Nida Pińczów - Hutnik Kraków 2-5 (1-3)

1-0 Ł. Mika 1
1-1 Nawrot 8
1-2 Krawczyk 9
1-3 Krawczyk 22
2-3 Wilkus 48
2-4 Nawrot 51
2-5 Szewczyk 72
Sędziował Marcin Bąk (Świętokrzyski ZPN). Żółte kartki: Wilkus, Ł. Mika - Jarosz, Kuczek, Gadula. Widzów 200.
NIDA: Zyguła - Karpiński, Głuc, Szafraniec, Madej (46 Myca) - Sobczyk, Wilkus, M. Mika (60 Sęk), Ł. Mika (85 Gajda) - Kasza, Chlewicki (77 Pęcherz).
HUTNIK: Stępniowski - Gadula, Jarosz, Kuczek, Nosek - Urbaniec, Przytuła (77 Jurkowski), Krawczyk (82 Pacanowski), Nawrot - Szewczyk (75 Gorgoń), Pacyga (85 Kukla).

Mecz zaczął się dla pińczowian znakomicie. Już w pierwszej akcji, po wymianie piłek z Robertem Chlewickim, Łukasz Mika „wjechał” w pole karne i precyzyjnym uderzeniem w lewy róg uzyskał dla Nidy prowadzenie. Gospodarze chcieli pójść za ciosem, ale szybko nadziali się na kontry Hutnika. W 8. minucie po podaniu Przytuły pięknym strzałem w „okienko” wyrównał Michał Nawrot, a zaraz potem drugiego gola - po błędzie defensywy Nidy - strzelił Michał Krawczyk (z podania Nawrota). 

Pińczowianie nie potrafili się otrząsnąć. Mieli inicjatywę, atakowali, lecz bez efektu. A gdy stracili trzecią bramkę, uszło z nich powietrze. Goście, mądrze kierowani przez znanego z boisk ekstraklasy, rutynowanego Krzysztofa Przytułę, imponowali wybieganiem, szybkością prowadzenia akcji. Kiedy zaraz po przerwie Jacek Wilkus zdobył kontaktowego gola dla Nidy, zaświtała nadzieja na wyrównanie. „Żółto-niebiescy” jednak powtórzyli błędy z pierwszej połowy. Niefrasobliwie rzucili się do ataku, zapominając o zabezpieczeniu tyłów, co Hutnik skwapliwie wykorzystał. Piąta bramka, strzelona przez Dawida Szewczyka, ostatecznie pogrążyła gospodarzy. 

We wczorajszym meczu Nida wystąpiła bez napastnika Krystiana Zaręby. Debiut na trzecioligowych boiskach zaliczyli natomiast: Michał Mika, Mateusz Pęcherz i Piotr Gajda.
www.echodnia.eu