Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Justyna Kowalczyk: To była lekcja pokory2011-03-21 11:11:00

Justyna Kowalczyk w niedzielę odebrała w szwedzkim Falun trzecią w karierze Kryształową Kulę. Wieczorem wraz ze swoją drużyną świętowała sukces. - Najbardziej wzruszające momenty w mojej karierze to właśnie odbieranie Kryształowych Kul, a w tym roku było chyba najbardziej wzruszająco - mówi biegaczka.


Justyna Kowalczyk w każdym kolejnym sezonie pisze kolejne rozdziały historii biegów narciarskich. W niedzielę w Falun zamknęła kolejny z nich. W sezonie 2010/11 do swojej bogatej kolekcji dołożyła trzy medale mistrzostw świata, a także Kryształową Kulę dla najlepszej biegaczki w Pucharze Świata.

- Jakie to uczucie trzeci raz z rzędu odbierać Kryształową Kulę czyli być najlepszą narciarką świata?

- Wielka radość, a poza tym wzruszenie. Wielokrotnie już podkreślałam, że najbardziej wzruszające momenty w mojej karierze to właśnie odbieranie Kryształowych Kul, a w tym rok było chyba najbardziej wzruszająco, choć nie potrafię wyjaśnić dlaczego. To jest super uczucie odbierać to trofeum.

- Polskę od Falun dzieli ponad tysiąc kilometrów, a polskich kibiców było na trasach w Szwecji dużo. Śpiewali, dziękowali Ci za wysiłek i dostarczone emocje. To było bardzo miłe?

- To było coś niesamowitego. Wspaniałe jest to, że polscy kibice są dosłownie wszędzie, na wszystkich biegach Pucharu Świata. Bardzo chciałabym podziękować wszystkim kibicom, za te kilka miesięcy dopingowania mnie, ściskania kciuków. Dziękuję i tym którzy byli ze mną na trasach, i tym, którzy śledzili biegi przed telewizorem. Starałam się najlepiej jak potrafiłam i mam nadzieję, że Państwa nie zawiodłam.

- W czym zakończony sezon 2010/11 był trudniejszy, a w czym łatwiejszy od poprzednich?

- Ten właśnie zakończony był zdecydowanie trudniejszy, bo każdy kolejny jest trudniejszy od poprzedniego. W dodatku to był mój czwarty, w który wytrzymałam rywalizację na najwyższych obrotach. Była duża niewiadoma czy dam radę kolejny raz wytrzymać obciążenia treningowe i startowe, ale na szczęście wszystko fajnie się poukładało. Na pewno jednak dostałam lekcję pokory, bo było dużo drugich miejsc, praktycznie same drugie. Na szczęście udało mi się spełnić marzenie o trzeciej Kryształowej Kuli.

- Już przed sezonem mówiłaś o trzeciej Kryształowej Kuli i konsekwentnie zrealizowałaś cel. Ciężko było?

- Nie udałoby się tego osiągnąć bez systematycznej pracy i dużego samozaparcia. Poza tym by takie cele osiągać trzeba bardzo dbać o zdrowie, mieć świetną drużynę, bo przecież ja sama nic bym nie zwojowała. Oczywiście muszę być wytrenowana, ale sprzęt w biegach narciarskich jest bardzo ważny. To wszystko składa się na końcowy sukces. A trzecią Kryształową Kulę wymyśliłam sobie na pierwszym obozie przygotowawczym do nowego sezonu. Byliśmy we Włoszech, a mnie ciężko się było zmobilizować. W dodatku trener cały czas powtarzał, że ten obóz ma być spokojny, wdrożeniowy. A jak mi się tak mówi, to ja mam coraz mniej motywacji. Więc pomyślałam sobie, że potrzebuję mieć konkretny cel. No i wymyśliłam, że czymś co będzie mnie trzymało w rygorze treningowym, co będzie sprawiało, ze będzie mi się chciało co rano wstać i starać się najlepiej jak potrafię, to będzie właśnie trzecia Kryształowa Kula. Zapatrzyłam się w ten cel i cieszę się, że go zrealizowałam.

- Które momenty najbardziej zapamiętasz z sezonu 2010/11?

- Poza odbieranie Kryształowej Kuli, na pewno Tour de Ski. Było świetnie, choć bardzo męcząco. Będę pamiętać bardzo długo dziesiątkę klasykiem w Oslo. Będę pamiętać, jak dopingowały mnie tam osoby na których mi zależy. To było piękne 30 minut mojego życia.

- Sezon niemal skończony, ale jeszcze nie odpoczywasz.

 

- Bardzo lubię startować w Polsce, a już dwa lata nie brałam udziału w mistrzostwach Polski. Dlatego teraz zdecydowałam się wziąć udział w rywalizacji.

Małgorzata Ziemba/justyna-kowalczyk.pl


justynakula3st.jpg
kowalczykphototoreafdal_1280.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty