Glinik Gorlice – Dunajec Zakliczyn 2-3 (2-0)

1-0 Olech 4, głową
2-0 Stępkowicz 34
2-1 Wilk 50
2-2 Wstępnik 74
2-3 Juszczyk 77
Sędziował  Folwarski oraz Tesarski, Żądło (Nowy Targ). Żółte kartki: Olech, Martuszewski, Serafin, Szary – Jarosz, Ślęczka, Wilk. Widzów ok. 150
Glinik: Janiszewski – Kijek, Olech, Szary – Skowroński, Serafin, Stępkowicz, Chorobik, Cionek – Martuszewski, Juruś (61 Brzeziański)
Dunajec: Migdał – Jamróg, Wstępnik, Juszczyk, Gwiżdż (46 Jarosz) – Falkowski, Pietras, Krauze (82 Libera), Ślęczka – Wilk, Cabała (69  Steć).

- Z nieba do piekła - tak można ocenić dzisiejsze spotkanie - podsumował spotkanie, w którym Glinik prowadził 2-0, by przegrać 2-3, niepocieszony Andrzej Cetnarowski, kierownik drużyny Glinika. - Rozpoczęliśmy ofensywnie, był to dla nas niezwykle ważny mecz - z gatunku "za sześć punktów", pierwsi strzeliliśmy bramkę, dołożyliśmy drugą i spotkanie przebiegało pod nasze dyktando. Druga połowa spotkania to przewaga Dunajca, uparcie dążącego do zmiany niekorzystnego rezultatu - daliśmy się zepchnąć do defensywy, nasi piłkarze zbyt wcześnie uwierzyli, że mecz jest rozstrzygnięty na naszą korzyść. Zemściło się to na nas i przegraliśmy 2-3 - kończy Andrzej Cetnarowski.

- Chwała chłopakom za zaangażowanie w dzisiejszym spotkaniu. Odwróciliśmy losy spotkania w drugiej połowie, bo pierwszą - uczciwie należy powiedzieć - przespaliśmy. Uczulałem zawodników przed meczem, że rywal na pewno rozpocznie ofensywnie, ale mimo to nie dało to efektu. Szybko straciliśmy bramkę, potem drugą i było naprawdę nieciekawie. Na szczęście mecz składa się z dwóch połówek i ta druga była w naszym wykonaniu bardzo dobra. Nie dość, że dogoniliśmy wynik, to jeszcze udało się nam zdobyć zwycięską bramkę - ocenił po meczu zadowolony Wacław Maciosek, trener Dunajca.

MAKI/glinikgorlice.pl