Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka ręczna > Wiadomości piłka ręczna
Rafał Bernacki: Uwaga na... gospodarzy2015-01-14 20:55:00

42-letni Rafał Bernacki, bramkarz reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych na MŚ 2003, były zawodnik Olimpii Jasło, Hutnika Kraków i Vive Kielce, były trener bramkarzy w BKS Stalprodukt Bochnia, a obecnie trener juniorów i rezerw Vive Tauron Kielce, mówi o naszych szansach na mistrzostwach świata w Katarze.


- W meczu z Niemcami więcej przemawia za polskim zespołem, ale ewentualne zwycięstwo będzie tylko początkiem wyboistej drogi ku fazie medalowej mistrzostw świata w Katarze. Grupę mamy bardzo silną, tak samo mocno prezentują się potencjalni rywale w kolejnej fazie turnieju – podkreśla Rafał Bernacki.


- Rok 2014 był rokiem siatkarzy w Polsce. Czy 2015 rok może być rokiem piłkarzy ręcznych?

- Na pewno tak. Po pierwsze, za sprawą rozpoczynających się właśnie mistrzostw świata w Katarze, na które czekam z optymizmem. Po drugie, ze względu na Ligę Mistrzów, która po mundialu wkroczy w decydującą fazę. Liczę, że Vive będzie miało w niej wiele do powiedzenia.


- Konkretyzując – czego spodziewa się pan po młodszych kolegach na mundialu w Katarze?

- Odpowiem tak: na razie nasze apetyty są tonowane – zarówno przez sztab szkoleniowy, jak i samych zawodników. Oni wszędzie podkreślają, że najważniejszy jest tylko ten najbliższy mecz i nikt dotąd nie snuje żadnych dalszych planów poza wyjście z grupy. Z pewnością musimy zdawać sobie sprawę, że znaleźliśmy się w trudnej grupie. Patrząc dalej, cała nasza ścieżka awansu do fazy medalowej jest niezwykle ciężka. Każdy mecz będzie kosztował Polaków mnóstwo zdrowia. Mimo wszystko, stać naszych reprezentantów na dobry wynik. Życzę im zdobycia medalu, bo byłaby to super sprawa dla całej dyscypliny.


- O jakie elementy w grze naszego zespołu możemy być spokojni, a o co powinniśmy obawiać się najbardziej?

- Jako były bramkarz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że bardzo mocno obsadzoną pozycją jest bramka. Od lat mamy dobrych bramkarzy. Przez długi czas szukano numeru dwa po Sławku Szmalu. Był Adam Weiner, Adam Malcher, Piotrek Wyszomirski i Marcin Wichary. Myślę, że teraz mamy trzech bardzo wartościowych bramkarzy i o ich dyspozycję jestem spokojny. Plusa należy też postawić przy drugiej linii i obrotowych. Więcej należałoby za to oczekiwać od skrzydłowych. Pamiętajmy jednak, że wielkie imprezy mają to do siebie, że kreują nowe gwiazdy i być może to właśnie ktoś na tej pozycji będzie objawieniem w naszym zespole.


- Jak wynika z notowań firmy bukmacherskiej Fortuna, Polska i Niemcy mają dokładnie takie same szanse na wygraną w piątkowym meczu. A dla pana kto jest faworytem tej potyczki?

- Niemcy w ostatnich latach nie błyszczą, ale mecz z nimi bez wątpienia będzie bardzo trudny. I to z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że będzie to pierwszy występ Polaków na tych mistrzostwach. Do tego dochodzi cały smaczek związany z okolicznościami, w jakich Niemcy – których pokonaliśmy w eliminacjach – znalazły się w turnieju finałowym. Generalnie jednak uważam, że gramy lepszą piłkę ręczną i na „papierze” jesteśmy mocniejsi. Wszystko przemawia za tym, że to biało-czerwoni powinni wygrać ten mecz. Po prostu więcej atutów jest po naszej stronie. Po zaciętym spotkaniu przewiduję zwycięstwo Polaków czterema-pięcioma bramkami.


- A jak scharakteryzuje pan pozostałych rywali Polaków w grupie D?

- No cóż, Duńczycy to jedni z głównych faworytów całych mistrzostw. Tamtejsza piłka ręczna już od dawna stoi na bardzo wysokim poziomie – zawodnicy grają w najlepszych klubach europejskich i to później przenosi się na spotkania kadry. Wystarczy rzut oka na statystyki, aby przekonać się, że na najważniejszych turniejach Skandynawowie ostatnio zawsze są w czołówce. To faworyt tej grupy. Co do Rosji, zrobiła znaczące postępy i widać, że gra lepszą piłką ręczną niż jeszcze kilka sezonów temu. Arabia Saudyjska jest jedną wielką niewiadomą i trudno się na jej temat wypowiadać. Argentyna jest natomiast nieobliczalnym zespołem i w żadnym razie nie wolno jej lekceważyć.


- Kogo widzi pan na najwyższym stopniu podium 1 lutego, kiedy zakończą się mistrzostwa?

- Francuzi jak zwykle będą bardzo mocni. Dużą niespodziankę może też sprawić zespół gospodarzy, w którym jest dużo zawodników naturalizowanych z Bałkanów. A przecież zespoły z krajów byłej Jugosławii liczą się w światowej piłce ręcznej. Katar to może być ekipa groźna dla każdego i dlatego zbytnio nie dziwi mnie, że jej szanse na końcowy triumf bukmacherzy oceniają podobnie jak polskiego zespołu. Z ciekawością będę obserwował, jak Katarczycy będą sobie radzić na tych mistrzostwach. Tym bardziej że grają u siebie, a dodatkowo będzie im sprzyjać… klimat. Wprawdzie hale są klimatyzowane, ale już sam pobyt w takim kraju może się różnie odbijać na dyspozycji zawodników. To właśnie z myślą o tym Polacy na próbę generalną udali się na turniej do Hiszpanii, a jesienią byli w Tunezji. I dobrze, bo aspekt klimatyczny może mieć znaczenie na tych mistrzostwach.


- A jak ogólnie podoba się panu cały ten eksperyment pod hasłem „mistrzostwa świata w piłce ręcznej w Katarze”?

- Wszyscy wiemy, że siła piłki ręcznej tkwi w Europie. To nie jest piłka nożna, w której liczą się jeszcze zespoły z Ameryki Południowej. To nie koszykówka, w której dominują Amerykanie. To także nie jest siatkówka, w której w walce o medale liczą się zawsze drużyny z Ameryki Południowej i Północnej. Wydaje mi się, że ten ruch Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej o przyznaniu mundialu Katarowi jest właśnie próbą „otwarcia” tej dyscypliny na inne rejony świata. I myślę, że ten pomysł może wypalić.


www.arskomgroup.pl





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty