Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Szczyt dla Limanovii, wraca na fotel lidera

Limanovia Szubryt - Sandecja II Nowy Sącz 3-1 (1-1)

0-1 Szczepański 18, karny

1-1 Kiwacki 45

2-1 Kiwacki 60, karny

3-1 Gadzina 88

Sędziował Dawid Pająk (Wadowice). Żółte kartki: Wańczyk, Florek – Fałowski, Plata. Czerwona kartka: Fałowski (2. żółta w 75 min).
LIMANOVIA SZUBRYT: Pyskaty - Florek, Górski, Wszołek, Banaszkiewicz - Wańczyk, Ślazyk (80 Kulewicz), Miśkowiec (56 Kępa), Kiwacki -  Gadzina (90 Wardęga), Basta.
SANDECJA II: Zwoliński – Fechner, Janur, Czernecki, Plata -  Zygmunt (75 Górowski), Szczepański, Wilk, Zieliński, Cebula - Fałowski.

Spotkanie dostarczyło sporo emocji i nie rozpoczęło się korzystnie dla gospodarzy. W 18 min Sandecja objęła prowadzenie, zdobywając gola z rzutu karnego, który wykorzystał Szczepański. „Jedenastka” została podyktowana za zagranie ręką Florka.

Wcześniej przed szansą stanęli miejscowi. W dobrej sytuacji znalazł się Ślazyk, jednak jego uderzenie z ostrego kąta obronił Zwoliński. Gospodarzy nie zraziła utrata gola i uparcie dążyli do wyrównania. W 21 min, po rzucie rożnym, futbolówka spadła pod nogi Górskiego, ale jego strzał był zbyt lekki. W 37 min gościom dopisało szczęście, ponieważ podbita piłka trafiła w poprzeczkę. Tuż przed przerwą wysiłki graczy Limanovii przyniosły efekt. Po dośrodkowaniu Gadziny z rzutu wolnego najwyżej wyskoczył Kiwacki i głową skierował piłkę do siatki.

Po zmianie stron zarysowała się przewaga gospodarzy. Po akcji Ślazyka z Kiwackim ten drugi znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak nie zdołał oddać precyzyjnego strzału. W odpowiedzi groźnie „główkował” Fałowski, ale Pyskaty nie dał się zaskoczyć. W 59 min po faulu na Górskim arbiter ponownie podyktował rzut karny, jednak tym razem dla gospodarzy. Skutecznym egzekutorem był Kiwacki, zaliczając drugie trafienie w tym spotkaniu. Chwilę później wynik mógł zmienić Gadzina, ale przegrał pojedynek ze Zwolińskim. W 88 min był już skuteczniejszy. Po świetnym, prostopadłym podaniu Basty, ponownie znalazł się oko w oko z bramkarzem Sandecji, którego pewnie pokonał.

- To był mecz, który musieliśmy wygrać – stwierdził Marian Tajduś, trener Limanovii. - Jestem zadowolony z postawy moich zawodników, którzy musieli odrabiać straty. To była trudna konfrontacja. U przeciwników była mieszanka rutyny z młodością. Wprawdzie rywale przyjechali tylko w 15-osobowym składzie, jednak my też nie mogliśmy skorzystać ze wszystkich piłkarzy. Kilku zawodników trapią kontuzje. Najważniejsze, że znowu jesteśmy na pierwszym miejscu. Nie ukrywam, że zależy nam na awansie. Mamy za sobą ciężkie spotkania, serię meczów wyjazdowych. Teraz powinno być trochę lżej, jednak przez cały czas musimy być maksymalnie skoncentrowani.
TOR

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty