Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC zestawia podobieństwo losów Cracovii w sezonie 1970-71 z bieżącymi wynikami Wisły na drugim poziomie rozgrywek
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (649)

Rozmyślania nad potokowym gubieniem punktów…

Komparatystyka ligowa zestawiająca podobieństwo losów Cracovii w sezonie 1970/71 z bieżącymi wynikami Wisły na drugim poziomie rozgrywek, generalnie się sprawdza. I niech nikt nie myśli, że Pasy nie miały wtedy rywali, którym należało z daleka czapkować. Śląsk Wrocław, ŁKS, Zawisza Bydgoszcz, Arka Gdynia, Odra Opole, Piast Gliwice, Warta Poznań, czy dwie krakowskie jedenastki najeżone z definicji antypasiacko - Hutnik z Nowej Huty i odwieczny - Garbarnia. Nie dziwota, że jesienią 1970 roku na 12 spotkań zanotowała równe 10 porażek.


Wiele mówiące podobieństwo pomiędzy tamtą Cracovią, a dzisiejszą Wisłą, to wcale wybitni  gracze w składach ich zespołów. Kto dziś gra w Wiśle, wiadomo. Popadająca w korkociąg spadkowy Cracovia miała zawodników, których nazwiska jeszcze dziś sporo mówią: Janusz Sroka, Zbigniew Stroniarz, Stanisław Szymczyk, Andrzej Rewilak, Andrzej Mikołajczyk, Maciej Gigoń, Ryszard Per… Opinia publiczna Miasta Stołeczno-Królewskiego była zbulwersowana. Zbierały się komitety partyjne, WKKF, federacje, prasa, zachodząc w głowę, jak to możliwe, aby tak zasłużony i rutynowany klub leciał na pysk z kolejnej, tym razem z drugiej ligi.


Na tle rozhuśtanej panoramy nastrojów sprzed półwiecza, dziś mamy wokoło stoicki spokój. Czyżby czekano aż chłopcy Brzęczka dobiją do 10 porażek i zapukają w sufit drugiej ligi!? Najbardziej martwi martwota opinii płynącej z ośrodka decyzyjnego Białej Gwiazdy. Zapowiadana z przytupem wrześniowa narada właścicielska, odbyła się za podwójną zasłoną, za którą odbył się teatr cieni. Debatowano ponoć długo, po to, aby wszystko zostało po staremu. Nowy prezes Władysław Nowak nie osiągnął celu jaki się narzucał z oglądu sytuacji właścicielskiej, rzutującej na sytuację zadłużonego klubu.


Presja kibiców skupia się na Jerzym Brzęczku, prowokując go do odejścia z ławki trenerskiej. W ramach kontynuacji analizy komparatystycznej, da się odwołać i do wątku trenerskiego. Podówczas pogoniono trenera Mariana Jabłońskiego już po pierwszym meczu, przegranym na własnym boisku 1:7… Dobrze zatem, że na Reymonta jeszcze trzymają nerwy na wodzy, a tym samym nie rozgrzeszają wysokopłatnych profesjonalistów. To nie Brzęczek przecież biega po placu, tak nieporadnie, że nie sposób wygrać z Chojniczanką, Sandecją, Puszczą, Chrobrym z Głogowa. Brzęczek, biorący pieniądze za grę, doprowadził osobiście młodzieżową reprezentację Polski do srebrnego medalu na olimpiadzie! Brzęczek ma za sobą trenowanie kadry z bardzo dobrym skutkiem w Lidze narodów. No, ale z tego, co widzę, działaczom rura mięknie i chcą sztamy z kibicami i mało kompetentnym odłamem medialnych wyrobników.


Żeby po próżnicy nie wymądrzać się w temacie nie dopuszczenia Wisły pójścia śladem Cracovii 1970, powtórzę własny pomysł powołania przez prezesa klubu Rady Nieustającej Pomocy, złożonej z zasłużonych trenerów, byłych zasłużonych zawodników klubu. Mam tu na myśli takich ludzi jak Marek Kusto, Marek Motyka, Ireneusz Adamus, Jerzy Kowalik, Dariusz Marzec… Znają oni od podszewki klimat tego klubu, tego miasta, dadzą gwarancję powiększenia w klubie i drużynie pierwiastka swojszczyzny, której, niestety, brakuje w ostatnich czasach. Kto bowiem posiada odpowiednią wrażliwość, widzi rosnący proces alienowania się Wisły od społecznego otoczenia…

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty