Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Reprezentacja
Dziś Polska - Norwegia: prawdziwa gra2011-02-09 09:50:00

Dzisiejszy mecz Polski z Norwegią (początek godz. 20.30, transmisja w TVP 1) ma być zupełnie innym widowiskiem niż ten niedzielny z Mołdawią (wygrany z trudem 1:0). Nie tylko ze względu na klasę rywala i to, że kadra Franciszka Smudy nie będzie składać się tym razem wyłącznie z piłkarzy występujących w naszej ekstraklasie.


Chodzi o jego stawkę. Sparing w portugalskim Faro to jedna z ostatnich szans dla tych, którzy nie mogą być jeszcze pewni miejsca w kadrze na finały Euro 2012.

Wciąż buduje, ale...

Czasu jest niewiele, w marcu rozegramy jeszcze mecze z Litwą i Grecją i na tym - jeśli wierzyć w deklaracje Smudy - selekcja piłkarzy przewidzianych do gry w mistrzostwach Europy w zasadzie się zakończy. Choć oczywiście trzeba brać pod uwagę kontuzje albo nagłą eksplozję formy u kogoś będącego obecnie poza sferą zainteresowań

- Całe życie się buduje, a ja cały czas poszukuję najlepszych rozwiązań. Docelowo chciałbym mieć dwóch piłkarzy na jedną pozycję. Cieszę się, że zespół coraz lepiej prezentuje się piłkarsko. Do turnieju zostało jednak niespełna półtora roku i trzeba drużynę jeszcze bardziej scementować. Może zmienią się jedno, dwa nazwiska, ale na pewno nie jedenaście - zapowiadał selekcjoner na przedmeczowej konferencji prasowej.


Jeśli nikt nie nabawi się kontuzji, to w dzisiejszym meczu Polacy zagrają w składzie: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Arkadiusz Głowacki, Kamil Glik, Dariusz Dudka - Rafał Murawski, Adam Matuszczyk - Jakub Błaszczykowski, Ludovic Obraniak, Ireneusz Jeleń - Robert Lewandowski. Siedmiu z nich to na dziś pewniacy, ale już Głowacki, Glik i Dudka wciąż mają selekcjonerowi coś do udowodnienia. Zwłaszcza w związku z planowaną naturalizacją Damiena Perquisa i Manuela Arboledy. Od dawna wiadomo, że właśnie ci dwaj to wymarzony przez Smudę duet stoperów, ale na razie nie wiadomo, jak to wszystko wyjdzie w praktyce. W kontekście Euro potrzebni są ponadto wartościowi zmiennicy.

O co walczyć ma zwłaszcza 31- -letni Głowacki, dla którego to będzie chyba ostatnia szansa, by zaistnieć na dłużej w reprezentacji. Po raz pierwszy zagrał w niej w 2002 roku. Załapał się nawet do kadry na mundial w Korei i Japonii i świetnie spisał w meczu z USA. Przez dziewięć lat uzbierał jednak w sumie tylko 21 występów w zespole narodowym. Przede wszystkim z powodu kłopotów ze zdrowiem, przez które nie miał do tej pory okazji zagrać również u Smudy, choć ten dwa razy wysyłał mu powołania.


Podobnie wygląda sytuacja na lewej obronie, gdzie pewniakiem wydaje się leczący kontuzję Sebastian Boenisch. Wartościowych zmienników na razie jednak nie mamy, dlatego Smuda przypomniał sobie o Dudce, którego odsunął od kadry po sierpniowej porażce z Kamerunem (0:3). Piłkarz Auxerre jest również alternatywą na środku obrony i na pozycji defensywnego pomocnika.

Najlepszy? Jeszcze nie
Niepowtarzalną wręcz szansę ma Wojciech Szczęsny. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że finały Euro 2012 obejrzy w telewizji, bo szanse na regularną grę w Arsenalu miał niewielkie (a Smuda zapowiedział, że nie będzie powoływał rezerwowych). Pewniakiem w klubie i w kadrze wydawał się Łukasz Fabiański. Kontuzja, której doznał (będzie pauzował do końca sezonu) otworzyła jednak drogę do bramki Kanonierów jego młodszemu koledze i ten na razie wykorzystuje tę szansę. Jeśli dobrze spisze się również w meczu z Norwegią, może się okazać, że rację ma Dariusz Dziekanowski. Były reprezentant i asystent Leo Beenhakkera uważa, że to właśnie Szczęsny jest już dziś najlepszym polskim bramkarzem.

- Ja tak nie uważam. Zdaję sobie sprawę, że jestem teraz pierwszy w reprezentacji głównie za sprawą przypadku, bo Łukasz ma kontuzję, a Artura Boruca wyeliminowały sprawy pozasportowe. Oni są lepsi, co nie oznacza, że nie jestem gotowy udźwignąć pozycji numer jeden. Czuję się na siłach i jeśli zagram z Norwegią, to postaram się udowodnić trenerowi, że zasługuję na bluzę z tą cyfrą - zapowiada Szczęsny.
Coś do udowodnienia selekcjonerowi ma również nieprzewidziany do gry w podstawowym składzie Roger Guerreiro. Brazylijczyk z polskim paszportem był jedną z gwiazd reprezentacji za czasów Beenhakkera. U Smudy zagrał tylko raz - w jego debiucie przeciwko Rumunii w listopadzie 2009 r.

- Od tego czasu minął ponad rok, ale wciąż myślałem o kadrze i wierzyłem, że do niej wrócę - cieszy się były piłkarz Legii, który nie kryje, że przez ten czas reprezentacja bardzo się zmieniła. - Jest część piłkarzy mi znanych, jak Mura [Rafał Murawski], Lewy [Robert Lewandowski], Ludo [Obraniak] czy Jeleń [Ireneusz]. Z Legii pamiętam bramkarza Szczęsnego, ale tego drugiego [Grzegorz Sandomierski] zupełnie nie kojarzę. Nowe twarze świadczą, że szkoleniowiec wciąż szuka najlepszych, a to dobrze w perspektywie Euro 2012. Mnie bardzo interesuje również brazylijski mundial dwa lata później - dodaje Roger.

Uwaga na Carewa
W rankingu FIFA Norwegia zajmuje 11. miejsce, a Polska 71. - Analizowaliśmy ich mecze w eliminacjach Euro 2012 [w grupie są na pierwszym miejscu, wyprzedzają Portugalię i Danię]. Skandynawowie mają poukładaną grę taktyczną, z systemu 4-5-1 w obronie szybko przechodzą do 4-3-3 w ataku, z szeroko ustawionymi skrzydłowymi i dużą liczbą dośrodkowań. Można tak grać, jeśli się ma na boku Mortena Gamst Pedersena i wykańczającego wrzutki Johna Carewa - mówi o dzisiejszym rywalu szef banku informacji w kadrze Hubert Małowiejski.

Hubert Zdankiewicz, Polska Gazeta Krakowska


smuda w18.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty