Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Kolejarz Stróże 1-1 (0-1)

0-1 Socha 40

1-1 Kucharczyk 80

Sędziował Andrzej Chudy (Zabrze). Żółte kartki: Zjawiński, Enow – Kozub, Księżyc. Widzów 300.
ŚWIT: Fogler – Adamczyk (46 Kucharczyk), Gurzęda, Reginis, Lendzion – Obem, Enow, Wojtczak (35 Jagodziński), Zjawiński  - Drwęcki, Lewicki (82 Galicki).
KOLEJARZ: Zarychta – Walęciak, Księżyc, Cichy, Szufryn – Frankiewicz,  Kozub, Lipecki, Gryźlak (88 Florian) – Socha, Jeżewski.

Mieszane uczucia wobec remisu miał po meczu trener Kolejarza Jarosław Araszkiewicz: – Jechaliśmy do Nowego Dworu po zwycięstwo i w pierwszej połowie nasza gra tak wyglądała, że mogliśmy w osiągnięcie tego celu wierzyć. Socha zdobył ładną bramkę po dośrodkowaniu Jonasza Jeżewskiego i zaraz miał jeszcze jedną dogodną okazję. W drugiej połowie nasze akcje nie były już tak płynne. Wciąż nie potrafimy zagrać dwóch równych połówek.
Świt rzeczywiście wydawał się rywalem do ogrania w pierwszej połowie. Nie tworzył sytuacji i pozwolił Kolejarzowi prowadzić grę. Szanse w pierwszej połowie mieli: Lipecki (14. minuta – próba strzału przewrotką, ale w Reginisa), Walęciak (w 39. minucie trafił w słupek), wspomniany Socha (42. minuta, bramkarz cudem obronił jego strzał). Gospodarze najbliżsi szczęścia byli w 34. minucie – z rzutu wolnego strzelał Adamczyk, po wymianie podań piłka o metr minęła bramkę Kolejarza.
Po przerwie Świt prezentował się lepiej niż wcześniej. – Ale też nic specjalnego nie pokazał, po rzutach wolnych za dziwnie odgwizdywane faule rywale posyłali długie piłki na swoich wysokich zawodników i z tego robił się szum – mówi Araszkiewicz. – Była jednak szansa dowieźć nawet jednobramkowe prowadzenie, szkoda bramki straconej po rzucie rożnym.
W 80. minucie głową po siatki posłał po nim piłkę Kucharczyk. Nerwowe ostatnie minuty nie przyniosły zmiany rezultatu.