Dunajec Zakliczyn - Bocheński KS 1-1 (1-1)

1-0 T.Kubik 28
1-1 Mikulski 44

Żółte kartki: Pietras, Kusiak - Rynduch, Buczek. Widzów: 150
DUNAJEC: Ludwa - Jamróg, Maciosek, Pietras, Falkowski - Jarosz (70 Stec), Kusiak (55 P. Kubik), Nadolnik, Krauze - T. Kubik, Cabała (90 Gwiżdż).
BKS: Piątek - Buczek, Gawłowicz, Rachwalski, Kasprzyk - Mikulski (70 Pulak), Motak, Siwek, Rynduch - Handzlik (73 Kaczmarczyk), Więsek.

- Bardzo słabe spotkanie - tak po meczu opisał pojedynek Władysław Wójcik, kierownik BKS-u. Trudno się z nim nie zgodzić, obie drużyny nie pokazały ciekawego, ofensywnego futbolu, było za to dużo walki w środku pola, sporo chaosu i przypadkowości. Wynik sprawiedliwy, bo podział punktów nie krzywdzi żadnej ze stron, oba zespoły miały swoje szanse strzeleckie, ale nie potrafiły ich wykorzystać.

- Przespaliśmy pierwsze trzydzieści minut, ocknęliśmy się dopiero po stracie bramki. Przesunięcie do ofensywy Motaka rozruszało naszą grę ofensywną i udało nam się doprowadzić do remisu - mówił po meczu Marcin Leśniak, trener BKS-u.

- Co tu dużo mówić, rozegraliśmy najsłabszy mecz w tej rundzie. Z założeń przedmeczowych, nie wykonaliśmy praktycznie nic. Mieliśmy grać krótkimi podaniami, kombinacyjnie, z wysokim pressingiem, ale można było zobaczyć, że z realizacją założeń było dużo trudniej. Gra długimi podaniami przy rosłych obrońcach rywala nie zdawało egzaminu - ocenił surowo Wacław Maciosek, trener Dunajca.

- W drugiej połowie nasza gra wyglądała znacznie lepiej, ale nie ukrywam, że była daleka od ideału. Z punktu zdobytego na wyjeździe jestem w miarę zadowolony, mogliśmy wygrać i mogliśmy przegrać, bo Dunajec też stworzył groźne sytuacje strzeleckie - podsumował Leśniak.

- Punkt zdobyty po słabej grze daje mi połowiczne zadowolenie, ale nie ukrywam, że równie dobrze mogliśmy przegrać to spotkanie - dodał Maciosek.

MAKI