, że nie ma aż takiej przepaści pomiędzy 4 i 5 ligą...
- Przepaści może nie ma, ale różnica jednak jest. Trzeba przede wszystkim grać mądrze w obronie. Myślę, że gdybyśmy się wzmocnili kilkoma zawodnikami, to spokojnie gralibyśmy w środku tabeli, a na pewno byłoby nam łatwiej. W 5 lidze poziom tak naprawdę jest słaby. Tylko od czasu do czasu zdarzają się ciekawsze mecze, a teraz w zasadzie co tydzień trzeba dawać z siebie wszystko.

- Pan sam daje przykład zawodnikom na boisku. W ostatnim meczu zdobył Pan nawet zwycięską bramkę...
- Najstarszym zawodnikiem tej ligi nie jestem, ale szczerze mówiąc to wolałbym już nie grać. Czasem jednak jestem do tego zmuszony. Będąc trenerem nie mogę się do końca przygotować i staram się wybiegać na boisko, jeśli naprawdę jest taka potrzeba. Łatwiej byłoby mi prowadzić zespół stojąc z boku, bo wtedy więcej widać.

- Teraz przed Wami mecz w Turbi, czyli zespołem, który jeszcze nie zdobył w tym sezonie punktu. Jedziecie więc po wygraną?
- Oni pewnie myślą, że z kim mają wygrać, jak nie z innym beniaminkiem. Z tego powodu łatwy mecz to na pewno nie będzie. Z remisu będę zadowolony, a jak wygramy to będzie super. Będę jeszcze dzwonił do Tomka Machaja (trenera Strumyka Malawa przyp. PM), który już z nimi grał i myślę, że powie mi kilka rzeczy na temat Turbi.




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty