Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Ten sam sędzia, ten sam bramkarz, ta sama "czerwień"

Limanovia Szubryt - BKS Bochnia 3-2 (2-0)

1-0 Florek 32
2-0 Skiba 33
3-0 Skiba 46
3-1 Handzlik 61
3-2 Motak 87

Sędziował Rafał Pąchalski (Kraków). Naściszewski - Więsek. Czerwona kartka - Sotnicki 37 (za faul). Widzów 250.

LIMANOVIA SZUBRYT: Sotnicki- Florek, Madoń, Banaszkiewicz, Ruchałowski, Naściszewski, Skiba (57 Gadzina), Wańczyk, Miśkowiec, (37 Kwaśny), Kępa (68 Kurczab), Ślazyk (81 Kulewicz R.)
BKS BOCHNIA: Piątek - Komenda, Gawłowicz, Rachwalski (65 Kaczmarczyk), Serafin (70 Leśniak), Nowak (46 Bajda), Siwek (60 Pulak), Motak, Rynduch, Handzlik, Więsek.

 

 

Zaczęło się obiecująco dla drużyny przyjezdnej, bo już w 15 min spotkania po akcji lewą stroną Handzlika zakończonej strzałem piłka podbita po drodze uderzyła w poprzeczkę, dobitka głową Motaka nie była celna, piłka zatrzymała się na górnej części siatki. W odpowiedzi w 24 min Kępa z lewej strony wrzucił piłkę w pole karne, przejął ją  Miśkowiec i nienaciskany z około 14 m uderzył niecelnie.
Bramkę przyniosła Limanovii 32 min - dynamicznę akcję lewą stroną przeprowadził Banaszkiewicz, strzaelił, piłka odbita od poprzeczki wyszła na trzeci metr, skąd Florek przewrotką posłał ją do bramki. Jeszcze kibice nie ochłonęli po zdobyciu prowadzenia przez drużynę Limanovii, a już następna akcja w 33 min przyniosła korzyść bramkową. To była zasługa Skiby - otrzymał prostopadłe podanie i będąc w sytuacji sam na sam  posłał piłkę obok wybiegającego bramkarza gości.


Sytuacja gospodarzy skomplikowała się w 37 min - bramkarz Limanovii interwencją poza 16. metrem zażegnał niebezpieczeństwo, jednak sędzia spotkania uznał, że Sotnicki faulował szarżującego Handzlika i odesłał golkipera z czerwoną kartką. Historia lubi się powtarzać, bo co ciekawe, podobna sytuacja zdarzyła się podczas spotkania Limanovii z Lubaniem Maniowy. Ten sam krakowski sędzia pokazał wówczas Sotnickiemu czerwoną kartkę za interwencję poza polem karnym, z tym, że wtedy działo się to już w doliczonym czasie. Tym razem Limanovia musiał większośc meczu spędzić w dziesiątkę.

Ale już pierwsza akcja drugiej połowy spotkania zaowocowała bramką gospodarzy. Skiba zainicjował rajd środkiem boiska i po wymanewrowaniu obrońców po profesorsku przelobował bramkarza gości.
Goście przebudzili się po godzinie gry - w 61 min po akcji z lewej strony i strzale piłkę sparował rezerwowy bramkarz Limanovii Kwaśny tuż pod nogi nadbiegającego Handzlika, który nie miał problemu z celną dobitką.
Limanovia też atakowała. W 67 min Gadzina przedarł się prawą stroną i uderzył z dystansu po długim rogu, piłka musnęła poprzeczkę i wyszła na aut bramkowy. W 82 min po wrzutce w pole karne na 4. metr Ślazyk nie trafił w piłkę.

Końcówka przyniosła emocje, bo po stracie w środku pola piłkę przejął Motak i po solowej akcji, wymanewrowaniu limanowskiej obrony zdobył bramkę na 3-2. Goście resztkami sił i ambicji rzucili się do ataku, jednak Limanovia przetrzymała ich ataki i w dziesiątkę wywalczyła trzy punkty.

AM

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty