Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Pierwsze zwycięstwo Nowego Hutnika

Hutnik Nowa Huta - Bocheński KS 2-0 (1-0)

1-0 Dudziński 42
2-0 Przytuła 53

Sędziowali Daniel Pająk oraz Piotr Wajdzik i Krzysztof Jaskiernia (Wadowice). Żółte kartki: Dagula, Jarosz, Szewczyk, Gamrot - Leśniak, Motak. Widzów 500.
HUTNIK: Stępniowski - Gadula, Przytuła, Kukla, Nosek - Wrona (70 Oleksiak), Jarosz, Szewczyk, Gamrot, Kozak - Dudziński.
BKS: Piątek - Komenda, Buczek, Gawłowicz, Rachwalski (75 Nowak) - Handzlik (62 Kaczmarczyk), Siwek, Motak, Rynduch, Więsek - Leśniak (62 Bajda).

Pierwsze zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach odniósł Hutnik Nowa Huta. Okazja była więc przednia do tego, by odtańczyć po końcowym gwizdku taniec zwycięstwa na środku boiska. Zespół poprowadził do niego grający trener Krzysztof Przytuła, który w dzisiejszym sukcesie miał spory udział. Strzelił jedną z bramek i trzymał z żelazną dyscypliną pieczę nad formacją obronną Hutnika. Dzięki temu BKS tylko postraszył hutniczą młodzież, ale nie był w stanie zdziałać na Suchych Stawach więcej. Skończyła się więc dobra passa zespołu z Bochni, który w czterech poprzednich meczach nie zaznał porażki.

 

Radość hutników może być tym większa, że zespół przeżywa ogromne kłopoty kadrowe. Grupa kontuzjowanych graczy, którzy zajęli miejsce na głównej trybunie, by wspierać kolegów samą obecnością  była tak liczna, że uzbierałaby się z nich niemal cała jedenastka. Przytuła dzielił i rządził na boisku grupą całkowitych młokosów. Jeszcze wiele w ich grze młodzieńczych nawyków, ale są technicznie tak ułożeni, że z tej mąki można powoli lepić dobrze się zapowiadający chleb. Podstawowy nawyk - walki - mają już bowiem wyrobiony.

 

Po dość niemrawym początku pierwszą szansę mieli goście i pewnie będą się długo zastanawiać, czy gdyby Więsek w sytuacji sam na sam pokonał Stępniowski, mecz miałby inny finał. Bramkarz Hutnika wybiegł na 14. metr i zapobiegł stracie gola. W 16 min przed podobnym wyzwaniem stanął Piątek, gdy szarżował na niego debiutujący w seniorskiej drużynie Hutnika Wrona. I tym razem górą był bramkarz.

 

W 26 min indywidualnym przebojem popisał się Kukla, przedarł się lewą stroną pod pole karne i zdołał zagrać przed bramkę, tam próbującego się ustawić do strzału Dudzińskiego zablokowali rywale. W 30 min Gawłowicz z 6 metrów posłał piłkę w ręce bramkarza. Groźne były strzały z dystansu Przytuły - ten z 37 min atomowy z 30 m i kolejny z wolnego z 25 m, które mocno zachwiało Piątkiem, ale zachował jeszcze czyste konto, bo wybił piłkę na róg. Po nim Hutnik świętował już jednak bramkę. W zamieszaniu w polu karnym Dudziński z 8 metrów posłał piłkę do siatki po prawej bramkarza.

Na 2-0 podwyższył Przytuła nie bez winy bramkarza BKS-u. Grający trener Hutnika przymierzył z 18 metrów wprawdzie mocno po ziemi i kąśliwie, ale Piątek powinien sobie z tym strzałem poradzić. Piłka po jego rękach wpadła jednak do celu tuż przy słupku.
BKS próbował odmienić swój los. Pod bramką Stępniowskiego groźniej robiło się, gdy pojawiał się tam Motak - w 65 min główkował nad bramkę, w 73 min strzelał obok słupka. W 85 min po mocnym strzale Rynducha z wolnego piłkę wybił bramkarz Hutnika, dobitka z 3 metrów Bajdy trafiła prosto w ręce Stępniowskiego.

A potem były wspomniane na wstępie tańce...

Na pomeczowej konferencji prasowej pojawił się temat wzmocnień Hutnika dwoma doświadczonymi piłkarzami. Na trybunie widzieliśmy zawieruszonego jakoś po portugalskiej przygodzie Marcina Chmiesta, który trenuje z hutnikami. Czy dołączy do zespołu w IV lidze? Krzysztof Przytuła nie chciał zdradzić, znacząco zamilkł pytany o to nazwisko. O niezałatwionych sprawach woli nie rozprawiać. Sztab szkoleniowy Hutnika poszerzył się natomiast o asystenta trenera. Został nim były piłkarz Hutnika Krzysztof Niedźwiedź.

Zdaniem trenerów

Marcin Leśniak, trener BKS-u:
Moja drużyna została sparaliżowana grą na tym stadionie, w I połowie zagraliśmy poniżej oczekiwań, nie potrafiliśmy się dłużej przy piłce utrzymać. Druga połowa była już dużo lepsza w naszym wykonaniu, szkoda tej straconej bramki, bo przy 1-0 gra by była nadal otwarta. Mielibyśmy więcej chęci do gry. 

Krzysztof Przytuła, trener Hutnika:
To było bardzo ciężkie spotkanie, ostatecznie ustawiła je druga bramka. My może nie zagraliśmy wielkiego meczu, ale było to, czego zabrakło w poprzednich meczach - koncentracja, odpowiedzialność taktyczna. Każdy był tam gdzie powinien być. Szacunek dla chłopaków z każdej formacji. Ta drużyna się rodzi i cierpliwość jest teraz najważniejsza. Praca, trening i cierpliwość. Przyznaję, że po tym pierwszym zwycięstwie poczułem ulgę. Graliśmy bez dziesięciu zawodników, którzy zaczynali ten sezon. Kiedy wrócą, trudno odpowiedzieć. Nie mają kontuzji na jeden, dwa mecze, tylko bardzo poważne. Nasz fizjoterapeuta Filip Pięta robi wszystko, żeby wrócili, ale jestem przygotowany na to, że w tej rundzie nie wrócą.

 

Małgorzata Syrda-Śliwa

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty