Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Pocztówki ze starego Ludwinowa

Garbarnia Kraków - Naprzód Jędrzejów 2-0 (0-0)

1-0 Stokłosa 56
2-0 Marcin Siedlarz 81

 

Sędziowali jak należy: Paweł Kukla oraz Jakub Ślusarski i Grzegorz Przybylski (Kraków). Żółte kartki: Marcin Siedlarz - Puchrowicz, Gągorowski, Majewski. Widzów 200.

GARBARNIA: Jękot - Mateusz Siedlarz, Szewczyk, Pluta, Schacherer - Sepioł, Jamka, Kalemba (75 Kozieł) - Stokłosa (80 Cebula), Praciak, Przeniosło (46 Marcin Siedlarz).

NAPRZÓD: P. Rybiński (64 T. Rybiński) - Brzoza, Puchrowicz, Januszewski, Maciejewski - Milcarz (32 Majewski), Gągorowski, Osiński, Kubicki (60 Kusaj) - Starościak, Jopek (64 Markowski).

 

 

Po dwóch diametralnie różnych połowach meczu z Naprzodem Jędrzejów Garbarnia odniosła już 7. zwycięstwo w bieżącym sezonie. Nastroje kibiców „Brązowych” uległy zasadniczej poprawie po strzeleniu efektownych goli przez Stokłosę i Marcina Siedlarza.

 

Pierwsza część meczu była mało ciekawa. Głównie z winy Garbarni, która grała bez większego przekonania i w jednostajnym tempie. Pod bramką P. Rybińskiego zatem rzadko dochodziło do zagrożeń. Jedyne soczyste uderzenie w tej fazie spotkania oddał po zagraniu Pluty Kalemba, ale golkiper Naprzodu nie dał się zaskoczyć. Kalemba zresztą mógł bardzo dobrze otworzyć mecz, gdy po niebezpiecznie wyegzekwowanym przez pomocnika Garbarni stałym fragmencie gry piłka przeszła tuż nad poprzeczką. Ponadto nieźle uderzał z wolnego Przeniosło, a po jego dośrodkowaniu z kornera bliski szczęścia był Pluta.

 

W dwóch innych sytuacjach „Garbarzom” wprawdzie udało się zawiązać składne akcje, lecz nie zakończonych strzałem. Zbyteczne koronkarstwo... Gracze Naprzodu próbowali zaskoczyć Jękota strzałami z dystansu, co czynili Jopek i Brzoza. Ale zdecydowanie najgroźniej było po szarży Gągorowskiego, który znajdując się oko w oko z Jękotem przegrał ten pojedynek.

 

W przerwie Marcin Siedlarz zmienił Przeniosłę i była to decyzja Krzysztofa Szopy, która w diametralny sposób przeobraziła grę gospodarzy. Już w 48. minucie Marcin Siedlarz, który popisał się przed tygodniem w Wieliczce zdobyciem filmowej bramki, omal powtórzył tamten wyczyn. Po strzale z półobrotu, T. Rybińskiego uratowała jednak poprzeczka. Następna akcja Garbarni już zakończyła się pełnym powodzeniem. Z lewej flanki doskonale zacentrował Schacherer, zaś nadbiegający Stokłosa splasował piłkę w samym rogu bramki. A nie była to łatwa sytuacja, o powodzeniu przy strzale z powietrza zadecydowało idealne ułożenie stopy. Wewnętrznej części stopy, co podnosiło skalę trudności.

 

Za moment dał zatrudnienie T. Rybińskiemu Mateusz Siedlarz, którego tropem wkrótce podążył jego brat, Marcin. W 76. minucie lewą stroną boiska przedarł się aktywny po pauzie Stokłosa, ale w centrum pola karnego zabrakło partnerów. Za to pięć minut później doszło do akcji meczu. Sepioł zagrał do Kozieła, ten rozsądnie wycofał piłkę do Marcina Siedlarza. Powszechnie spodziewano się natychmiastowego strzału, ale egzekutor wybrał inne rozwiązanie. Po zamarkowaniu uderzenia przerzucił sobie piłkę na lewą nogę i dopiero wtedy bezapelacyjnie trafił w tzw. długi róg.

 

Garbarnia wygrała zasłużenie, mimo że dopiero po pauzie zagrała na zadowalającym poziomie. Oprócz Marcina Siedlarza z bardzo dobrej strony, choć krótko, pokazali się w tej fazie meczu Kozieł i Cebula. Bez wątpienia jednak prawdziwymi atrakcjami meczu były okoliczności zdobycia obu bramek. Wcale nie na siłę, a sposobem. Jak na starym Ludwinowie, gdzie nikomu nie przeszkadzało, aby przy pełnym szacunku do rywali częściej niż rzadziej robić z nich frajerów...

 

JC

 

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty