Czarni Sosnowiec - Beskid Andrychów 3-2 (1-1)

Bramki dla Beskidu: Knapik i Chowaniec 55 min.
BESKID: Syty - Kaczmarczyk, Panek, Walczak, Kukuła - Kmieć, Derek, Sobala, Chowaniec - Fryś, Knapik oraz Błachut, M. Adamus i Galos.

Beniaminek III ligi z Andrychowa zaliczył kolejną wpadkę w ostatnim sprawdzianie przed inauguracją rundy wiosennej. - Przegraliśmy po indywidualnych błędach zawodników, którzy w lidze nie będą występować, więc porażka ze śląskim czwartoligowcem nie robi na mnie wrażenia - tłumaczy Mirosław Kmieć, trener Beskidu. - Dla mnie ważne było zaangażowanie zawodników w mecz, akcje prowadzone w szybkim tempie. Mamy swój styl, więc przygotowania do wiosny przebiegły dobrym torem - dodaje szkoleniowiec.
W składzie Beskidu zabrakło stopera Jakuba Adamusa. Andrychowianie dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale nie zdołali go utrzymać. - Przy ostatniej bramce, którą dostaliśmy na cztery minuty przed końcem, nasz młody bramkarz, Kamil Syty, dał się zaskoczyć strzałem z wolnego, po krótkim rogu - zwrócił uwagę trener Kmieć. - Jest jeszcze juniorem, więc musi się kiedyś uczyć dorosłego futbolu - dodaje.
W pierwszym meczu ligowym, w Małogoszczy, przeciwko Wiernej, to właśnie Syty będzie strzegł andrychowskiej bramki, bo Jacek Felsch musi pauzować za czerwoną kartkę.
ADI