Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Hokeiści Cracovii i GKS Tychy grają dalej!2011-03-10 20:34:00 AnGo

Hokejowa rywalizacja o mistrzostwo Polski trwa nadal. Dzisiaj na lodowisku w Tychach gospodarze wygrali po rzutach karnych z Cracovią i teraz drużyny wracają pod Wawel, by w niedzielę rozegrać czwarty mecz finałowy.


GKS Tychy - Cracovia 2-1 (0-0, 0-0, 1-1 - 0-0) po dogrywce, karne 3-2

0-1 L. Laszkiewicz - Pasiut 42:06 w przewadze

1-1 Vitek 49:08 w osłabieniu

2-1 Paciga 65:00 decydujący karny

Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz), Włodzimierz Marczuk (Toruń) - Leszek Kubiszewski, Mariusz Smura (obaj Katowice). Kary: 14 - 16 min. Widzów 1800.

Stan rywalizacji: 1-2. Cracovia mając bonus potrzebuje jeszcze raz wygrać, Tychy trzy razy.

GKS: P. Jakubowski - Kotlorz (2), Jakeš (2); Bagiński, Šimiček, Woźnica - Sokół, Majkowski; Banachewicz, Garbocz, Paciga - Gonera, Csorich; Vitek (4), R. Galant, Witecki (2) - Śmiełowski, Gwiżdż (2); Mejka, Gurazda, Maćkowiak (2).

CRACOVIA: Radziszewski - Wajda, Kłys; L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Wilczek (2), P. Noworyta; Łopuski, Pasiut, Piotrowski - Witowski, Prokop; Kostuch, Dvořak, Martynowski - Šimka, Guzik (2); Sarnik (2+10), Rutkowski, Kosidło.

 

Ten mecz w niczym nie przypominał dwóch poprzednich spotkań. Od początku trwała zacięta, wyrównana walka. W pierwszej tercji, bardzo płynnej z małą ilością przerw, niewiele było klarownych okazji. I choć obaj bramkarze mieli sporo pracy, to strzały nie mogły ich zaskoczyć. I dopiero w końcowych kilkudziesięciu sekundach kibicom mocniej zabiły serca. Najpierw sam pojechał Słaboń, a po chwili Vitek, lecz golkiperzy zachowali czyste konto.

 

W drugiej tercji sytuacja nie uległa zmianie, choć więcej było twardej walki i liczne wykluczenia. W 30 minucie dwa razy starał się zaskoczyć Jakubowskiego  Leszek Laszkiewicz, a dwie minuty później Pasiut. Z kolei tyszanie mogli objąć prowadzenie na trzy minuty przed zakończeniem tercji. Przy grze w przewadze (na ławce kar Gwiżdż) nie trafił z bliska Słaboń, a po chwili kontra gospodarzy sprawiła, że sam na Radziszewskiego pojechał Vitek. Miał sporo czasu, więc przełożył krążek na bekhend, lecz golkiper krakoski wyczuł jego intencje i nie dał się zaskoczyć.

 

Ostatnia odsłona rozpoczęła się od bezsensownej kary Vitka i Cracovia stanęła przed szansą. Po ładnie rozegranym "zamku" Pasiut zagrał do Leszka Laszkiewicza, a ten wyjechał z linii końcowej na punkt bulikowy i uderzeniem z nadgarstka po lodzie nie dał szans Jakubowskiemu. Po tym golu mecz zyskał na atrakcyjności, bowiem goście chcieli zdobyć drugą bramkę, a miejscowi dążyli do wyrównania. I udała im się tak sztuka w osłabieniu! Vitek przejął krążek przy bandzie od L. Laszkiewicza i po przejechaniu niemal całego lodowiska strzelił obok łapaczki "Radzika" i krążek wylądował przy słupku. W 53 minucie znakomita akcję przeprowadzili bracia Laszkiewiczowie - Leszek podał do Daniela, a ten nie trafił z metra! I już do końca wynik nie uległ zmianie, także w dogrywce i o wygranej którejś z drużyn decydowały rzuty karne.

 

Egzekwowano 18 rzutów karnych, a trafiali: Vitek dwa razy i Paciga oraz Leszek Laszkiewicz dwa razy. Nie wykorzystali karnych: Woźnica dwa razy, Bagiński dwa razy, Vitek dwa razy z zespołu tyskiego oraz Leszek Laszkiewicz dwa razy, Kostuch dwa razy, Słaboń, Łopuski i Sarnik.

 

Nie popisali się po raz kolejny działacze PZHL, którzy na cztery minuty przed końcem wynieśli na oczach kibiców puchary i medale, za co otrzymali zasłużone gwizdy. Ciekawe jak się czuli, kiedy musieli pakować trofea?

 

* * *

Mecz Cracovii z GKS Tychy rozpocznie się w niedzielę dopiero o godz. 20.15, bowiem o 17.15 grają piłkarze Cracovii i Lecha.


AnGo
tychycrac1.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty