Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Lotnik jak Seagal czyli taktyka Aikido

Lotnik Kryspinów - Orkan Szczyrzyc 4-0 (1-0)

1-0 Pamuła 14
2-0 Keshi 60
3-0 Kwater 75
4-0 Keshi

Sędziował Tomasz Kita (Brzesko). Żółte kartki: Sadko - Ciężarek, Barzyk.
LOTNIK: Miś - Sendor, Będkowski, Komenda, Cebula - Sadko (70 Pape Drame), Satora (60 Bajorek), Szatan, Domański (55 Podgórski)  - Keshi, Pamuła (58 Kwater).
ORKAN: Piwowarczyk - Barzyk, Ciężarek, Stelmach, Bułat (65 Staśko) - Łabędź, Gnyla, M.Drobny, Piechówka - Tabor, Gargas.

-  Jak wiele dla drużyny Orkana znaczą nieobecni piłkarze mogliśmy się dzisiaj przekonać. Z powodu kontuzji nie mogli wystąpić: Zasadni i Pociecha, a za kartki ze składu wypadli Rafał Drobny i Nowak, piłkarze ci są ważnymi ogniwami zespołu i bez nich mieliśmy dziś znacznie trudniej - mówił po meczu Arkadiusz Wyroba, trener Orkana.


Fakt, drużyna ze Szczyrzyca wystąpiła w mocno osłabionym składzie, ale Lotnik też nie był w stanie wytoczyć do boju swoich najcięższych armat, lista nieobecnych piłkarzy w drużynie z Kryspinowa jest znacznie dłuższa niż w ekipie rywali. Na szczęście dla gospodarzy, w wolnym czasie nie próżnuje trener Lotnika Mateusz Miś, który pod nieobecność kluczowych piłkarzy dwie kolejki temu zaprezentował nowatorską taktykę "Aikido". - Jak Steven Seagal dajemy rywalom możliwości ataku i zabójczo skutecznie kontratakujemy, gramy blisko siebie i mocno zagęszczeni na boisku przesuwamy nasze formacje, mamy szybkich i skutecznych napastników, którzy bezwzględnie wykorzystują tworzone sytuacje - przedstawia receptę na sukces, Mateusz Miś.


W dzisiejszym meczu piłkarze Lotnika mieli nieco utrudnione zadanie, przynajmniej do 70 minuty. Orkan pomimo iż przegrywał nie kwapił się do huraganowych ataków, co byłoby wodą na młyn dla drużyny gospodarzy. - Owszem Orkan swoją biernością trochę pokrzyżował nam szyki, ale im było bliżej do końcowego gwizdka tym bardziej atakował. Wszyscy widzieli czym się to dla nich zakończyło - cieszył się po meczu Miś.

Pierwsza bramka padła już w 14 minucie, gdy po crossowym podaniu z głębi pola Będkowskiego piłkę przyjął na skrzydle Domański, pociągnął z futbolówką kilka metrów i zacentrował na atakującego Pamułę, który otworzył wynik. Pierwsza połowa nie była wyjątkowo widowiskowa, spotkanie dwóch dobrych drużyn przypominało partię szachową - nikt  nie chciał popełnić głupiego błędu.

Goście szczególnie nie mogli odżałować dwóch dobrych sytuacji Tabora z pierwszej połowy. - Ten mecz mógłby mieć inny przebieg, gdyby Tabor wykorzystał swoje sytuacje strzeleckie, wraz z upływem czasu byliśmy zmuszeni do większego zaangażowania ofensywnego, przeszliśmy na grę trójką obrońców i zostaliśmy skarceni - dodał Wyroba.


W rolach głównych wystąpili Kwater i Keshi, zamieniając się tylko rolami podającego i wykończającego. Keshi ma koncie już dwanaście bramek, zważywszy, że wystąpił w tylu  spotkaniach można tu mówić o fenomenie regularności.
- Keshi to profesjonalista, zawsze kilkanaście minut przed rozpoczęciem treningu zjawia się w klubie, pracuje sumiennie i stale utrzymuje wysoki poziom, no i oczywiście jest niesamowicie skuteczny, piłka go szuka w polu karnym - chwali podopiecznego Miś.

 

Tomasz Makowski

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty