Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Garbarnia Kraków w II lidze piłkarskiej! Awans dały dziś dwa gole Praciaka

Po trzynastu latach nieobecności Garbarnia wróciła do II ligi. A ściślej do trzeciej klasy rozgrywkowej, bez sztywnego trzymania się nazewnictwa. To duży i zasłużony sukces trenera Krzysztofa Szopy i jego piłkarzy, którzy praktycznie przez cały sezon prezentowali bardzo stabilną formę. Na 31 meczów „Brązowi” wygrali aż 22 i ponieśli tylko dwie porażki. Zresztą z tym samym rywalem, feralnym Orliczem Suchedniów. Ale jakie to ma znaczenie, skoro właśnie nastały na Rydlówce chwile radości...

 

 

Garbarnia Kraków - Szreniawa Nowy Wiśnicz 2-1 (1-1)

1-0 Praciak 14

1-1 Garzeł 25

2-1 Praciak 82, karny

Sędziowali: Konrad Kolak oraz Paweł Kupczak i Mateusz Węglowski (Nowy Sącz). Żółte kartki: Kalemba, Zelek, Marcin Siedlarz, Pluta, Schacherer - Pietras, Świątek, Czajka. Widzów 400.

GARBARNIA: Jękot - Mateusz Siedlarz, Haxhijaj, Pluta, Schacherer, Chodźko (67 Przeniosło), Sepioł (81 Jamka), Zelek, Kalemba, Marcin Siedlarz, Praciak (89 Kozieł).

SZRENIAWA: Turbasa - Czajka, Garzeł, Pasionek, Tarasek, Pietras, Świątek, Tabak, Wjewoda (76 Gadula), Dziadzio, Suchan (46 Jarosz).

 

 

 

 

 

 

Na łuku przy widowni stało przed meczem dwóch znaczących zawodników Garbarni. Łukasz Szewczyk korzystał z kul, to skutek kontuzji odniesionej w sobotnim spotkaniu w Andrychowie. Stoper „Brązowych” ma uszkodzone więzadła, powrót do treningu być może będzie możliwy za miesiąc. Rafał Kmak też nabawił się urazu kolana. Jak poradzą sobie „Brązowi” bez obu filarów drużyny?

 

Okazało się ponadto, że jeszcze rano miał Mateusz Siedlarz gorączkę sięgającą 38 stopni. Ale zawziął się, jak nie wystąpić w tak ważnym meczu? Hm, nikt jeszcze nie wiedział, że to będzie mecz aż tak ważny. Wręcz o kluczowym znaczeniu dla całego sezonu.

 

Pierwsza zaatakowali podopieczni Dariusza Sieklińskiego. Daleko od bramki Adriana Jękota ustawił piłkę Paweł Czajka i soczyście wypalił z rzutu wolnego. Bramkarz Garbarni sparował futbolówkę na korner. Także ze stałego fragmentu gry odpowiedział Marcin Siedlarz, Kamil Turbasa poradził sobie bez specjalnych kłopotów.

 

W 14. minucie kibice „Garbarze” wpadli w wielką radość, bo ich ulubieńcy objęli prowadzenie. Bohaterem jesiennego meczu w Nowym Wiśniczu był Bartosz Praciak, który ustrzelił tam efektowny hat trick. Teraz, po otrzymaniu podania bodaj od Sebastiana Sepioła, najgroźniejszy snajper Garbarni pognał na bramkę rywala i pierwszorzędnie wykorzystał okazję. Jak w książkach stoi, strzałem w przeciwległy róg.

 

Wkrótce mogło być 2-0. Po crossowym zagraniu Tymoteusza Chodźki przed szansą stanął Krzysztof Kalemba, ale uderzył za wysoko. Pod własną bramką wyjaśnił groźną sytuację Gientijan Haxhijaj, „główkując” w boczną siatkę. Ale w 25. minucie znów był remis. W obrębie „16” został pozostawiony bez opieki Arkadiusz Garzeł i nieuchronnie trafił do siatki. Asystę przy tym golu odnotował Tomasz Wojewoda.

 

Kalemba znów uderzył za wysoko. Z nieporozumienia na linii Turbasa - Garzeł omal skorzystał wszędzie wietrzący szansę Praciak. Zwłaszcza, że do gry nogami przez bramkarza gości można było wnosić wiele zastrzeżeń. Krótko przed pauzą Kalemba oddał po rzucie wolnym bardzo ładny strzał z 40 metrów. Piłka wprawdzie minęła poprzeczkę, ale próba była przedniej jakości.

 

Krótko po wznowieniu meczu doszło do zderzenia Kalemby z Garzełem, obaj szybko wrócili do gry. Efektem niezłej szarży Chodźki na prawym skrzydle był korner. Z kolei nie odniosło efektu zagranie właśnie do Chodźki przez Marcina Siedlarza. W 66. minucie na bramkę Turbasy mógł uderzać Sepioł, wybrał jednak inny wariant. Praciak nie opanował piłki chytrze zagranej w „uliczkę”.

 

W 80. minucie oko w oko z Turbasą znalazł się Kalemba i ulokował piłkę w siatce. Ale nastąpiło to po odgwizdaniu ofsajdu, zamiast wpisu na listę była żółta kartka. Chwilę później Marcin Siedlarz idealnie w tempo zagrał do Anthony’ego Schacherera, którego szarżę powstrzymał faulem Czajka.


Przewinienie nastąpiło ewidentnie w polu karnym, ale sędzia wycofał akcję poza obręb „16”. Czujność wykazał jednak liniowy asystent, który uświadomił arbitrowi złe zlokalizowanie miejsca zdarzenia. Piłkę na 11. metrze ustawił Praciak i spisał się niezawodnie, trafiając pod poprzeczkę.

 

Ostatnie minuty upłynęły na całkowicie zbytecznym festiwalu żółtych kartek, przy rozdawaniu których najwyraźniej zabrakło umiaru i wyobraźni. W końcu zabrzmiał ostatni gwizdek. Tak pięknego dźwięku nie słyszano na Rydlówce jeszcze od końca ubiegłego wieku.

 

 

JC

 

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty