Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Hlousek dał zwycięstwo Popradowi

Poprad Muszyna - Beskid Andrychów 1-0 (0-0)

 

1-0 Hlousek 90+2

Sędziował Grzegorz Noworolnik (Nowy Targ). Żółte kartki: Hlousek, Polański - Kmieć, Kruk.

POPRAD: D. Bomba - Grzyb, Polański, Peciak, Merklinger, T. Bomba (60 Trybulec), Damasiewicz, Zachariasz ( 46 Drąg), Hlousek, Plata, Cempa.

BESKID: Góra - Nowicki, Czarnik, Zalewski, Kaczmarczyk, Knapik, Kmieć (60 Cecuga), Kruk, Chowaniec, Fryś, Kozioł (70 Rzeszutko).

 

 

 

 

W meczu dwóch „góralskich” ekip widzowie nie uświadczyli pięknego futbolu, za to twardej walki było pod dostatkiem. Starły się równorzędne drużyny i żadna z ekip nie zdołała osiągnąć widocznej przewagi. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.

 

Andrychowianie byli najbliżej strzelenia gola, gdy Paweł Góra dalekim wykopem szybko wznowił grę, futbolówkę głową przerzucił nad obrońcami Dariusz Fryś i od 35. metra Eryk Kozioł pędził na samotne spotkanie z golkiperem Popradu. Bramkarz miejscowych wyszedł na 16. metr i napastnik Beskidu zdecydował się na lobowanie go, ale strzał był minimalnie niecelny. Piłka pofrunęła tuż nad poprzeczką.

 

Czego nie zdołali osiągnąć andrychowianie, udało się gospodarzom. W ostatniej akcji meczu dalekim wykopem uruchomił napastników Popradu golkiper muszyńskiej drużyny. Piłka została zagrana do Hlouska, który zza pola karnego oddał mocny i precyzyjny strzał, zapewniając swojej ekipie komplet punktów.

 

- Straciliśmy głupią bramkę - przyznał grający trener Beskidu, Mirosław Kmieć. - Chwilę wcześniej to my byliśmy przy piłce. Mateusz Kruk niepotrzebnie zdecydował się na zagranie do przodu. Bramkarz Popradu przejął piłkę i szybko zagrał do napastników - relacjonuje szkoleniowiec. - Ale takie sytuacje się zdarzają. Ważne, żeby wyciągnąć wnioski i takich błędów nie powielać w przyszłości. Jednak strata bramki w 92. minucie meczu to ogromny ból. Trzeba grać w piłkę, żeby faktycznie to poczuć. Zostaliśmy trafieni, zaczynamy grę od środka i w tym momencie sędzia kończy mecz. Co innego, gdybyśmy stracili gola w 15. minucie i później nie zdołali odrobić straty. Wtedy znaczyłoby to, że faktycznie jesteśmy słabsi. Ale w takiej sytuacji nie mieliśmy nawet szans na odpowiedź - żałuje Mirosław Kmieć. - Nie mam jednak do chłopaków żadnych pretensji. Zagrali z pełnym zaangażowaniem, a Nowicki, Fryś i Kozioł wybiegli na boisko z urazami - zaznacza szkoleniowiec.

 

Andrychowianie jak zawsze mogli jednak liczyć na wsparcie sympatyków. Ich spotkanie w Muszynie oglądał Andrzej Kot, honorowy członek „Klubu Stu”, który wspiera andrychowską piłkę, choć pochodzi z Limanowej. Po meczu ugościł Beskidowców wspólną kolacją w restauracji „Złoty Róg”. - Dla nas to bardzo cenny gest. Dzięki takim ludziom wiemy, że nasza praca ma sens, bo interesują się tym ludzie, jeżdżą za nami, oglądają nasze mecze i niezawodnie nas wspierają - podkreśla Mirosław Kmieć.

 

www.aksbeskid.pl

 

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty