Jawor Jawornik - Orzeł Nowa Wieś 3-1 (2-1)

0-1 Wrona 6
1-1 Węgrzyn 35
2-1 Cebula 36
3-1 S. Łapa 63
Żółte kartki: Węgrzyn – Dyrda.
JAWOR: Ocetkiewicz – J. Cudak (46 Bartosz), M. Łapa I (68 J. Podoba), Pilch – Cebula (86 Cygan), Piskorz, M. Łapa II, Węgrzyn, M. Podoba – Hudaszek (82 F. Cudak), S. Łapa.
ORZEŁ: Denis – Kurek , Dyrda, Kupiec, Sędzik – Wojnarowski, Nowak (57 A. Kosałka), Jamka, Wrona – Stanek (55 R. Kosałka), Kasprzyk.

Jawor przystąpił do tego meczu z nożem na gardle, pozostawał jedyną drużyną po 4 kolejkach bez zdobyczy punktowej. W składzie nie było rewolucji, na prawą stronę obrony wrócił jedynie po wyleczeniu kontuzji Pilch. Ładna pogoda przyciągnęła na stadion liczną rzeszę kibiców, którzy mogli zobaczyć jak Jawor wygrywa pierwszy mecz w tym sezonie. Ale po kolei…

Mecz rozpoczął się od przygniatającej przewagi gości, Jawor miał problem z opuszczeniem własnej połowy boiska, co już w 6. minucie zaowocowało bramką dla Orła. Piłkę po prawej stronie dostał najlepszy strzelec przyjezdnych Wrona, zwiódł J. Cudaka i z 16 m zaskoczył Ocetkiewicza strzałem w "krótki" róg.

Po stracie bramki przez miejscowych nic się nie zmieniło. Nadal to Orzeł miał inicjatywę, ładnie rozgrywał piłkę, ale już bez zagrożenia dla bramki rywala. Jawor ocknął się dopiero po kwadransie, gdy Hudaszek i S. Łapa po indywidualnych akcjach próbowali strzałów (nawet przewrotką), ale były one albo zbyt lekkie albo zbyt niecelne. W 32. minucie najlepszą okazję do podwyższenia miał znów Wrona, wymanewrował obrońcę, lecz jego strzał z ostrego kąta nogami zdołał odbić bramkarz Jaworu, a zmierzającą do bramki futbolówkę wybił z linii M. Łapa II.

Niewykorzystana sytuacja zemściła się i to podwójnie już po 3 minutach. Wtedy nastąpiło 90 sekund, które wstrząsnęło Orłem. Najpierw po koronkowej akcji strzał Węgrzyna sparował co prawda bramkarz, ale najszybciej do piłki dopadł M. Podoba, zagrał z powrotem pomocnikowi Jaworu, a temu pozostało wpakować ją z metra do siatki. Po kilkudziesięciu sekundach Jawor przeprowadził kolejną piękną akcję, piłka wędrowała jak po sznurku, M. Podoba rozegrał "klepkę" z Hudaszkiem, zwodem na słabszą lewą nogę minął obrońcę i strzelił technicznie w "długi" róg. Bramkarz Orła zdołał tylko odbić piłkę przed siebie tuż pod nogi wbiegającego Cebuli, który zdobył swoją pierwszą bramkę w Jaworze.

Jeszcze w 41. minucie Hudaszek mógł podwyższyć prowadzenie gospodarzy, ale jego strzał z rzutu wolnego z 30 metrów z najwyższym trudem sparował Denis. Orzeł otrząsnął się po niespodziewanej stracie prowadzenia i miał nawet tuż przed przerwą wymarzoną szansę na wyrównanie, ale Nowak fatalnie spudłował główkując z 5 metrów. Pierwsza połowa mogła się podobać, dużo było gry piłką, ładnych dla oka akcji, może trochę mało celnych strzałów, ale za to padły trzy bramki.

Druga połowa była znacznie słabsza. Zadowolony z prowadzenia Jawor cofnął się do defensywy z rzadka wyprowadzając kontrataki. Orzeł z kolei nie mógł sobie poradzić ze skomasowaną obroną gospodarzy, niby cały czas atakował, ale stworzył sobie tylko 3 klarowne sytuacje, z których żadna nie skończyła się nawet celnym strzałem. Najbliższy powodzenia był Jamka, który z 18 metrów trafił w zewnętrzną część słupka.

Jawor też miał 3 bardzo dobre okazje, z których jedna zakończyła się golem S. Łapy w 63. minucie. Hudaszek dośrodkował z wolnego z boku pola karnego, a wbiegający w pole bramkowe napastnik Jaworu głową z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Wcześniej, bo w 50. minucie, S. Łapa zakręcił obrońcą w polu karnym, zagrał wzdłuż bramki, gdzie na „długim” słupku wbiegającemu Węgrzynowi zabrakło centymetrów, żeby wepchnąć piłkę do siatki. Bliźniacza sytuacja miała miejsce w 71. minucie, tym razem dośrodkował Hudaszek, a strzał Węgrzyna z metra zablokował w ostatniej chwili obrońca do spółki z bramkarzem.

globusnc

Zobacz 7-minutowy film z meczu (autor: Globusnc)