Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Przeszkoda pod nazwą Pogoń - wzięta przez Prądniczankę

Prądniczanka Kraków - Pogoń Miechów 3-1 (2-1)

1-0 Jarosław Kania 35
1-1 Paweł Oleksy 36
2-1 Piotr Bąk 40
3-1 Jarosław Kania 88

Żółte kartki: Kijowski, K. Dąbrowski (PM).
PRĄDNICZANKA: Misiak - Bąk, Ptak, Sędor, Windak - Kania, Gajoch, Panek (65 Wanat), M. Jeleń, Sikora (85 Cięciała) - Kokoszyński (70 Karpij).
POGOŃ: Massalski (46 Cielesta) - K. Dąbrowski, Orlewicz, Białko, Czekaj - T. Piwowarski, Kijowski, Oleksy, Majewski - Kolański, Górski.

Trzeci mecz i trzecie zwycięstwo Prądniczanki, tym razem nad mające również wysokie aspiracje w tym sezonie Pogonią Miechów.

W I połowie lepsze wrażenie sprawiali goście, ale w ich zespole nie miał kto trafić do siatki. Jako pierwszy próbował Kolański, lecz jego strzał nie zaskoczył bramkarza krakowian. Później obok słupka z pierwszej piłki uderzył Górski, dwukrotnie przed szansą znalazł się też Majewski - raz trafił w bramkarza, raz spudłował. Piłkarze z Miechowa często szukali swoich szans w kontrataku, ale ich próby skutecznie udaremniała defensywa Prądniczanki, kilkakrotnie łapiąc napastników Pogoni na spalonym.

Krakowianie też mieli w pierwszych dwóch kwadransach parę okazji. Najpierw, w 7. minucie, Kania z boku szesnastki celował w "długi" róg, ale nieznacznie chybił. Później Ptak z wolnego z 30 m trafił w mur, mocnym uderzeniem z dystansu popisał się Jeleń, a po dośrodkowaniu Bąka Panek w dogodnej sytuacji przestrzelił.

Największe emocje miały miejsce w ostatnich 10 minutach I połowy. W 35. minucie zespół z Prądnika wyszedł na prowadzenie. Po akcji M. Jelenia z Gajochem nastąpiło podanie do Kani, ten zszedł na lewą nogę i pięknym strzałem zza pola karnego zdobył gola. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Radość gospodarzy nie trwała długo. Minutę później było już 1-1. Kolański zagrał na 5. metr, błąd defensywy miejscowych w kryciu wykorzystał Oleksy główkując w "okienko". Niebawem znów na prowadzenie wyszła Prądniczanka. Strzał Bąka z boku szesnastki, przy nie najlepszym zachowaniu bramkarza gości, zakończył się powodzeniem. Strzał był stosunkowo słaby, a piłka wpadła do siatki pod pachą golkipera. Miechowianie odpowiedzieli kolejnym groźnym kontratakiem i tylko słupek uratował miejscowych przed kolejną utratą prowadzenia. Po dograniu Górskiego strzelał po "długim" Majewski, wydawało się, że odbita od słupka futbolówka znajdzie się w bramce, ale jednak wyszła w pole...

W drugiej połowie najmocniejszą bronią zawodników z Prądnika były stałe fragmenty gry. Kilkakrotnie groźnie rzuty wolne egzekwował Jeleń. W jego najlepszej próbie piłka trafiła w poprzeczkę. Dobrą okazję miał również Sikora. Miechowianie parę razy byli blisko doprowadzenia do remisu, ale brakowało skuteczności. Kijowski strzelił zbyt słabo (52. minuta), Górski główkował nad poprzeczką (72), Majewski uderzył anemicznie (75), a Białko w bramkarza (80).

W końcówce prawie cała drużyna Pogoni ruszyła do przodu, by powalczyć o punkt. Skończyło się to... kontrą Prądniczanki, trzech na dwóch, skutecznie wykończoną przez Kanię.

- Pogoń była mocnym i wymagającym przeciwnikiem. Mecz był wyrównany, ale wygraliśmy zasłużenie. Prowadząc 2-1 kontrolowaliśmy przebieg gry. Każdy z nas dał z siebie tyle na ile go było stać. Sądzę, że zagraliśmy dobry mecz i najważniejsze, że udało nam się dopisać trzy punkty do ligowej tabeli - powiedział po meczu strzelec dwóch bramek, Jarosław Kania.

- Wygraliśmy zasłużenie, oddaliśmy więcej strzałów na bramkę i wydaje mi się, że lepiej wytrzymaliśmy kondycyjnie to spotkanie. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, zbyt bojaźliwie rozgrywaliśmy piłkę i nie potrafiliśmy stworzyć dogodnych sytuacji bramkowych. Po strzeleniu gola też nastąpiło rozluźnienie, czego efektem była bramka dla gości. Na szczęście udało nam się przed przerwą wyjść na prowadzenie i to ułatwiło nam grę w drugiej połowie. Cieszy mnie postawa i determinacja zespołu. Choć w wielu elementach nie jestem zadowolony z poczynań chłopaków, to chylę czoła przed nimi, bo wiem ile ambicji i serca zostawiają na boisku w każdym meczu, a to czasami jest bezcenne - powiedział trener Prądniczanki, Krzysztof Król.

rST, zp + pradniczanka.futbolowo.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty