Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne > Wiadomości inne
Waldemar Baszanowski nie żyje2011-04-29 09:42:00

 

W piątek nad ranem w szpitalu w Warszawie po długiej chorobie zmarł dwukrotny mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów Waldemar Baszanowski. Miał 75 lat - poinformował rzecznik PZPC Jacek Korczak-Mleczko.

Baszanowski, urodzony 15 sierpnia 1935 roku w Grudziądzu, był najwybitniejszym polskim sztangistą, pięciokrotnym mistrzem świata i sześciokrotnym mistrzem Europy. Złote medale olimpijskie zdobył w Tokio (1964) i Meksyku (1968).


Zawsze będziemy Go pamiętać

Nie ma już „Baszana” – legendy polskich i światowych ciężarów, jednego z najznamienitszych zawodników w historii nie tylko polskiego sportu. Człowieka, który do perfekcji doprowadził zwycięskie zmagania ze sztangą, wielkiego dżentelmena sportu, globtrotera, wnikliwego obserwatora, fachowca posiadającego wielki autorytet, poligloty, osoby pełnej elokwencji i osobistego uroku. Pracownika naukowego warszawskiej AWF i działacza związanego z Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów, wreszcie od roku 1999 przez dwie kadencje prezydenta EWF i ważnej osobistości światowej centrali od sztangi.

Jego życie i kariera to było pasmo ciągłych triumfów. W rachunkach na koniec XX wieku Waldemar zajął trzecie miejsce w rankingu wszech czasów sporządzonym przez IWF i magazyn „World Weightlifting” ustępując pola tylko Naimowi Suleymanoglou i Imre Foeldiemu. Na igrzyskach olimpijskich dwukrotnie grano Mu „Mazurka Dąbrowskiego” – w Tokio 1964 i w Meksyku 1968, pięciokrotnie był mistrzem świata i pięciokrotnie srebrnym medalista tego championatu, aż 6 razy był mistrzem Europy. 24 razy ustanawiał rekordy świata, a 61 razy poprawiał rekordy Polski.

Był Waldemar jednym w najpopularniejszych polskich sportowców, był uwielbiany przez kibiców i darzony szacunkiem przez media. Przez całą Jego długą karierę międzynarodową – począwszy od roku 1957 po 4. miejsce na igrzyskach w Monachium 1972 zawsze znajdował się w centrum uwagi, a nigdy nie zdarzyło się nic, co mogło kłaść się rysą na Jego sylwetce i dokonaniach. Wybierano Go najlepszym sportowcem Polski w Plebiscycie „PS”, był w tamtych latach prawdziwym celebrytą w najlepszym tego słowa znaczeniu, osobą rozpoznawalną wszędzie i przez wszystkich.

Po zakończeniu przygody ze sportem „Baszan”pozostał wierny sztandze, swoje przebogate doświadczenia przekazywał następcom, miał w naszym środowisku przysłowiowy mir, służył pomocą innym co przejawiało się w Jego szkoleniowych podróżach w ramach programu Solidarności Olimpijskiej i podczas pracy w dalekiej Indonezji. Lubił dyskusje o sporcie, polityce i obyczajach, zawsze był ciekawy świata i starał się chłonąć go jak najwięcej. Mimo upływających lat był nadzwyczaj sprawny fizycznie, bo zaczynał przecież kontakt ze sportem od uprawiania gimnastyki, zawsze elegancki z charakterystycznym „jeżem’ na głowie i subtelnym uśmiechem, którym witał każdego. Był od lat zafascynowany informatyką i komputerami i to dzięki niemu PZPC szybko wprowadził to niezastąpione medium. Był wreszcie Waldemar wielkim przyjacielem i powiernikiem (i to z wzajemnością) innej wielkiej postaci, która kształtowała polski sport, a myślę o legendarnym sterniku PZPC, nieodżałowanym Januszu Przedpełskim.

To wszystko nagle przybrało dramatyczny obrót. Po wypadku któremu uległ jesienią 2008 roku został przykuty do łóżka. Rozpoczęła się walka z nieuleczalną chorobą złamania kręgosłupa, pobyty w szpitalu, operacje i coraz mniej nadziei na odzyskanie sprawności. W Jego przypadku był to dramat szczególny, a my zdawaliśmy sobie sprawę z tego jak trudno Mu pomóc. Cierpienia fizyczne szły w parze z cierpieniami psychiki, z bezradnością wobec wyroków losu. Byłem jednym z nielicznych, których Waldemar przyjmował w domu w tych dniach najcięższej próby. Oczywiście śledził to, co dzieje się w ciężarach, w PZPC, w polskim sporcie, interesował naszą pracą…

Wraz z odejściem Waldemara Baszanowskiego powoli zamyka się historia najwspanialszego okresu polskiej sztangi. Bardzo szybko przekonamy się jak bardzo Go nam wszystkim brakuje, jak bardzo byliśmy z Nim związani szacunkiem, przyjaźnią, prawdziwą miłością i zaufaniem.

Żegnaj Przyjacielu, żegnaj Waldku, pozostanie już tylko pustka i na zawsze dobre wspomnienie o Tobie.

Zygmunt Wasiela (prezes PZPC)

 





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty