Przebój Wolbrom odniósł pierwsze wiosenne zwycięstwo, pokonując na własnym boisku Orlęta Kielce 3-1. Gospodarze byli faworytem w starciu z rywalem, który broni się przed spadkiem, ale łatwo im nie było.

– Na pewno nie był to łatwy dla nas mecz – potwierdza szkoleniowiec wolbromian Jarosław Rak. – Spodziewaliśmy się tego, że przyjedzie drużyna, która gra defensywnie. Od początku spotkania
próbowaliśmy znaleźć jakąś receptę na rywala, moi zawodnicy mocno pracowali, szukali różnych rozwiązań, ja też przygotowywałem różne warianty gry. I do przerwy mieliśmy cztery–pięć sytuacji, które mogły się skończyć bramką, wykazaliśmy się jednak brakiem skuteczności. Stało się to, czego się obawiałem – goście przeprowadzili kontratak i zdobyli bramkę. Zrobiło się więc naprawdę nerwowo.

Zespół poznaje się jednak po tym, jak radzi sobie w trudnych momentach. A wolbromianie udowodnili, że stać ich na wiele. Potrzeba im było jednak gola na przełamanie.

– Zawodnicy pokazali wolę zwycięstwa – komentuje Rak. – Po przerwie napór na bramkę rywali był naprawdę mocny. Wszyscy atakowali – także stoperzy i boczni obrońcy. Z tego się wzięły bramki.

Trener Rak dokonał nieco przemeblowań w zespole powierzając obowiązki skrzydłowych środkowym pomocnikom Dudzie i Gui. To przyniosło efekt, bo ten pierwszy asystował przy trzech trafieniach, a drugi był zdobywcą jednej z bramek.

– Cała drużyna pracowała – mówi trener Przeboju. – Sławek zagrał na nowej dla siebie pozycji,
podobnie Michał i świetnie wykonali zadanie. Obrońcy ich wspierali, dlatego przyniosło to
efekt bramkowy. Józek Mazela zrobił swoje, potwierdził swoją skuteczność. Grał po przerwie
zdecydowanie lepiej, bo w pierwszej połowie był wyraźnie zagubiony.

Jacek Żukowski (Gazeta Krakowska)