Glinik Gorlice - LKS Mogilany 0-0

Sędziował Jan Chlipała (Nowy Targ). Żółte kartki: Chorobik, Skowroński - Ptaszek.
GLINIK: Grądalski - Krzysztoń, Olech (46 Migacz), Żmigrodzki, Serafin (75 Poręba), Skowroński, Stępkowicz, Chorobik, Juruś, Pałys, Pawełczak (65 Kijek)
MOGILANY: Wróblewski - Zdun (75 Sroka), Jurkowski, Dudała, Kroczek - Żuk, Boś, Ptaszek, Stypuła - Michalski (89 Bobek), Staszewski (65 Frasik).

Remis, choć sprawiedliwy, nie urządza żadnej ze stron, oba zespoły potrzebują punktów, aby opuścić miejsce w strefie spadkowej. O ile punkt zdobyty przez Glinika w Gorlicach nikogo nie cieszy, o tyle Mogilany pierwszy raz w tym sezonie wracają z wyjazdu z jakąkolwiek zdobyczą punktową.

Zmiana szkoleniowca wyraźnie wyszła Mogilanom na dobre, Krzysztof Hajduk odmienił oblicze drużyny, zespół prezentuje się lepiej pod względem taktycznym, organizacja gry poprawiła się. Hajduk w dwóch meczach zdobył prawie tyle samo punktów, co jego poprzednik w dziewięciu spotkaniach.

- Zagraliśmy niezłe spotkanie, mecz miał wyrównany przebieg, choć początek należał do przeciwników, graliśmy zbyt asekurancko, piłkarze musieli wejść w mecz. Z ciekawych sytuacji z pierwszej połowy można wymienić tylko indywidualną akcję Dudały jednak jego strzał nie okazał się groźny dla golkipera Glinika - mówił Krzysztof Hajduk, szkoleniowiec Mogilan.

Ciekawiej zrobiło się w drugiej części spotkania, Mogilany nawet zdobyły gola, arbiter jednak wcześniej wypatrzył pozycję spaloną Michalskiego. Obie drużyny wystrzegały się błędów indywidualnych, co miało przełożenie na znikomą ilość klarownych sytuacji strzeleckich.
- Indolencja strzelecka naszego zespołu trwa w najlepsze, kolejny raz tracimy punkty. Ostatni raz komplet punktów udało się nam zdobyć w pierwszej kolejce, nie ma powodów do zadowolenia. Straciliśmy dwa punkty - nie krył rozczarowania Andrzej Cetnarowski, kierownik drużyny Glinika.

MAKI